Od redaktora: Czego nie da im Radziwiłł...
Skoro państwowe są straż pożarna i policja, to dlaczego ratownictwo medyczne państwowe jest tylko z nazwy? - pytają pracownicy pogotowia i dodają, że w końcu chcą być służbą systemu, a nie służącymi.
Wściekli nie tylko na system pracy, ale także płac napisali w środę list do premier Szydło z nadzieją, że nie pozostanie ona głucha na ich postulaty.
Argumentom ratowników daleko jednak do siły argumentów górników czy rolnikom, dlatego czwartkowym rozmowom w ministerstwie zdrowia nie wróżę powodzenia. Choć wydawałoby się, że sprawa jest bezsporna, bo nikt przy zdrowych zmysłach, nawet minister zdrowia, nie chciałby, żeby na ratunek spieszył mu licho opłacany sanitariusz, który w miesiącu pracuje ponad 400 godzin. Może zamiast strajkować ratownicy powinni lobbować za tym, żeby pod swe opiekuńcze skrzydła wziął ich minister Macierewicz, który na podwyżki i dodatki, dla swoich znalazł w tym roku kilkanaście milionów złotych.