Od redaktora: Bardzo płynna granica
Obywatelu! Tutaj mieszka morderca-bandyta, który zabija! Wejście na teren posesji grozi śmiercią - tabliczkę z takim napisem zawiesił kiedyś na płocie łodzianin, który pod koniec lat 90. stał się bohaterem najsłynniejszej w Polsce sprawy sądowej o przekroczenie granic obrony koniecznej.
9 miesięcy spędzonych w areszcie i 9 lat walki o przywrócenie dobrego imienia sprawiły, że stracił nie tylko zdrowie, ale i wiarę w sprawiedliwość. Mówił wprost, że czuje się podwójną ofiarą: prawa i bandyty.
Choć ostatecznie sąd odstąpił od wymierzenia mu kary, to uznał, że łodzian broniąc rodziny przed złodziejem i śmiertelnie raniąc napastnika, przekroczył granicę obrony. Jaki wyrok usłyszałby po wprowadzeniu planowanych przez ministra Ziobrę zmian?
Wszystko wskazuje na to, że raczej uniewinniający, bo jak zaznacza wielu prawników, choć obecne prawo nie jest złe, to pozostawia zbyt duże pole do interpretacji tego, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy granica obrony koniecznej.