Od prezesa do premiera. "Ucho prezesa" coraz mniej śmieszne
Pamiętacie jeszcze Państwo kabaretowy serial „Ucho prezesa”? Jeśli nie, to przypomnę. „Ucho…”, firmowane przez Roberta Górskiego z Kabaretu Moralnego Niepokoju, rozgrywa się w gabinecie prezesa Jarosława Kaczyńskiego i jest czymś w rodzaju krzywego zwierciadła ustawionego przed naszą sceną polityczną, ze szczególnym uwzględnieniem odtwórców głównych ról, czyli polityków PiS.
Serial zafunkcjonował początkowo w internecie, od pewnego czasu można go zobaczyć w telewizji, konkretnie w WP.TV, dostępnej „z powietrza”, choć jeszcze nie wszędzie.
„Ucho prezesa” narobiło swego czasu sporo szumu. Publiczność pierwszych odcinków w ciągu paru zaledwie dni sięgnęła milionów. Toczyły się dyskusje, czy ociepla wizerunek Prezesa, czy wręcz przeciwnie - stanowi element walki z Prawem i Sprawiedliwością. Od pewnego czasu dyskutuje się o serialu nieco mniej.
Tym niemniej na wspomnianej scenie politycznej pozostawił trwały ślad. O prezydencie Andrzeju Dudzie jego przeciwnicy chętnie mówią „Adrian”, odwołując się do jego wizerunku z serialu, gdzie facet o tym właśnie imieniu antyszambruje pod gabinetem Prezesa, bezskutecznie usiłując wejść do środka. Sam prezes z kolei autorytatywnie obalił pewien mit, stwierdzając, że serialowy wizerunek jego kota mija się z rzeczywistością, bo dorosłe koty nie piją mleka (potwierdzam).
Korzystając z tego, że telewizor włącza się łatwiej niż komputer, i ja postanowiłem obejrzeć „Ucho prezesa” w WP.TV raz jeszcze. Choć i tym razem na kolana mnie nie rzuciło, nie uważam tego czasu za stracony. Łatwo jednak zauważyć (co nie będzie zbyt odkrywcze), że serial stracił urok nowości, że odbiór kabaretu politycznego jest funkcją czasu. Po paru miesiącach, a nawet tygodniach, zaciera się kontekst polityczny wielu żartów, czasem stają się wręcz niezrozumiałe, niektóre wydarzenia, do których autorzy się odwołują przestały budzić emocje, a więc i śmiech.
Muszę jednak wspomnieć, że od czasu do czasu rzucam też okiem na inne archiwalne programy kabaretowe, powtarzane na przykład przez TVP Rozrywka. Przy niektórych, jak chociażby firmowanych przez tegoż Roberta Górskiego „Posiedzeniach rządu” (Donalda Tuska) nadal zarykuję się ze śmiechu.
Ciekawe, prawda?