Instrumentem nieudolnej władzy na naszych oczach staje się szantaż moralny. Rząd przysyła do Sejmu projekt ustawy o budowie muru na granicy i śpiewa sobie za wykonanie zadania 1,6 mld złotych. Szybko okazuje się, że władza nie wie jeszcze do końca co chce budować i nie wie kiedy i jak zbuduje. Wie tylko, że pieniądze mają wyjść bez przetargu.
Polacy dobrze pamiętają wydatki w czasie pandemii na respiratory i maseczki. Już wiemy, że ludzie władzy co to miała być moralna potrafią nieźle upaść się na nieszczęściu narodu. Propozycja, żeby wydatki na mur kontrolowała Najwyższa Izba Kontroli jak się okazuje nie wchodzi w grę. Ups, przecież na ręce władzy patrzyłby wtedy prezes Banaś, a to dla rządu jest od pewnego czasu szczególnie niebezpieczne.
Co w tym zatem dziwnego, że opozycja ustawie mówi „nie”? I dopiero wtedy się zaczyna gadanina, że opozycja „jest po stronie Putina”, że „nie chce bronić Polski”. Szantaż moralny staje się instrumentem polityki na skalę jakiej Polska dotąd nie znała. Podobnie będzie – już widać – z ustawą „o obronie Ojczyzny”. Władzy nie wyszedł ani port w Szczecinie, ani Centralny Port Komunikacyjny. Nie są w stanie w żadnej wielkiej inwestycji wyjść poza etap ściernika i łąki.
Obietnica wielkiej modernizacji się nie spełnia, drożyzna szaleje. Polacy są społeczeństwem, który termin „inflacja” zna idealnie z lat dziewięćdziesiątych, nastroje więc się pogarszają. A więc władza nuż do dzieła. Przychodzi czas militaryzacji języka władzy. Wszyscy z nich zaczynają mówić o wojnie i ustawach wojskowych przede wszystkim po to, żeby straszyć ludzi i przekonywać naród, że tylko z nimi u władzy możemy czuć się bezpieczni.
Każda władza autorytarna robi to samo, gdy projekty nie idą, a ludzie biednieją rząd zaczyna opowiadać o wojnie i straszyć, żeby utrzymać przy sobie ludzi niepewnych jutra i zlęknionych o własne bezpieczeństwo. Ustawy o obronie Ojczyzny nie ma jeszcze, nawet jej założenia jeszcze na dobre nie powstały, ale już się zaczęło odpytywanie opozycji czy poprze, bo jeśli nie… To wiadomo, każdy kto ruszy głową i przytomnie zauważy, że trudno być za czymś czego nie ma z marszu zostanie „pomocnikiem Putina” i zdrajcą.
W tym wszystkim jeden jest szkopuł jeszcze. W Polsce ani totalitaryzm nie był na 100 procent, ani sanacja nie była autorytaryzmem jak w innych państwach Europy w tym samym czasie. Podobnie jest z rządami PiS, oni muru nie zbudują tak czy owak, stoczni nie postawią, CPK nie wymurują, armii nie zmodernizują. Tylko wybory przegrają i zostawia po sobie z dziesięć lat sprzątania.