W Olkuszu na przystanku rozwieszono rozkłady jazdy. Lokalni działacze PiS zapowiadali uruchomienie połączenia autobusowego, zachęceni ludzie przyszli na przystanek. Zabrakło jeszcze tylko z tej radości wstęgi do przecinania, kropidła i lokalnych polityków. Tymczasem autobusy, tak oczekiwane poczciwe pekaesy, nie dojechały. Śmiechu do dzisiaj jest co niemiara, bo nawet jeszcze przetargi na odpowiednie firmy przewozowe dobrze nie ruszyły.
Opowieści o olkuskich pekaesach jest tak wiele - ktoś zrobił ludzi w konia, trochę było strasznie, trochę śmiesznie. Ale to jest opowieść jeszcze o czymś innym. Może nawet bardziej o czymś innym. To opowieść o tym, że w Polsce naprawdę istnieją powiaty i gminy „wykluczone komunikacyjnie”. Do Olkusza dojeżdża się ciężko, jeśli ktoś nie decyduje się na podróże własnym samochodem. Jedni tego sposobu wybrać nie mogą ze względu na wiek, inni nie chcą ze względu na ekologię. W każdym razie w środku Europy, w jednym z nowocześniejszych państw na świecie nie ma sposobu na dobre zorganizowanie transportu publicznego.
Olkuskie niespełnione obietnice mają jeszcze jeden aspekt. Pokazują jak na dłoni, że temu rządowi nie udają się projekty, które wymagają troszkę bardziej skomplikowanego zarządzania, które wymagają koordynacji, przygotowania planu i realizacji. Przecież w Olkuszu pekaesy nie ruszyły z tego samego powodu, z jakiego rząd nie był w stanie w ostatnich latach wybudować kilometra autostrad, z tego samego powodu, dla którego nie ma tego miliona elektrycznych samochodów na polskich drogach i z tego samego, dla którego nie będzie tymczasem Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Władza chce się przedstawiać jako „skuteczna” i „wiarygodna”. Dotyczy to jednak przede wszystkim wydatków socjalnych. Obecny rząd trafił na dobrą koniunkturę i miał pomysły (jedne dobre, inne nie), jak podzielić pieniądze. Ale nawet przy takiej okazji nie przeprowadzono poważniejszych zmian w strukturze państwowych wydatków na cele społeczne. Wypłaty 500+ ruszyły. Ale nie udało się nic, co było bardziej skomplikowane. Nic nie wskazuje, by miało być inaczej w następnej kadencji.
Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego prezes J. Kaczyński ogłosił swoją „piątkę” pomysłów. Wśród nich były pekaesy, które starszym ludziom miały pomóc dojechać do lekarza, a dzieciom do szkoły, kina itd. Komentatorzy żartowali z przywrócenia „pekaesów”, ludzie, ci, którzy mieszkają „daleko od szosy”, czekali na „pekaesy”. Idą kolejne wybory i nie tylko olkuszanie czekają. O mieszkaniach cicho sza, o elektrosamochodach takoż. Nie jest aż tak dobrze z tą wiarygodnością władzy jakby ona sama chciała się przedstawić.