Przewodniczący Rady Mediów Narodowych zaproponował, by rząd kupował i rozdawał Polakom odbiorniki cyfrowe, by słuchali radia. No, bo skoro nie słuchają, to pewnie dlatego, że rząd im odbiornika pod choinkę nie kupił.
Pomysł przedni - można by też i telewizory rozdawać z jednym programem - rządową TVP Info. Najlepiej czarno-białe. Można się śmiać z tego pomysłu, a można się też zastanowić poważniej, do czego właściwie wedle obecnej elity jest państwo i jak ma rządzić publicznymi pieniędzmi.
Na lotnisku we Wrocławiu spotkałem właśnie rozżalonych związkowców z Turowa i Bełchatowa. Pytają mnie, czy jestem „za węglem” i czy wiem, skąd się bierze prąd. Mówię, mrugając, że z gniazdka, ale gdzieś w duszy boli człowieka, że tak naprawdę wystarczyło, żeby rząd dobrze negocjował i nie byłoby tego problemu. Nie ma potrzeby, by każdy górnik debatował na temat „gaz czy węgiel”, ale jest konieczność, by dostał od rządu serwis w postaci dobrze funkcjonującego MSZ.
Co to za rząd, który nie jest w stanie wynegocjować przez kilka miesięcy drobnej sprawy z Czechami? Po co Polak ma płacić wyższe podatki, skoro nawet tego się nie może doczekać, by mieć skuteczną politykę zagraniczną? Istotą programu Nowego Ładu jest właśnie to - władza, która ściągnie z nas więcej, ale nie zapewni nic więcej jeśli chodzi o swoje świadczenia - chyba że widzimisię polityków w stylu radioodbiornik dla każdego.
Będziemy więcej płacić na zdrowie? Oczywiście! Ale czy od tego będzie krótsza kolejka do okulisty albo dostęp do nowoczesnych terapii na rzadkie choroby, albo chociaż nasz lekarz lepiej zarobi? Nic z tego. Nowy Ład ma polegać na tym, że władza dostanie więcej do ręki, żeby nas dzielić. Swoim sroczkom władza da i na łyżeczkę, i na miseczkę, i co zostanie - wszystkim zaś nam po radioodbiorniku, żebyśmy posłuchali, jaka władza jest dobra i jak ją powinniśmy kochać.
Polska pod Nowym Ładem będzie państwem przypominającym biedniejsze kraje południowej Europy, ale bez dostępu do Morza Śródziemnego. Władzy chodzi tylko o to, żeby rząd miał więcej do powiedzenia, ale nie ma żadnych widoków, żeby się spodziewać, że lepiej działać będzie służba zdrowia, transport czy nauka. Ponieważ wzrastają podatki - widać, że władzy chodzi o to, żeby osłabić tych, którzy tworzą miejsca pracy. Ponieważ rząd chce odebrać pieniądze samorządom - to znak, że chodzi o to, by więcej decyzji zapadało w Warszawie, w ministerstwach, na spotkankach u zaprzyjaźnionych posłów.
Władza nie stawia na samorządność ani przedsiębiorczość, ale na usłużność obywateli. Rząd chce zbudować państwo ociężałe, słabe i podatne na korupcję - bo takim się lepiej zarządza.
Ale na końcu są jeszcze obywatele - Polacy - zobaczycie Państwo, pogonią tę pazerną władzę. Ona się udławi swoim chciejstwem rządzenia.