Od Krakowa do Brukseli. Kac. Nie taki poalkoholowy
Posłowie boją się zamówić piwo do obiadu - bo paparazzi. A kiedyś w budynkach parlamentu można było pić alkohol do woli. Senatorki i posłowie po robocie potrafili się nieźle urżnąć.
Od czasu do czasu zdjęcia tabloidów obiegały fotografie wybrańców narodu (rzadziej wybranek) leżących po korytarzach sejmowego hotelu albo mamroczących bez sensu coś do kamery („coś tam, coś tam”). Bywało, że i z trybuny mówili od rzeczy, wypiwszy o jeden koniaczek za dużo. Parlamentarny kac oznaczał tyle że pieszczochy narodu ze stresu, z tęsknoty za domem albo tak po prostu z nudów nadużyli alkoholu. Następnego dnia był kac. Kac jak to kac - występuje kilka godzin po nadużyciu alko. Objawia się potliwością, rozbiciem, apatią, problemami z koncentracją, bezsennością, osłabieniem itd.
Teraz już takie kace parlamentarne zdarzają się rzadko. Przyszedł czas na inne. Wczoraj Sejm ustalił, że odracza obrady do 2 września, ale nie pasowało to PiS, więc dali sobie czas na „dociśnięcie” Kukiza i kilku towarzyszy i głosowali do skutku, aż wynik im odpowiadał. Po wczorajszym oszukanym głosowaniu zaczęły się telefony od znajomych. W smsach pisali, jako obywatele, że nie chcą takiej brudnej gry, że władza z wyborami zrobi tak samo jak z tym głosowaniem. Jeśli się wynik nie spodoba - to będą szachraić. Ludzie mają kaca, kaca już nie alkoholowego, ale demokratycznego. Wczoraj wieczorem w sali sejmowej jedni się denerwowali, inni histerycznie śmiali, jeszcze inni krzyczeli. Elżbieta Witek parę godzin była urabiana przez swoich, w końcu zdecydowała się wejść do historii jako marszałkikini reasumpcja. Ulegała czarowi zamkniętej sejmowej aali, Sejmu otoczonego kordonami policji i barierkami. Jakby miała wrażenie, że to wszystko zostanie w owalnej sali obrad plenarnych, trochę ukryte. Jest inaczej. Posłowie niejedno widzieli - mają dzisiaj kaca demokratycznego, moralnego, politycznego. Może on gorszy od tego pospolitego, bo niszczy psychikę i wątrobę też. Ten alkoholowy - tylko wątrobę. Ale posłanki i posłowie jakoś sobie poradzą z kacem. Problemem pani marszałek jest, że naród ma kaca. Podmiana wyników głosowania obyła się na oczach milionów Polaków, nie pozostała w cieniu sejmowych gmachów. A jeśli powtórzy się, że władza będzie chciała zmienić wolę Sejmu lub narodu, to władza woli, by media tego nie pokazały narodowi. Bo przecież istotą wczorajszego spotkania na Wiejskiej była ustawa, która ma ograniczyć wolność mediów w Polsce.
Czy skoro pani marszałek wolno pogrywać w ten sposób, to każdy ma podobne prawa? Czy każdy tak w swoich sprawach może się wygłupiać bez konsekwencji? Elżbieta Witek - nauczycielka z zawodu - pokazała, co potrafi. Skala demoralizacji, jaka płynie ze zgwałconego w sierpniu 2021 r. Sejmu, jest ogromna. A w Polsce wzrasta poziom agresji, statystyki pokazują, że coraz więcej jest pospolitej korupcji. Przykład idzie z góry.