Od Krakowa do Brukseli. Aquapark na Mierzei
Rząd regionalny przygotował pełny pakiet propozycji inwestycyjnych na dużą skalę z udziałem kapitału prywatnego i państwowego na Mierzei Wiślanej - oświadcza rzeczniczka władz rosyjskiego dziś Królewca na temat Mierzei Wiślanej.
Jedziemy na całego! Wesołe miasteczko, aquapark, setki tysięcy turystów. Nie ma to jak na Kremlu. Pierwsza seria „ekologicznych” argumentów, by nie przekopywać mierzei, a potem torpeda z informacją, że takiego aj waj inwestycyjnego w turystyce i rozrywce, jaką zrobią na mierzei Rosjanie, to jeszcze Morze Bałtyckie nie widziało. Najpierw wprowadzenie do obwodu królewieckiego wyrzutni rakietowych, zdolnych trafić w niejedno z wielkich europejskich miast, a potem skargi, że polski rząd nie pytał, czy może na mierzei powycinać sosny.
Przykład mierzei powinien być omawiany na każdych zajęciach z politologii i stosunków międzynarodowych. Już Stefan Batory chciał kopać na mierzei, gdy popadł w zasadniczy konflikt z gdańskimi mieszczanami. Mierzei polityka nie opuszczała i za II Rzeczpospolitej - tym razem za kopaniem był Eugeniusz Kwiatkowski.
Po wojnie, za PRL, podobnie. Kopanie było wtedy synonimem sprawczości, jak to się teraz mówi posybilizmu. A właściwie tylko obietnicy sprawczości - bo mierzeja przetrwała. Tymczasem teraz jest już podgolona, ale nadal trwa w całości. Zapomniałem, była jeszcze zapowiedź kopania z 2007 roku i słupek wbity przez najwyższe władze przed wyborami samorządowymi w 2018 roku.
Mierzeja została Polsce dana przez Niebiosa po to, by władza mogła na tym przykładzie pokazać, że jeśli już coś powie, to to zrobi.
Mierzeja ma być widomym świadectwem, że władza - już nie Batorego i nie sanacyjna Kwiatkowskiego, i nie powojenna komunistyczna, której Kwiatkowski starał się coś podpowiedzieć - chce pokazać narodowi: możemy kopać, jeśli chcemy. Mierzeja została więc Polsce dana przez Niebiosa po to, by władza mogła na tym przykładzie pokazać, że jeśli już coś powie, to to zrobi. Tymczasem w samym kopaniu sensacji nie ma. Jeśli dobrze się przyjrzeć mapie, to świat jest pełen znacznie większych przekopów, kanałów korynckich i innych itd.
Ponieważ u nas wszystko jest polityczne - to i przekop się zapisał do partii. Jeśli chodzi o scenę polityczną w Polsce, bez trudu można sobie wyobrazić, że jest na odwrót niż teraz, że to PO chce kopać albo PSL bądź SLD. Mamy pewność jak dwa razy dwa, że PiS byłoby przeciw. Właściwie ta zabawa może tak trwać kolejne kilkaset lat (nazwy partii będą już inne), szczególnie że uczeni mówią, że inwestycja chociaż niezbyt wielka to mniej więcej tak długo by się zwracała. Ale nagle Kreml zażądał współdecydowania już nie tylko o kopaniu, ale i o wycince sosen na mierzei na terytorium Polski.
Tego już za dużo, drodzy przyjaciele zza północnej granicy. Zostawcie tę mierzeję w spokoju, nią już się zajmuje polska elita polityczna. Z tą mierzeją związana jest jakaś klątwa. Jeszcze was ona dopadnie. A kysz, a kysz.