Od 18 maja więcej pasażerów w MZK. Prezydent: "Kontrola może być trudna"
Od poniedziałku 18 maja w autobusach i tramwajach może jeździć dwa razy więcej pasażerów. Kto skontroluje w Toruniu, czy limity nie są przekraczane? Prezydent Michał Zaleski przyznaje, że może to być trudne. Liczy na samokontrolę. A prezes MZK - "na zdrowy rozsądek podróżnych".
Od poniedziałku 18 maja zmieni się dopuszczalna liczba pasażerów komunikacji miejskiej. Dzięki temu autobusem lub tramwajem będzie mogło jeździć równocześnie więcej osób. To jedna ze zmian w ramach III etapu odmrażania przestrzeni publicznej. Jak to będzie wyglądało w Toruniu?
Zgodnie z nowymi przepisami od 18 maja w autobusie lub tramwaju będzie mogło jechać tyle osób, ile wynosi 30 procent liczby wszystkich miejsc siedzących i stojących z zastrzeżeniem, że połowa miejsc siedzących musi pozostać wolna. Oznacza to, że na przykład autobus, który ma 30 miejsc siedzących i 70 stojących (w sumie 100 miejsc) może zabrać 30 osób. Dotychczas pojazdem o takiej liczbie miejsc mogło podróżować 15 osób.
Do 18 maja przystanki zostaną opatrzone informacją o nowych limitach, a na autobusach i tramwajach pojawią się informacje, ilu w danym pojeździe może jechać pasażerów - zapewnia Sylwia Derengowska, rzecznik MZK w Toruniu.
Kto to skontroluje?
O zmianach mówił dziś (15.05) prezydent miasta podczas telekonferencji. Dziennikarze pytali, kto będzie kontrolował liczbę pasażerów. Michał Zaleski przypomniał, że zasadniczo to zadanie kierowców i motorniczych. Przyznał jednak, że np. w dwuczłonowym tramwaju "taka kontrola może być trudna". Podkreślił, że najbardziej liczy na samokontrolę torunian.
Limit pasażerów to jedno, a ich zachowanie - drugie. Od poniedziałku samodzielnie przemieszczać mogą się już także dzieci poniżej 13. roku życia. Wszystkich - młodszych i starszych - obowiązują nadal zasady bezpieczeństwa okresu pandemii: noszenie maseczek, zachowywanie dystansu. Również pojazdach komunikacji miejskiej, na przystankach MZK.
Prezydent miasta podkreślił, że policja i Straż Miejska cały czas czuwają nad przestrzeganiem zasad ostrożności w przestrzeni publicznej. Jeśli np. chodzi o noszenie maseczek (czy innych osłon na usta i nos), to tylko w ciągu jednej doby przed telekonferencją policjanci pouczyli kilkanaście osób; były też pojedyncze - ale jednak - mandaty.
Prezes MZK liczy na zdrowy rozsądek
Wracając do MZK, od poniedziałku nadal będą wykonywane dodatkowe kursy na liniach nr 14 i 33 dowożące ludzi do miejsc pracy m.in. w rejon ul. Mazowieckiej, na godz. 6.00, 7.00 rano oraz po godz. 14.00, 15.00 i 22.00. Utrzymanych zostanie także część dodatkowych kursów na najbardziej obciążonych kursach na liniach nr 10 i 35. MZK zapewnia, że prowadzone będą badania ruchu i w razie potrzeby wprowadzane będą kolejne zmiany.
Liczymy na zdrowy rozsądek podróżnych. Obostrzenia są luzowane, ale nie oznacza to, że zagrożenie minęło. Dlatego prosimy, by stosować się do wytycznych i zachowywać wszelkie możliwe środki ostrożności – kończy prezes Miejskiego zakładu Komunikacji w Toruniu Zbigniew Wyszogrodzki.
Komunikacja musi się podnieść
Przypomnijmy, że zrozumiała zapaść w komunikacji publicznej w Toruniu to mniejsze zdecydowanie wpływy do kasy miasta z tytułu sprzedaży biletów. Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik miasta, podaje, że na biletach budżet straci do końca czerwca 7,5-8 mln zł.
Powody są jasne. Zamknięte szkoły i uczelnie to brak ruchu uczniów i studentów. Zamrożona gospodarka to mniejszy przepływ pasażerów codziennie jadących do pracy. To te grupy kupują bilety miesięczne. -Tylko przez połowę marca i kwiecień strata na biletach MZK wyniosła 3,5 mln zł. Nie kupowano biletów okresowych, ale i tych pojedynczych. Dodatkowo zwracaliśmy pieniądze za niewykorzystane "miesięczne". Strata w maju wyniesie kolejne 2 mln zł, w czerwcu podobnie - wylicza skarbnik miasta
.
Podwyżek cen biletów na pewno w br. nie będzie. Wszystkim zależy na większej liczbie pasażerów. Grunt, żeby powrót do normalności odbywał się bezpiecznie.