Fot. Mariusz Kapała W zielonogórskim szpitalu działa centrum urazowe, stąd więcej tu pacjentów tzw. ostrych
Dziesiątki dni. Tyle trwa walka zielonogórzanina, by dostać się na zabieg, który umożliwi mu swobodne poruszanie się. O jego przeprawie z systemem opieki zdrowotnej można byłoby napisać grubą powieść. Dzieło o rozczarowaniu jednego pacjenta.
- Dostałem skierowanie do szpitala – zaczyna swoją historię zielonogórzanin, pan Stanisław (nazwisko do wiadomości redakcji). - Moich problemów z kolanami nie da się, niestety, wyleczyć farmakologicznie...
Pan Stanisław miał coraz większe kłopoty z poruszaniem się. Każdy poranek to udręka. A w jego zawodzie ruch jest nieodzownym elementem codziennej pracy.
Dlaczego pacjenci muszą czekać na zabieg w lecznicy?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień