Obywatel Łukaszewicz [rozmowa]
Rozmowa z Olgierdem Łukaszewiczem z Fundacji My Obywatele Unii Europejskiej im. W.B. Jastrzębowskiego.
- Ostatnio głośno w mediach o tym, jak "wtrąca się" pan w najróżniejsze sprawy obywateli potrzebujących pomocy.
- Broniłem m.in. rolnika, który naiwnie zastawił gospodarstwo warte 800 tys. zł za 30 tys. zł pożyczki. Ogłosiłem też pomoc dla najstarszej matki w Polsce. Nie chciałem dyskutować, czy jej dzieci pochodziły z in vitro, czy zostały poczęte w inny sposób - trzeba pomóc i już. Wtrącam się też w sprawie zbudowania świateł przy drodze, gdzie pogorszono warunki, a dzieci chodzą tamtędy do szkoły. Zwykłe sprawy, każdy powinien to robić.
- Łatwiej przekonywać rodaków do Unii Europejskiej czy grać w filmie lub teatrze?
- Jestem obywatelem. Na to składa się nie tylko wychowanie, działalność w harcerstwie, ale troska o wspólnotę. Pochodzę ze Śląska, tam tradycja obywatelska zakotwiczona jest w historii - np. powstań śląskich. Mając kilkanaście lat chodziłem po domach i zbierałem patriotyczne pamiątki.
- Przez lata był pan prezesem Związku Artystów Scen Polskich.
- Najpierw trzeba było uratować sam ZASP, potem - mimo cięgów od kolegów - uratować Dom Artysty Weterana w Skolimowie. Przez dziesięć lat prezesowałem ZASP - wystarczy. Nie interesuje mnie już to niekonsekwentne środowisko, które nie lubi czytać dokumentów.
Dlaczego Olgierd Łukaszewicz zaangażował się w upowszechnianie wiedzy o Unii Europejskiej? Czytaj w dalszej części rozmowy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień