"Obyście zawsze przynosili dobre wiadomości", czyli po spotkaniu z pocztowcami
- U nas sprawdziło się przysłowie: „jaka matka, taka córka”. Moja mama przepracowała na poczcie 40 lat. Dziś ja działam w branży - mówi Joanna Przybyła, naczelnik Urzędu Pocztowego w Gniewkowie.
Listonosze zjechali w piątek do siedziby Poczty Polskiej w Bydgoszczy (ul. Jagiellońska). To ci, którzy doręczają najwięcej prenumerat „Gazety Pomorskiej”. Na spotkaniu, podsumowującym mijający kwartał, nagrodzono łącznie 66 najlepszych pocztowców z 29 Urzędów Pocztowych. Wielu z nich wyróżnienia otrzymuje co 3 miesiące. Albo ich przełożeni odbierają nagrody w ich imieniu.
Całe życie w branży
Wielu z nich związało się z Pocztą Polską na całe życie zawodowe. Choćby Dorota Barzyńska, naczelnik Urzędu Pocztowego Inowrocław 11. - W tym roku minęło 40 lat, odkąd zaczęłam pracować na poczcie - przyznaje pani naczelnik. - Nigdy nie myślałam o zmianie branży. To, za co cenię swoją pracę najbardziej, to kontakt z ludźmi i brak monotonii. U nas nudzić się nie da. Zmian też mamy sporo. Idziemy z duchem czasu. Wprowadzane są nowe technologie i inne rozwiązania. Trenujemy umysł: cały czas dokształcamy się, żeby nam się lepiej pracowało, a klient był bardziej zadowolony.
U nic
h to rodzinne
Joanna Przybyła, naczelnik UP Gniewkowo, ma 20-letni staż w branży. U niej to rodzinne. - Moja mama przez 40 lat była zatrudniona na poczcie, pracowała w Inowrocławiu. Widać, sympatię do tego zawodu wyssałam z mlekiem matki.
Dawid Kuś pracuje za to jako listonosz w UP w Radzyniu Chełmińskim. - Mój rewir obejmuje prawie 400 adresów. Codziennie pokonuję około 65 kilometrów. Plus taki, że głównie samochodem.
Za zaangażowanie i najlepsze osiągnięcia w dodatkowych akcjach sprzedażowych został nagrodzony jeden naczelnik - Hanna Krygier z UP Inowrocław 1. Spowodowała największe zainteresowanie akcją „Walentynki”, która odbywała się w naszym regionie w okresie styczeń/luty.
Było romantycznie
W ramach tej akcji czytelnicy „Pomorskiej”, jednocześnie klienci placówek pocztowych, mieli okazję wygrać vouchery. Nagrodami były romantyczne kolacje, ufundowane m.in. przez restauracje i hotele. Laureaci zostali zaproszeni np. do restauracji „Pod Rybką” w Pakości.
- Na walentynkowej kolacji pojawiła się nie tylko para, ale łącznie pięć osób - mówi Helena Szczepańska, współwłaścicielka restauracji, istniejącej od 1991 roku. - Po raz pierwszy wzięliśmy udział w takiej akcji „Pomorskiej” i Poczty Polskiej. Na pewno nie po raz ostatni.