Obrazy mistrza Sotera, który "zbawił" pejzaż morski, można podziwiać w galerii Willa
Wydarzeniem stała się wystawa obrazów Sotera Jaxy – Małachowskiego, czołowego polskiego marynisty, w galerii Willa, czyli w secesyjnej rezydencji Kindermannów przy ul. Wólczańskiej 31 w Łodzi. Można tam podziwiać 84 obrazy i cenne pamiątki po malarzu. Ich właścicielem jest Grzegorz Kudelski, który wprawdzie mieszka w Krakowie, ale jest związany z Łodzią.
Jakie były początki jego niezwyklej kolekcji, która liczy ponad 200 obrazów i jest największym prywatnym zbiorem dzieł Sotera w Polsce? - W moim domu rodzinnym wisiały obrazy mistrzów międzywojennych. Wśród nich była „Sosna nad brzegiem”, niewielka, sielankowa akwarela przedstawiająca sosnę nad brzegiem morza w letni dzień słoneczny. Po latach zainteresowałem się autorem i zacząłem zbierać jego dzieła. Na wystawie zaś moim ulubionym obrazem jest nastrojowe „Dolce Capri”, czyli „Słodkie Capri”, jedno z lepszych dzieł Sotera - zaznacza Grzegorz Kudelski.
Faktycznie, „Dolce Capri” skupia uwagę: brzeg morza, woda, mgła i skała. Brakuje jedynie zwróconego tyłem do widza wędrowca, a moglibyśmy stwierdzić, że mamy do czynienia z podszytym romantyzmem Casparem Dawidem Friedrichem. Także subtelna „Sosna nad brzegiem” jest godna refleksji: zderzenie słonecznej poświaty z zielenią sosny i trawy oraz błękitem morza i nieba.
Jeśli zaś chodzi o związki kolekcjonera z Łodzią to są one dość szczególne. Otóż prowadzi on biuro projektowe, które jest autorem tak sztandarowych inwestycji, jak Trasa W – Z oraz Łódzki Tramwaj Regionalny. Obecnie jego firma projektuje – na zlecenie magistratu - kolejne wielkie przedsięwzięcie: przebudowę ul. Wojska Polskiego.
Nic więc dziwnego, że po pracy lubi zerkać na obrazy mistrza Sotera. A jest co kontemplować, bowiem Jaxa – Małachowski to nie tylko znakomity marynista nazywany „polskim Ajwazowskim”, lecz także wybitny twórca nokturnów. Jego dzieła przedstawiające nocne ujęcia Krakowa i Gdańska to prawdziwe perełki. Świetnie czuł się też w portretach, o czym świadczą konterfekty jego pięknej żony Jadwigi.
Zwiedzając wystawę, która potrwa do 9 lutego br., zwróćmy uwagę na znakomitą „Ciszę”, czyli wieczorne zorze nadrzeczne przynoszące wręcz mistyczne ukojenie i uspokojenie. Na leśny, urokliwy „Potok zimą”, który Grzegorzowi Kudelskiemu kojarzy się z Fałatem, a nam z Ruszczycem. A to dlatego, że najlepsze zimowe pejzaże Fałata przedstawiają polne ruczaje, podczas gdy właśnie Ruszczyc malował leśne rzeczki płynące w pobliżu jego rodzinnego Bohdanowa na Wileńszczyźnie. Wielce udany jest też pejzaż „Stare lipy”, gdzie autor z powodzeniem zastosował światłocienie. Przypomina on znany obraz Aleksandra Gierymskiego z samotnym przechodniem w alei parkowej, który jest jednak znacznie „cieplejszy”, a to dlatego, że więcej w nim słońca i jesieni.
Niestety, na wystawie w beczce miodu mamy też łyżkę dziegciu. Jest nim zupełnie nieudany – pozbawiony urody i nastroju - obraz „Dwór w Uszkowicach”. Przedstawia on fragment rezydencji siostry Sotera – Jadwigi i jej męża Stanisława Wybranowskiego koło Przemyślan w dawnym woj. tarnopolskim na Kresach. Biedna Bronisława Rychter – Janowska z pewnością by się załamała, gdyby to „dzieło” ujrzała.
Soter Jaxa – Małachowski pochodził spod Odessy. Urodził się we dworze w Wolanowie, który razem z majątkiem zmiotła rewolucja bolszewicka. Stamtąd był tylko krok do Morza Czarnego. Stąd być może jego fascynacja morzem, które malował – zarówno w ujęciach dziennych, jak i nocnych – po mistrzowsku. Co oznacza jego tajemnicze, bardzo rzadkie imię? Jeśli sięgniemy do greki, to okaże się, że Soter to nic innego jak Zbawca. Zapewne ojciec malarza lubował się w starożytności, bowiem starszy brat artysty miał na imię... Meliton. Małachowski studiował malarstwo w Krakowie i Monachium, związany był m.in. z Zakopanem. Zmarł w 1952 roku w wieku 85 lat.