Oaza dobrych ludzi rozkwita każdego roku latem w niewielkiej Łososinie Górnej
- Ograniczenia są w naszej głowie, nie w niepełnosprawności – przekonują osoby niepełnosprawne, które zjechały się z całej Polski na coroczną oazę dla osób niepełnosprawnych do Łososiny Górnej. Uczestnicy pobytu przekonują solidarnie: spotkanie tutaj to dla nich niezapomniana lekcja życia.
Jolę, energiczną 29 – latkę wyłapuję z grupy od razu. Nie sposób nie zauważyć tej tryskającej humorem i optymizmem dziewczyny. Bariery pękają już po pierwszym ,,cześć”. Kto, jak kto, ale ona umie je przełamywać. Wózek nie stanowi dla niej żadnej przeszkody, zdaje się go w ogóle nie zauważać. Dusza towarzystwa, mam wrażenie, że faktycznie nogi nie są jej potrzebne, by żyć pełnią życia. Na oazie jest już 10 raz.
- Kiedyś przeczytałam o niej w gazetce Droga Nadziei, przyjechałam i tak już jeżdżę co roku – uśmiecha się. - Tutaj wszyscy są równi, tutaj ograniczenia przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, tutaj cieszymy się po prostu swoją obecnością – uśmiecha się.
Przemierzając szkolny korytarz w poszukiwaniu spokojnego miejsca do rozmowy mijamy osoby niepełnosprawne razem z wolontariuszami, siedzą w niewielkich grupkach, śpiewają, ktoś gra na gitarze. Atmosfera serdeczności unosi się w powietrzu. Raz po raz wybuchają gromkie salwy śmiechu.
Lubię wózek, bo to moje nogi
Budzę się rano i myślę, kurcze, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – zaczyna opowiadać Jola Rymarczyk, która od urodzenia cierpi na rozszczep kręgosłupa. - Nie mam do nikogo pretensji, do Boga, świata, po co? - pyta. - Kiedy zaczynasz użalać się nad sobą, wpadasz w doła, ja wolę szukać pozytywów całej tej sytuacji. Myślę, sobie, wózek to nawet takie udogodnienie, mam zawsze zapewnione miejsce siedzące w autobusie, kościele, nie bolą mnie nogi od stania – uśmiecha się.
Ktoś pomyśli, że Jola nigdy nie znalazła się w trudnej sytuacji, że nigdy nie dosłała przysłowiowego kopa od życia. Nic bardziej mylnego. Życie pokopało ją dość solidnie.
Nie dla ciebie, taka żona
Dziewczyna pochodzi z Jodłownika, ale na co dzień mieszka i pracuje w Krakowie. Ze stereotypami na temat niepełnosprawności styka się często. - Raz chciałam wynająć mieszkanie w Krakowie, miałam wszystko dopięte już na ostatni guzik, tylko się wprowadzać. Nagle dostaję telefon od właścicielki pokoju, która mówi, że się rozmyśliła i nie wynajmie mi tego pokoju. - Nie będę się panią opiekować, ani pani karmić, pani jest przecież niepełnosprawna – słyszy w słuchawce. Jola nie załamała się wtedy. Nie załamała się także, kiedy współlokatorzy wyrzucili ją z mieszkania, bo była ,,inna” i kiedy rodzina jej chłopaka, nie zgodziła się na ich znajomość. - Nie będziesz miał niepełnosprawnej narzeczonej – przekonywali.
Czytaj dalej i sprawdź:
- kogo najczęściej bulwersuje samodzielność niepełnosprawnej?
- jak pomaga się osobom niepełnosprawnym?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień