O tym, jak trzy panie pogubiły się w lesie
Córka (31 lat), jej mama i znajoma (obie 70) wybrały się na grzyby. Nie zdążyły wrócić przed burzą, ale... znalazły kamienny słupek
Poniedziałek był dniem podzielonym pogodą na pół. Do południa było gorąco, wręcz upalnie. Po południu zachmurzyło się błyskawicznie i lało jak z cebra. Trzy panie, mieszkanki wsi w gminie Drezdenko, postanowiły wybrać się na grzyby między Rąpinem a Grochowem. Wybrały się przed południem, ale nie zdążyły wrócić do popołudnia. Gdy zaczęło lać, pogubiły się w lesie zupełnie. Na dodatek, nie wiadomo jakim cudem, córka odłączyła się od mamy i znajomej. Kolejny „na dodatek”: córka jest w ciąży. I jeszcze jeden: nie miała przy sobie komórki.
Na szczęście starsze panie złapały zasięg i dodzwoniły się do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Stamtąd sygnał dotarł natychmiast do komendy powiatowej w Strzelcach. Dyżurny od razu wysłał patrol, zadzwonił też do Nadleśnictwa Karwin. I to było kluczowe, bo paniom z telefonem udało się przekazać policji numer oddziału. - Lasy dzielimy na oddziały, a ich numery są na kamiennych białych słupkach - mówi leśniczy Zbigniew Kowalczyk. - Jak dostałem telefon od naszych policjantów, już wiedziałem, że te panie znajdziemy. Od razu wsiadłem w samochód.
St. asp. Robert Litwinowicz, szukał kobiet razem z leśnikami i sierż. Dawidem Kościelnym. - Lało strasznie, panie nie wiedziały, gdzie są. Na szczęście czekały przy słupku z numerem oddziału - mówi Litwinowicz.
- I to jest dobra rada dla tych, którzy się zgubią: znaleźć słupek, zgłosić i przy nim czekać - mówi Zenon Rolbiecki, kolejny leśniczy. On wraz z policjantami odnalazł ciężarną. - Czekałem na policjantów przy drodze w żółtej kamizelce, żebym był widoczny. Naraz z młodniczka wyszła dziewczyna z wiaderkiem - opowiada. - Spodnie bluzka, krótki rękawek, ale nie wyglądała na zagubioną: obrała zdecydowany kierunek - jezioro Morawskie. Jak się potem okazało, miała do swojego samochodu 1,5 km, ale chyba o tym nie wiedziała. Wyglądała na zwykłą grzybiarkę, dopiero w rozmowie potwierdziła, że się zgubiła.
Gdy policjanci i leśnicy dowieźli panie w jedno miejsce, aż się wyściskały. Były przemoknięte, zdenerwowane i się bały: ciężarna o 70-letnią mamę i jej koleżankę, one o nią. - Kto był wtedy w lesie i nie miał porządnego okrycia, przemókł do suchej nitki, ale widać było, że ze szczęścia płaczą - mówi leśniczy Rolbiecki.
St. asp. Robert Litwinowicz podkreśla, że to była pierwsza taka akcja w tym roku. - Ale idzie sezon grzybowy i będzie ich więcej - zakłada. Wie, co mówi, bo w policji jest 18 lat. - Nie ma roku bez poszukiwań. W zeszłym roku szukaliśmy np. starszego pana w lesie koło Wołogoszczy w pobliżu Dobiegniewa.
- Tym razem, dzięki policjantom i leśnikom, wszystko skończyło się szczęśliwie - mówi sierż. szt. Tomasz Bartos z komendy w Strzelcach. - Do lasu trzeba zabierać komórkę z naładowaną baterią, a w przypadku starszych - także kartkę z numerami telefonu do opiekunów. Zaginięcie osoby należy zgłaszać bez zbędnej zwłoki.