O swoich uczniach zbyt dużej wiedzy oni nie mają
Kilkaset osób wzięło udział w ankiecie pokazującej młodzieżowy świat wartości. Ważne okazują się nie pieniądze i kariera, ale udane życie rodzinne czy relacje międzyludzkie. Tylko nauczyciele sądzą inaczej.
Nauczyciele uważają, że młodzieży zależy przede wszystkim na pieniądzach, a problemy rozwiązuje poprzez ucieczkę w używki. Uczniowie preferują jednak zupełnie inne wartości.
- Niestety, ale wnioski nasuwają się same: nauczyciele słabo swoich uczniów znają - uważa Janina Steczkowska, konsultant w Suwalskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.
To pracownicy tej instytucji przeprowadzili anonimowe badania w liceach, technikach oraz gimnazjach funkcjonujących w Suwałkach na dużej, bo liczącej blisko 800 osób próbie. Ankiety wręczono także 166 nauczycielom. Uczniowie szkół średnich brali udział w badaniach dotyczących świata wartości oraz tego, jakie cechy powinien posiadać idealny nauczyciel. Gimnazjaliści - jedynie w tych ostatnich.
Najważniejszymi wartościami dla uczniów są: uczciwość, miłość, zdrowie i szacunek wobec innych. Nauczyciele uważają jednak, że ich podopieczni cenią przede wszystkim przyjaźń. Potem sprawiedliwość oraz miłość. Z kolei najmniej ważne mają być odpowiedzialność, mądrość i dobroć. Ale według uczniów, to odwaga cywilna, dobroć, tolerancja, odpowiedzialność i mądrość.
Jako najważniejszy życiowy priorytet ponad połowa młodych ludzi wymienia udane życie rodzinne. Znacznie mniej wskazań mają już satysfakcjonująca praca oraz relacje międzyludzkiego. Najmniej istotne priorytety, to zdobycie sławy, szacunek otoczenia oraz kariera zawodowa.
Nauczyciele twierdzą jednak, że jest inaczej. Ich zdaniem, dla uczniów liczą się przede wszystkim pieniądze. Potem jest dopiero udane życie rodzinne. Bardzo ważna ma być także satysfakcjonująca praca, a zdobycie popularności lokuje się na takim samym poziomie, jak wykształcenie.
Jeżeli uczniowie mają problemy, to zdaniem nauczycieli, zdecydowana większość sięga po używki lub ucieka w świat komputerów. Młodzież odpowiada jednak, że nigdy tak się nie dzieje, albo rzadko.
- Gdyby podobne badania przeprowadzić w całym województwie, ich wyniki mogłyby być podobne - twierdzą białostoccy pedagodzy.
Badania Suwalskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli nie pozostawiają złudzeń co do roli szkoły. Zdaniem uczniów, ani nie pomaga ona w realizacji istotnych celów życiowych, ani nie wspiera w rozwiązywaniu problemów.
Tylko kilkanaście procent pytanych dało odpowiedź „tak” i „raczej tak” na pytanie o pomoc szkoły w urzeczywistnianiu celów. Nauczyciele byli rzecz jasna całkowicie odmiennego zdania.
Nie ma natomiast szczególnych rozbieżności dotyczących tego, kto wspiera młodzież przy rozwiązywaniu problemów. Obie grupy wymieniają kolegów i przyjaciół. Na trzecim miejscu znaleźli się wychowawcy. Tyle, że wskazało na nich jedynie nieco ponad 10 proc. ankietowanych uczniów (20 proc. nauczycieli). Tylko nieliczni uważają, iż na jakąś pomoc można liczyć z strony szkolnego pedagoga.
- Wyraźnie widać, że jest z tym kłopot - podsumowuje Janina Steczkowska. - W naszych szkołach pracuje za mało pedagogów i są oni w dodatku obarczani dodatkowymi obowiązkami. Pewnie przydałaby się jednak aktywniejsza postawa, częstsze wychodzenie do młodzieży i poznawanie ich problemów. A tak szkolny pedagog kojarzy się uczniom praktycznie tylko z różnymi nieprzyjemnymi sytuacjami, którymi musi zajmować się niejako z urzędu.
Młodzież uważa, że tym, co najbardziej wpływa na wizerunek nauczyciela jest jego kulturalne zachowanie. Liczy się też, ale przede wszystkim dla licealistów, fachowa wiedza. Jako ważne uczniowie wymieniają także wyrozumiałość i opiekuńczość oraz... modne ubranie i fryzurę.
A jaki powinien być nauczyciel?
Najważniejsza jest inteligencja, a zaraz potem - poczucie humoru. Dobrze też, aby był komunikatywny.
- Stosunkowo znacząca grupa uważa, że nauczyciele są niesprawiedliwi - dodaje Hanna Zienkiewicz, współau-torka badań. - Szczególnie dużo pretensji artykułują gimnazjaliści. Zarzucają nauczycielom, iż bywają chaotyczni, wybuchowi oraz w swoich zachowaniach nierówni.
A czy mogą być dla młodzieży autorytetami? Większość badanych uważa, że tak. Pytanie o to, czy są, jednak nie padło. - Nie chciałyśmy wkładać kija w mrowisko - tłumaczą autorki. - Już po poprzednich, podobnych badaniach przeprowadzonych ponad rok temu wśród gimnazjalistów i uczniów starszych klas szkół podstawowych, część nauczycieli się na nas obraziła. Obawiamy się, iż teraz może być podobnie.
Nie liczą więc specjalnie na to, że wyniki badań zmienią suwalskie szkoły.
- Jeżeli jednak choć kilka osób się nad tym zastanowi, to już będzie sukces - dodają.