O psie, który mieszka pod urzędem gminy
Reksa znalazła kobieta przejeżdżająca przez Złotniki. Zostawiła go przy urzędzie. Miała go zabrać wracając z wczasów. Nie zabrała.
Mały park przy urzędzie gminy w Złotnikach, a w nim trzy budy. Dwie stoją puste. Przy trzecim siedzi uwiązany na łańcuchu pies przypominający swoim wyglądem rottweilera.
Na widok pani Justyny (imię na jej prośbę zostało zmienione) pies zaczyna ujadać ze szczęścia. Tuli się do niej. Podskakuje. Pani Justyna bawi się z nim, głaszcze, przytula. Lubi Reksa. Tak go nazwała. Odwiedza go niemal codziennie. Przynosi mu coś dobrego do jedzenia, ciepłą wodę, wyściela budę sianem.
- Pierwszy raz mnie ugryzł. Pogroziłam mu palcem i stanowczo powiedziałam: „gryziesz rękę, która cię karmi”. Od tej pory już mi krzywdy nie zrobił. Mogę mu rękę do pyska włożyć. Daje mi się nawet uczesać - wyznaje pani Justyna.
To miejsce to nieoficjalne, złotnickie przytulisko. Trafiają tu pieski, które błąkają się po gminie. Mieszkańcy, którzy litują się nad ich losem, zabierają je do swoich domów. Pani Justyna najpierw zlitowała się nad suczką Tiną. Potem dołączył do niej Oskar oraz Saba.
- Lubię psy, ale nie jestem w stanie przyjąć wszystkie psy z tego przytuliska - tłumaczy pani Justyna.
Oprócz trzech „gminnych” psów pod swoim dachem ma jeszcze dwa swoje. Są też i koty. - Reksa też mi jest żal. Już pół roku jest tu na łańcuchu. Nikt go nie chce przygarnąć. Ja już nie mogę tego zrobić - wyznaje pani Justyna. Ma żal do gminy. Twierdzi, że Reks nie ma tu zbyt dobrych warunków. - Lepiej byłoby dla niego, gdyby trafił do schroniska. Nie wiem, dlaczego gmina się na to nie decyduje - wyznaje.
Tymczasem wójt Witold Cybulski przekonuje, iż to przytulisko przy urzędzie powstało dlatego, że gmina nie może znaleźć schroniska, które chciałoby podpisać z nią umowę. - Nikt nie chce z nami wejść we współpracę, a gdzieś te bezpańskie psy trzymać musimy. Aktualnie pozostał nam tylko ten jeden - tłumaczy wójt.
Reksa znalazła przejeżdżająca przez Złotniki Kujawskie kobieta. Zostawiła go w przytulisku przy urzędzie. Zapewniała, że go zabierze, gdy będzie wracała z wczasów. Słowa nie dotrzymała. Pies mieszka przy urzędzie już pół roku.
- Uważam, że żadna krzywda mu się nie dzieje. Ma ciepłą budę. Jest codziennie karmiony. Staramy się dla niego o ciepłą strawę. Dbamy o niego. Aktualnie szukamy mu nowego właściciela - wyznaje wójt. Wie o tym, że pani Justyna codziennie odwiedza Reksa. - Ta pani kocha zwierzęta. Traktujemy ją jak naszego sojusznika. Przychodzi do nas, zwraca nam uwagę, wymaga, byśmy jeszcze lepiej dbali o tego pieska. Robimy co możemy. Dziękujemy jej za zainteresowanie i opiekę nad naszymi zwierzętami - przekonuje wójt.
Zainteresowanych przygarnięciem Reksa zachęca do kontaktu z urzędem.