O państwie, czyli zwalmy to na Maciara. Czy PiS buduje państwo mniej teoretyczne? Felieton Zbigniewa Bartusia z cyklu "Kwadratura kuli"
Kiedy w kampanii 2015 roku prowadziłem debaty liderów list wyborczych w Krakowie i Małopolsce, kandydaci PiS unikali jak ognia jasnej odpowiedzi: był zamach czy nie.
Małgorzata Wassermann, której serdecznie współczuję, również dlatego, że dane mi było współpracować z jej zacnym Ojcem, odparła, że w świetle ustaleń ekspertów Antoniego Macierewicza oraz prawicowych dziennikarzy piszących właściwie tylko o tym – nie był to wypadek. Liczyła, że pozna prawdę po zmianie władzy.
Minęły ponad dwa lata, a myśmy się do prawdy nie przybliżyli.
Rewelacji Antoniego Macierewicza nie traktuje poważnie nikt, z TVP i prokuraturą Zbigniewa Ziobry włącznie (a może na czele).
Smutne: grono profesorów, doktorów, magistrów, redaktorów, publicystów, artystów itp. epatowało nas przez lata „dowodami na zamach” (często horrendalnie sprzecznymi). Swoją drogą: niektórzy zarobili na tym całkiem spore sumki. Dziś większość twierdzi, że zostali wprowadzeni w błąd „przez Maciara”.
A ja, obywatel, płaczę. Oczekiwałem, że moja Ojczyzna stanie się po tej tragedii mądrzejsza, a moje państwo przestanie być teoretyczne. Tymczasem ono wcale nie działa sprawniej, bo jego administracja nie wyciągnęła wniosków z błędów i zaniechań, które doprowadziły do tragedii.
Jako naród nie staliśmy się mądrzejsi, bo jedni nasi przywódcy próbowali się z błędów i zaniechań wyłgać, a drudzy w ogóle błędy olali, by mobilizować suwerena przy użyciu teorii zamachu. W obu przypadkach zdecydowała o tym, w mej opinii, partyjna kalkulacja. Po stronie PiS napędzana autentycznym bólem, może nawet rozpaczą lidera, ale na pewno nie racjonalnym dążeniem do ustalenia faktów.
W szacie Demaskatora Zamachu, jaką przy aplauzie całego PiS przywdział Macierewicz, pojawiały się z tygodnia na tydzień kolejne dziury. Aż wielu w partii dostrzegło, że król jest nagi. W końcu przyznał to sam prezes.
Ale nie da się wszystkiego zwalić „na Maciara”. Szkody wyrządzone w związku z tą tragedią – już po niej – będziemy naprawiać latami. Ba, możemy nie zrobić tego nigdy, jeśli nie przyznamy wspólnie, że państwo to nie tyle ludzie, co instytucje. Czy one są dziś silniejsze niż osiem lat temu?
Czy PiS je wzmocniło – co jest głównym hasłem tej partii?
Czy mamy sprawniejszy Trybunał Konstytucyjny (i czy go w ogóle go mamy)? Czy „naprawa” sądów przeprowadzona pod hasłem ukarania złodziei kiełbasy i wiertarek usprawniła sądy? Czy jeśli minister prokurator Ziobro powoła na wszystkie możliwe stanowiska swoich ludzi, to Temida zacznie działać lepiej? Chciałbym wierzyć, że ludzie Ziobry są świętsi, bardziej kompetentni, lepiej wykształceni i sprawni od poprzedników, ale rozum i doświadczenie mówią mi, że to wątpliwe.
Spytam wprost: czy szeryf Ziobro ma 10 200 prawników lepszych od obecnych sędziów, którzy skończyli trudne studia prawnicze, aplikacje, krajową szkołę sędziów z najlepszymi w kraju wynikami?
A czy Antoni Macierewicz okazał się lepszym przewodniczącym (pod)komisji niż Jerzy Miller? Czy jego eksperci bardziej od ekspertów Millera przybliżyli nas do prawdy o największej tragedii wolnej Polski? Nawet politycy PiS w to wątpią. Tylko czy wyciągną z tego wnioski – dla dobra państwa, nie partii?