Rajmund Wełnic

O kamieniu, który sławił nazistę i bolszewików. A potem przepadł...

Zdjęcie z okresu międzwojennego, mundurowi robią sobie zdjęcie na tle szczecineckiego pomnika Schlagetera Fot. Archiwum Zdjęcie z okresu międzwojennego, mundurowi robią sobie zdjęcie na tle szczecineckiego pomnika Schlagetera
Rajmund Wełnic

Albert Leo Schlageter, wyjątkowo odrażająca persona, był patronem jednego z bardziej eksponowanych pomników w przedwojennym Szczecinku. Los dopisał zaskakujący epilog do tej historii.

Na wielu zdjęciach z okresu międzywojennego Neustettin widać olbrzymi kamień stojący na skwerze przed wejściem na plażę miejską. Aby być do końca precyzyjnym, zdjęcia na pewno pochodzą z drugiej połowy lat 30. XX wieku, może już z czasów II wojny światowej. Nieprzypadkowo wykonano je dopiero wówczas, bo po przejęciu władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera (1933 r.), patron kamienia został namaszczony na ogólnoniemieckiego bohatera.

Kim był Alebert Leo Schla-geter? Z naszego punkt widzenia mordercą i terrorystą, który miał na rękach także krew Ślązaków. Dla nazistów bojownik, patriota i bohater, z którego uczynili swoją ikonę i wzór do naśladowania. O jego postawie wspomina - oczywiście w samych superlatywach - Hitler w swojej książce „Main Kampf”, czyli biblii nazistów.

Schlageter urodził się w roku 1984 w Badenii Wirtembergii, był kupcem i pewnie wiódłby jego spokojne życie, gdyby nie dostał się w wiry burzliwej historii. W czasie I wojny światowej dosłużył się stopnia porucznika. Po klęsce wojennej wstąpił do okrytych złą sławą freikor-psów, czyli paramilitarnych formacji złożonych z weteranów, które nie chciały się pogodzić z porażką i warunkami traktatu wersalskiego, głównie utworzeniem nowych państw na gruzach Rzeszy i nowymi granicami. Dla freikorpsów wrogiem byli wszyscy, którzy podważali potęgę Niemców - Alianci, Polacy, bolszewicy, a nade wszystko niemiecka lewica, którą oskarżano o „cios w plecy”. To był kamień założycielski późniejszej partii nazistowskiej.

Po wojnie Schageter pojawiał się wszędzie tam, gdzie można było bić się z wrogami wielkich Niemiec. Walczył w krajach bałtyckich z bolszewikami, mordował działaczy rewolucyjnych w Zagłębiu Ruhry, tworzył Wielkoniemiecką Partię Pracy. Walczył w Grenzschutz Ost, paramilitarnych oddziałach sprzeciwiających się powojennym zmianom granic. Nie mogło go zabraknąć na Górnym Śląsku rozdartym plebiscytem (miał zdecydować o przynależności Śląska do Polski lub Niemiec), a potem ogarniętym powstaniami. Podczas III Powstania Śląskiego dowodził kompanią Spezialpolizei, która w okrutny sposób mordowała powstańców i polskich patriotów. To bojówka niemiecka zamordowała w roku 1921 księdza Augustyna Strzybnego, proboszcza z Mo-dzurowa, choć nie wiadomo, czy stał za tym Schlageter. Z żołnierza stał się zwykłym mordercą i terrorystą.

Nie mogło go zabraknąć oczywiście w NSDAP, czyli w Naro-dowosocjalistycznej Partii Pracy Niemiec tworzonej przez Hitlera. W roku 1923 znowu zjawił się w Zagłębiu Ruhry, zajętym przez Francuzów i Belgów, gdy Niemcy ociągały się z płaceniem kontrybucji po przegranej wojnie. Zyski z wydobycia kopalń miały pójść na opłacenie reperacji wojennej. Rząd niemiecki zachęcał rodaków do stawiania biernego oporu (do wydobycia węgla sprowadzono górników z Francji i Belgii), ale Schlageter siał terror i zniszczenie, wysadzał linie kolejowe, tworzył grupy sabotażowe. Został ujęty, osądzony za terroryzm i skazany na rozstrzelanie. Jako jedyny w Zagłębiu Ruhry.

Śmierć przed plutonem egzekucyjnym w oczach nazistowskiej propagandy uczyniła go bohaterem, choć trzeba przyznać, że zaraz po egzekucji tak postrzegało go wielu zwykłych Niemców. Szybko utworzono towarzystwo, które miało czcić jego pamięć. Kult Schlagetera rozkwitł w pełni po objęciu władzy przez Hitlera. W miejscu śmierci stanął olbrzymi krzyż pośród zatopionych kamiennych pierścieni. Mniejsze obeliski rosły zresztą w całych Niemczech. Nazywano jego imieniem szkoły, ulice, powstała biograficzna sztuka teatralna z ulubionym przez nazistów cytatem - „gdy słyszę słowo kultura, odbezpieczam mojego browninga”.

W czasie wojny jego imię nosiły niektóre formacje wojskowe. Pod koniec wojny powstała nawet cała dywizja - 1. Dywizja RAD, czyli Niemieckiej Służby Pracy.

Miał i swój pomnik Schla-getera Szczecinek. To wspomniany na wstępie kamień w parku. Miał niewyszukaną formę, ot zwykły - choć okazały - głaz narzutowy przyniesiony przez lodowiec. Wyryto na nim jedynie nazwisko patrona.

Pomnik przetrwał do końca II wojny światowej. W polskim już Szczecinku oczywiście nie było miejsca na taką pamiątkę po ikonie nazistów (żeby było jasne, podobna denazyfikacja odbyła się i w zachodnich Niemczech zajętych przez Aliantów). Szczecinecki kamień Schlagetera jednak nie zniknął. Został przerobiony na… pomnik w hołdzie poległym o wolność i socjalizm w rocznicę rewolucji październikowej, która w roku 1917 wyniosła do władzy w Rosji partię bolszewicką. Cóż, paradoksalnie tak wiele Schlagetera od tych ideałów nie dzieliło. Też walczył o wolność i socjalizm, tyle że narodowy. I całkiem zbliżonymi do bolszewickich metodami.

Przyznam, że późniejsze losy kamienia są dla mnie zagadką. Pomnik przepadł bez śladu. Nie mam żadnej informacji, co się z nim stało. Były przypuszczenia, że może go wykorzystano do budowy pomnika bohaterów Wału Pomorskiego, który w 1957 roku stanął na skwerze przy ulicy 28 Lutego, ale raczej na pewno użyto do tego innego kamienia (znajdował się nieopodal nad brzegiem Trzesiecka).

Rajmund Wełnic

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.