W ekshumacji może uczestniczyć rodzina - mówi Adam Ragiel, specjalista z Polskiego Centrum Szkolnictwa Funeralnego
Zaczęły się ekshumacje zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak w ogóle przebiega taka ekshumacja?
Adam Ragiel: Ekshumacja zazwyczaj odbywa się wcześnie rano. Chodzi o to, że łatwiej wtedy uniknąć gapiów. Poza tym jest obniżona temperatura, na co też wskazuje okres, kiedy można przeprowadzać ekshumacje, czyli od 16 października do 15 kwietnia. W ekshumacji może uczestniczyć rodzina, a musi uczestniczyć delegacja z sanepidu. Oni odpowiadają za przebieg ekshumacji zgodnie z procedurami. Muszą dopilnować, by był odpowiedni samochód, skrzynia do transportu trumny, która będzie przewożona. Słowem, pilnują wszystkiego, co jest potrzebne do ekshumacji.
A co można zbadać i ustalić na podstawie zwłok ponad sześć lat po pochowku?
To zależy przede wszystkim od stanu zwłok. Istotne są warunki otoczenia, w których złożono trumnę. Czy teren jest podmokły, czy też suchy, a po tym będziemy wiedzieć, w jakim stanie mogą być zwłoki. A po sześciu latach? Cóż, sporo zależy od tego, w jakiej trumnie zwłoki zostały złożone: czy to była trumna dębowa, czy ze słabszego drewna i czy był w niej wkład metalowy.
A przyjmując scenariusz najgorszy dla badań?
Czyli ciało w pełnym rozkładzie? Istotne będą w takim przypadku kości. Będzie można sprawdzić, czy są złamania i inne uszkodzenia, jeśli powłoki skórne będą w rozkładzie. Będzie można sprawdzić, czy znajdują się jakieś obce ciała w trumnie albo w zwłokach. Warunki, w jakich będą przeprowadzane sekcje zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej prawdopodobnie nie będą mogły pozwolić na jakąś maksymalną precyzję badań, bo towarzyszy im na przykład specyficzny, ciężki zapach. Ale jest też pytanie, jaka diagnostyka ma być przeprowadzona podczas tych sekcji: czy to będzie tylko badanie DNA, czy na przykład pobieranie płynów, które tam pozostały.
Ile czasu może potrwać badanie? Członkowie rodzin ofiar katastrofy sądzą najczęściej, że chodzi o kilka godzin.
Już samo przygotowanie ciała choćby tylko do badania rentgenowskiego albo tomograficznego może sporo potrwać, bo przecież trzeba je oczyścić, ale tkanka ciała musi pozostać nietknięta. Jeżeli miałaby to być wyłącznie diagnostyka, czyli wyciągnięcie materiałów z chrząstek czy włosów, bo z tych części ciała pobiera się materiał DNA, to sądzę że przy sprawnej ekipie, praca nad jednym ciałem łącznie z przygotowaniem może potrwać jeden dzień. To nie jest skomplikowana sprawa, natomiast trzeba brać pod uwagę, że ciało w trumnie po sześciu latach spoczywania jest w pełnym rozkładzie, co oznacza, że wewnątrz trumny wszystko już się wymieszało.