- Gdyby stanął przede mną Misiewicz, powiedziałbym ,,Dzień dobry, chorąży Bardoń. Czego pan sobie życzy?’’
Chorąży Michał Bardoń od 1 marca 2016 roku jest na emeryturze, lecz pozostał w rezerwie, co oznacza, że może w każdej chwili zostać powołany na ćwiczenia wojskowe. Przez ponad 25 lat pełnił służbę w polskiej armii, był na trzech misjach zagranicznych. Gdy był 21 -letnim chłopakiem wstąpił do Szkoły Chorążych w Legnicy. Wojsko zna od podszewki, doskonale rozumie zasady żołnierskiego zachowania, i wie, komu oddawać honory.
Od jakiegoś czasu w inter necie aż wrze. Wszystko przez wpisy chorążego Bardonia, który jako jeden z nielicznych żołnierzy odważył się napisać, co myśli o dzisiejszej sytuacji w armii. Zaczęło się od dziwnego zachowania byłego już rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej, Bartłomieja Misie - wicza, który wymagał od żołnierzy składania meldunku i oddawania honoru.
- Oddawanie honoru, czyli salutowanie, to jest takie wojskowe ,,dzień dobry’’. Gdybym znalazł się w sytuacji, gdzie stanąłby przede mną Misiewicz, oddałbym honor i powiedział ,,Dzień dobry, chorąży Bardoń. Czego pan sobie życzy?’’. Nic więcej. To jest osoba cywilna, tylko rzecznik ministra, jemu nie należy się składanie meldunku - mówił M. Bardoń.
B. Misiewicz w zeszłym roku dostał złoty medal za zasługi dla obronności kraju. Wielu żołnierzy przez całą służbę nie dostanie tego odznaczenia. Nic dziwnego, że ten gest skierowany do Misiewicza do dzisiaj budzi kontrowersje.
Misiewicz został doceniony za kasowanie SMS-ów - mówi Michał Bardoń
- Ja musiałem wyjechać 200 razy z bazy podczas misji, żeby zostać docenionym, a on co zrobił? Jedynie kasował smsy Misiewiczowi - mówi Michał Bardoń.
Wielu żołnierzy oddawało honory i składało Misiewiczowi meldunek. Kto chociaż raz miał w ręku regulamin sił zbrojnych RP wie, że honory oddaje się tylko najważniejszym osobom w kraju, oraz swoim przełożonym.
- Nieznajomość regulaminu to pestka, gdybym zapytał któregoś z pracowników ministerstwa o stopnie wojskowe, jestem przekonany, że mało kto wymieniłby chociaż kilka. Ta cała sytuacja jest jak złamanie jednego palca w zaciśniętej pięści - wylicza M. Bardoń. - Incydenty, kiedy żołnierze musieli mu przytrzymywać parasol, albo składać meldunek jako ministrowi, były niedorzeczne - dodaje.
Chorąży zwraca uwagę na to, że głównym problemem w MON-ie jest brak komunikacji pomiędzy cywilnymi pracownikami ministerstwa.
- Takie osoby kompletnie nie mają kontroli nad tym, co się wyprawia w wojsku. To, co się teraz dzieje, nie świadczy dobrze o polskiej armii. Rzecznik też musi uważać. On nie powinien rozbijać się służbowymi limuzynami i proponować stanowisk w ministerstwie przypadkowo poznanym dziewczynom. Tego człowieka już dawno ktoś powinien wyrzucić, bo nie zapominajmy, że on wręcza wypowiedzenia służbowe żołnierzom na wysokich stanowiskach - opowiada M.Bardoń.
Sytuacja w armii jest napięta, można to zauważyć na przykładzie trzech generałów, którzy w grudniu 2016 r. zdecydowali się odejść z wojska.
- Ja mogę ich nie lubić, ale są to wybitni fachowcy, którzy mają ogromne doświadczenie i odczuli wojsko na własnej skórze - mówi M.Bardoń.
Jednak o tym, ilu na prawdę brakuje doświadczonych żołnierzy się nie mówi, oraz o tych, którzy zostali zwolnieni. Jednym z takich żołnierzy był gen. Waldemar Skrzypczak, który ,,poleciał, bo się wypowiedział’’.
- Bardzo szanuję gen. Skrzypczaka, jest to jeden z nielicznych żołnierzy, który nie mówi ,,naprzód’’, tylko ,,za mną’’, a żołnierze wierzą w każde jego słowo. Podczas misji zauważył, że jestem zmęczony i zrobił mi kawę, po czym zadzwonił do moich rodziców i ich pozdrowił. Każdemu patrzył w oczy, nikogo nie traktował, jako kogoś gorszego - mówi M. Bardoń.
Antoni Macierewicz ciągle zaskakuje żołnierzy swoimi niezbyt trafnymi decyzjami. I znowu musimy zwrócić uwagę na brak znajomości regulaminu sił zbrojnych RP, w kontekście odbierania stopni wojskowych. Sprawa kręciła się wokół gen. Jaruzelskiego, który według ministra był odpowiedzialny za złą sytuację w kraju w latach 80. Pod lupę zostali wzięci także żołnierze, którzy walczyli podczas II wojny.
- Można zdegradować żołnierza, gdy naruszy honor żołnierza. Komu oni chcą odbierać stopnie, tym seniorom, którzy walczyli podczas II wojny? Oni nie należą do polskiej historii? Niech minister stanie przed nimi i powie, że nie są żołnierzami. Oni na własnej skórze poczuli oddech wojny, ich nie interesowało czy przeciwnik ma czarny czy czerwony beret. To była walka, tam nie liczyły się poglądy. Wielu z nich mówiło, że nie mieli innego wyjścia. Teraz będziemy ich potępiać, bo wiatr historii zawiał z innej strony? - zastanawia się M.Bardoń.
Chorąży codziennie udostępnia posty na portalu społecznościowym, na którym dzieli się z internautami swoimi przemyśleniami. Jedno jest pewne, jego jak i tysiące innych osób denerwuje, delikatnie mówiąc , sytuacja w armii. Wielu z nas pamięta jak było za czasów poprzedniego ministra.
- Kiedy ministrem był Tomasz Siemoniak było zupełnie inaczej, nie było takiego zadęcia, takiej fety, gdy przyjeżdżał. Najważniejsze, że potrafił się przyznać do błędu i pytał, gdy czegoś nie wiedział, a teraz mamy „nieomylnego” ministra. Macierewicz wszystko wie najlepiej i sprowadza wojsko na patriotyczne tory. Mam znajomą, która jest kapitanem w armii amerykańskiej. Nawet tam się z nas śmieją, więc chyba to o czymś świadczy - kwituje M.Bardoń.