Nowy blok operacyjny w Poznaniu to komfort dla chirurgów i bezpieczeństwo pacjentów
W Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera UM w Poznaniu od zaledwie dwóch tygodni działa nowy blok operacyjny. Jak mówią lekarze, jest to spełnienie ich marzeń, a warunki pracy zmieniły się na lepsze.
O nowym bloku w szpitalu przy ul. Szpitalnej pisaliśmy w październiku. Chociaż wtedy odbyło się oficjalne otwarcie, to pierwsze zabiegi zaczęto wykonywać dopiero w listopadzie.
- Przy tak dużym bloku operacyjnym wychodzą jeszcze pewne niedogrania, jeśli chodzi o sprzęt i technologię. Tu wszystko jest bardzo nowoczesne, od wentylacji, przez odpowiednie światła, automatyczne otwieranie i zamykanie drzwi, dozowniki płynów do mycia rąk i sterylizacji, aż po nowoczesne narzędzia
- tłumaczy prof. Przemysław Mańkowski, kierownik Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej.
I dodaje: - To jest kwestia zgrania ze sobą wielu systemów, a to wymagało sporego zachodu. Ostatnie dwa tygodnie przesiadywaliśmy na bloku wraz z przedstawicielami różnych firm i próbowaliśmy z nimi te wszystkie systemy uruchomić. To się trochę przedłużało, więc podjęliśmy męską decyzję, że 26 listopada się przenosimy.
Od tego dnia blok zaczął działać. To zaledwie dwa tygodnie, a już odbyło się na nim ponad 87 operacji. Wykonywane są one także w weekendy.
- Dzień po przenosinach ruszyły już wszystkie sale, a trzeciego dnia dołączyła do nas kardiochirurgia. Teraz nowy blok działa w świetnych warunkach, a stary jest zamknięty. Trwają jeszcze przenosiny niektórych rzeczy i dopasowania pewnych elementów, ale to jest trochę jak z przeprowadzką do nowego domu. Niby zawsze jest firma, która pomaga w przeprowadzce, ale później i tak właściciele jeszcze muszą nosić „na plecach” różne rzeczy
- mówi prof. Mańkowski.
Pierwszą pacjentką operowaną na nowym bloku była 12-letnia dziewczynka. - To był ogromny guz jajnika, ale zabieg wyszedł pięknie. Przejdzie on do historii, bo mamy taką tradycję, że zawsze, gdy powstaje nowy blok, pierwsze operacje są zapamiętywane i są u nas na honorowym miejscu - mówi prof. Mańkowski.
Sprawdź też: Zakłady opiekuńczo-lecznicze są szansą dla osób niesamodzielnych i w Wielkopolsce jest ich coraz więcej
Warunki pracy chirurgów poprawiły się dzięki nowej aparaturze, zastosowanej technologii i układowi pomieszczeń. - Mamy rewelacyjne stoły operacyjne, świetne lampy, które dodatkowo mogą dawać nam przyjemne zielone światło, np. w trakcie zabiegów wideoskopowych, to wyjątkowy komfort - tłumaczy prof. Mańkowski.
I dodaje:
- Dodatkowo, na sali operacyjnej są okna. To również przyjemna sprawa dla chirurga, bo na chwilę może oderwać wzrok i spojrzeć za okno. Do tej pory tylko słyszeliśmy od innych, że już słońce zaszło i jest ciemno. Takie okno sprawia, że nie jesteśmy odcięci od świata.
Nowy blok to też poprawa warunków dla samego pacjenta. Po zabiegu pacjent przenoszony jest do sali wybudzeń, która również znajduje się w nowym bloku operacyjnym.
Otwarcie nowego bloku wiąże się także ze zwiększeniem komfortu rodziców małych pacjentów. - Przygotowujemy specjalną salę rozmów z rodzicami. To bardzo ważne pomieszczenie, bo dzięki niemu rodzice nie muszą dowiadywać się o stanie swojego dziecka na korytarzu. A przecież, mimo starań, zdarza się, że niektóre rozmowy nie są pozytywne i lepiej odbywać je w intymnych warunkach - podkreśla prof. Mańkowski.
Zobacz także: Nowotwór nie daje za wygraną... Jednak walka Anity wciąż trwa.
Na bloku operacyjnym znajdują się również sale wykładowe, w których prowadzone są transmisje operacji dla studentów i lekarzy w trakcie specjalizacji. Ale również warunki nauki na sali operacyjnej zostały poprawione.
- Studenci nie muszą zaglądać chirurgowi przez ramię. W lampie nad stołem znajduje się kamera. Dzięki temu to, co chirurg widzi w polu operacyjnym, studenci widzą na ekranie
- mówi prof. Mańkowski.