Nowosolska „Odra” czeka na drugie życie
Miasto przegrało pierwszą bitwę o rewitalizację terenów po fabryce nici. W urzędzie broni nikt jednak nie składa. A mieszkańcy mówią wprost: „Odrę” trzeba odratować!
- Widziałem zdjęcia ze środka. Miejsce klimatyczne, takie, że filmy katastroficzne można kręcić - opowiada Kacper Woźniak, spoglądając na mury okalające byłą fabrykę nici „Odra”. - Moim zdaniem trzeba to jakoś odratować. Kawał historii... - dodaje.
Przypomnijmy: pozostałości po dawnym zakładzie, który w latach świetności zatrudniał kilka tysięcy osób, niszczeją od dekad. Władze miasta przyznają, że temat ruin po „Odrze” wydaje się być jednym z najtrudniejszych do rozwiązania. Najtrudniejszym, ale nie niemożliwym...
Jak się dowiedzieliśmy, w ostatnim czasie mocno zintensyfikowały się działania, związane z próbą rewitalizacji. - Powiem krótko: albo teraz albo nigdy - mówi nam wiceprezydent Nowej Soli, Jacek Milewski. Jak zaznacza, miasto prowadziło dwie osobne ścieżki, związane z próbą odratowania „Odry”.
Czynnik ludzki był w kryteriach tego programu najważniejszy
Pierwsza, niestety, zakończyła się właśnie niepowodzeniem - chodziło o próbę pozyskania pieniędzy na dokumentację rewitalizacji w ramach specjalnego rządowego programu pt. „Modelowa rewitalizacja miast”. Choć nasze miasto przeszło pierwszą preselekcję (z ponad 240 projektów z całego kraju, do dalszego etapu przeszło 57, w tym Nowa Sól), to ostatecznie, w drugim etapie, okazało się, że pieniędzy nie dostaniemy. Wygrać mogło jedynie 20 miast, my znaleźliśmy się w pierwszej czterdziestce.
- Nie staramy się jednak traktować tego w kategoriach porażki. Przystępując do próby pozyskania pieniędzy z tej strony niemal od początku wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko. Trudno było udowodnić „modelowość” naszej rewitalizacji w sytuacji, gdy tereny są poprzemysłowe, nie zamieszkują ich ludzie. A właśnie czynnik ludzki był w kryteriach tego programu najważniejszy - zaznacza J. Milewski.
- Czas nie był jednak stracony. Dzięki temu programowi zyskaliśmy dużą wiedzę, uczestniczyliśmy w wielu warsztatach, poznaliśmy pewne rozwiązania, które możemy wykorzystać w dalszej pracy - zaznacza także Iwona Kubacka-Kazieczko, architekt miasta. Jak dodaje, możliwe zresztą, że pieniądze na dokumentację rewitalizacji uda się pozyskać z innych źródeł.
Pozostaje pytanie: czy znajdziemy pieniądze na główne prace? - Przygotowujemy się obecnie do konkursu w ramach LRPO. Do końca lipca musimy być gotowi, a do końca roku wszystko powinno być już jasne - odpowiada J. Milewski. - Jak tu się nie uda, to chyba nie uda się już nigdy - dodaje. Przypomina jednocześnie, że osobną kwestią w sprawie byłej fabryki są rozwiązania kwestii własnościowych oraz wyburzenia ruin. Miasto ma w tej sprawie związane ręce, bo, paradoksalnie, teren należy albo do Skarbu Państwa albo do prywatnych właścicieli. Tutaj sprawę pilotuje więc Lubuski Urząd Wojewódzki.
- Problem byłej fabryki „Odry” jest jednym takim przypadkiem w województwie - przyznaje w rozmowie z „GL” wicewojewoda Robert Paluch, który zna sprawę „od podszewki”, sam pochodzi w końcu z Nowej Soli. Jak opowiada, niedawno skierował prośbę do Ministerstwa Finansów, odnośnie dofinansowania do wyburzeń ruin „Odry” należących do Skarbu Państwa. Co z tego wyjdzie?