Nowe oddziały dla maluchów w Gubinie
Sześciolatki nie pójdą do szkół, więc... będą musiały tam trafić trzylatki. A Taki oddział jest w Gubinie. - I się sprawdza - mówi rodzic Marcin Zbroiński.
Zmiany w oświacie sprawiają, że urzędnicy oraz pracownicy szkół muszą myśleć, jak pogodzić wszystkie racje. W każdej gminie występuje ten sam problem. - Oczywiście w małych gminach wiejskich nie jest on duży, co nie oznacza, że musimy przeprowadzać małe roszady, łączyć klasy - wyjaśnia wójt gminy Maszewo Dariusz Jarociński.
Największe kłopoty są w Gubinie i Krośnie Odrzańskim, gdzie miejsc brakuje dla kilkudziesięciu dzieci.
Wiemy już, ilu maluchów zacznie naukę w mieście przygranicznym. A ile w stolicy powiatu?_- Nie jesteśmy w stanie jeszcze tego powiedzieć. Mamy w najbliższym czasie spotkanie z dyrektorami szkół. Sprawdzimy wnioski i zastanowimy się nad tym, w których szkołach można stworzyć oddziały dla przedszkolaków - wyjaśnia Barbara Groncik, naczelnik wydziału oświaty, kultury i sportu. Dodaje również, że nawet po tym spotkaniu nie będzie znana dokładna liczba potrzebnych miejsc. - Rodzice mogą składać wnioski do końca sierpnia, a mimo to musimy działać już teraz - potwierdza burmistrz Marek Cebula.
Problemem jest przystosowanie pomieszczeń w szkołach
- Przede wszystkim chodzi o toalety. Małe dzieci muszą do nich sięgać, więc należy spełnić odpowiednie warunki. Do września chcemy uporać się z tym kłopotem - opowiada burmistrz. Są jednak inne. - Przykładowo trafiają się rodzice, którzy mają już dziecko, np. w podstawówce w Osiecznicy i chcą, żeby ich 6-letnia pociecha trafiła tam do pierwszej klasy. Problem w tym, żeby utworzyć klasę, musi być przynajmniej ośmioro dzieci. Taka sytuacja może zdarzyć się w Rad-nicy, gdzie zawsze jest mało dzieci i właśnie w Osiecznicy - opisuje Cebula.
A co z 3- i 4-latkami?
Czy są obawy, jeśli chodzi o oddziały przedszkolne w podstawówkach? - W zeszłym roku utworzyliśmy coś takiego w Zespole Szkół im. Mikołaja Kopernika na próbę, ponieważ już wtedy mieliśmy kłopot z miejscem dla dzieci - opowiada burmistrz Bartłomiej Bartczak.
Początkowo wielu rodziców miało obawy
- Czy młodsze dzieci będą trafiały na starsze? Czy są oddzielne toalety?_Na szczęście wszystko zostało dobrze zorganizowane. Moje dziecko tam uczęszczało przez rok i nie mam żadnych zastrzeżeń - opowiada Marcin Zbroiński.
Taka informacja uspokaja krośnieńskich rodziców. - Dobrze to słyszeć. Lepiej byłoby jednak, gdyby z tymi szkołami tak nie kombinowali - stwierdza pani Anna.