Nowe książeczki zdrowia mają felery. I jest ich mało [WIDEO]
Nowe książeczki zdrowia dziecka weszły w życie 1 stycznia. Problem w tym, że np. do Gorzowa dotarły dopiero wczoraj. Nie tylko tu jest ich za mało.
Do tej pory również każde dziecko, zaraz po urodzeniu dostawało książeczkę zdrowia. Jednak ich wzory różniły się od siebie. I funkcjonowały na „zasadzie zwyczaju i dobrowolności”. Rozporządzenie ministra zdrowia to zmieniło. - Teraz książeczki zdrowia dziecka zaliczane są do dokumentacji medycznej. I zostały ujednolicone. Mają zawierać najistotniejsze informacje o stanie zdrowia dziecka od dnia narodzin do pełnoletności - informuje Milena Kruszewska, rzecznik prasowy ministra zdrowia. Rodzice powinni je więc zabierać na każdą wizytę u lekarza rodzinnego i specjalisty. Książeczki zdrowia są nadal wydawane noworodkom w szpitalach za darmo. A przynajmniej powinny być wydawane... W czym kłopot?
Nowe książeczki zdrowia dziecka miały trafić do mam, które urodziły swoje pociechy po 31 grudnia. Nie wszędzie jednak doszły na czas. Od naszych Czytelników dowiedzieliśmy się, że w gorzowskim szpitalu wciąż ich nie ma. Sprawdziliśmy od razu: pojawiły się dopiero wczoraj, gdy byliśmy w szpitalu. - Choć zamówiliśmy je od razu, jak pojawiała się informacja o konieczności ich wprowadzenia - zapewniła „GL” Marzena Gendera-Dudziak, ordynator oddziału noworodkowego w Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie. Dodała, że szpital nie będzie przepisywał książeczek dzieciom, które urodziły się od 1 stycznia do wczoraj i dostały te starego typu. Pani ordynator nie widzi takiej potrzeby, bo i w tamtych, starych książeczkach jest miejsce na wszystkie ważne informacje dotyczące zdrowia i rozwoju dziecka. - I dziś dostaliśmy ich tylko 60, czyli tyle, ile od nowego roku urodziło się u nas dzieci. Gdybyśmy je przepisali, to nie mielibyśmy ich znowu dla nowych maluchów - tłumaczy ordynator Gendera - Dudziak. W innych szpitalach, choćby w Nowej Soli, choć książeczki przyszły na czas, to też nie w takiej ilości, jakie były zamawiane. A ich wzór nie jest oceniany najlepiej. - Są mniej czytelne. Część informacji się powtarza. Ale może to kwestia przyzwyczajenia - ocenia nowe książeczki Anita Bejga, ordynator oddziału noworodków szpitala w Nowej Soli.
Jeszcze bardziej krytyczna jest ordynator Gendera - Dudziak. Razem z dziennikarzem „GL” wczoraj oglądała nowe książeczki. - Większość tych rubryk było w starych książeczkach: terminy badań profilaktycznych, jak przebiegał poród - ordynator kartkuje nową książeczkę. I zauważamy pierwszą różnicę: w nowej wszystkie rubryczki do wypełnienia są bardzo małe, znacznie mniejsze niż w poprzednich. Trudno będzie je wypełnić, a potem odczytać. Znajdujemy z panią ordynator też rubryki, których w starych nie było. Pierwszą godną pochwały jest ta na odnotowanie zwolnienia z zajęć sportowych. Ale ocena jamy ustnej już od szóstego miesiąca trochę panią doktor zaskoczyło. - Przyjmuję też dzieci w poradni rodzinnej. Mleczaki malucha mogę policzyć. Ale jak lekarz rodzinny ma sprawdzać ubytki? - zastanawia się. W jej ocenie w nowych książeczkach jest dużo zbędnych rubryk, których nie będzie miał kto wypełnić.