Nowe Centrum kontra Stare Miasto? [komentarz]
Gdyby inwestycja pod nazwą Solaris Center została wykonana zgodnie z pierwotnymi założeniami, to jej oddanie zbiegłoby się w czasie z końcem remontu ulicy Szerokiej.
Nikt wtedy nie bił za bardzo na alarm, nikt nie dostrzegał w bryle, która miała stanąć w miejscu Uniwersamu, mieszcząc grubo ponad sto punktów handlowych, większego zagrożenia dla staromiejskiego handlu.
Zresztą mało kto, dziewięć lat temu, był w stanie wyobrazić sobie świecące pustkami witryny sklepów na głównym deptaku. Ba, urzędnicy mówili o świeżo wyremontowanej ulicy, że mamy oto salon, który lada moment zaczną zapełniać światowo brzmiące szyldy znanych marek i domów handlowych. Jak się skończyło, wiemy. Na Szerokiej mamy dyskont z uśmiechniętą biedronką i klub go-go z czerwonymi kotarami w witrynie, a w miejscu handlowego centrum dużą dziurę w ziemi. Ciekawe jak dziś wyglądałoby Stare Miasto, gdyby wówczas faktycznie otwarto Solaris Center? Czy proces zmiany charakteru dzielnicy staromiejskiej by przyspieszył? Czy przeciwnie? Galeria z parkingiem działałaby jak magnes, przyciągając potencjalnych klientów również na Stare Miasto i może udałoby się osiągnąć tam balans pomiędzy handlem a barami, restauracjami i rozrywką? A jaki miałoby to wpływ na jakość życia mieszkańców dzielnicy staromiejskiej? Czy by ich ubywało, czy może przybywało? Niewykluczone, że wszystko wyglądałoby dokładnie tak, jak dziś.
Temat budowy centrum handlowego przy Szosie Chełmińskiej po wielu perturbacjach właśnie powraca wraz z hasłem „Nowe Centrum”. I choć ten termin już pojawiał się wcześniej, określając miejsce nie tylko samej galerii, ale i teren wokół, to dziś pobrzmiewa tyleż wizjonersko czy pretensjonalnie, co wróżebnie.
Co znaczy to „nowe”? Nowe zwykle usuwa stare. Poszukując w nazwie ukrytej symboliki zmiany, jaka nas czeka w tej przestrzeni, moglibyśmy ją odczytać na dwa sposoby, iż za jakieś dwa lata z okładem będziemy mogli zaobserwować zjawisko albo translokacji, albo transformacji. To pierwsze raczej można odrzucić, bo to, że stare centrum, czyli Stare Miasto, ustąpi pola nowemu centrum, stając się co najwyżej jego zapleczem rozrywkowo-gastronomicznym, jest raczej mało prawdopodobne. Dzielnica staromiejska już dziś pełni wspomnianą funkcję, więc żadnej zamiany miejsc nie ma potrzeby wykonywać. Galeria handlowa za sprawą darmowego parkingu może nawet przyczynić się do nieco większego ruchu na starówce w weekendy. Do tego mieszkańcy się ucieszą, że na zakupy do sieciówek nie trzeba będzie jeździć na obrzeża miasta, a i zawstydzająca dziura przestanie straszyć. Zatem chodzi o transformację. Już wiadomo, że budowa galerii pociągnie za sobą również inwestycje drogowe, czyli uśpiony wątek Trasy Staromostowej niebawem również ożyje, bo do takiego centrum jakoś dojechać trzeba, a że będzie to akurat szeroka arteria, to chyba tylko dobrze, prawda?
Ciekawe czy takie „nowe” ucieszy mieszkańców okolicznych bloków? Powątpiewam. Obawiam się jednak, że w dłuższej perspektywie to handlowcy i rolnicy z targowiska mogą najboleśniej odczuć, co będzie się kryło za słowem „nowe”. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby wkrótce po otwarciu galerii pojawił się temat wygaszania handlu na wolnym powietrzu. A to nie byłoby dobre „nowe”.
Autor: Hanna Wittstock, animatorka kulturalna