Nowa szkoła, to i nowa tradycja
W centrum edukacji zawodowej ma się uczyć 900 uczniów. Dlaczego nie będzie w nim Elektryka?
- Technologia idzie do przodu, a nasze pracownie jakby zatrzymały się w czasie. Ta nowa szkoła na pewno będzie z korzyścią dla uczniów - mówi dyrektor Budowlanki Tadeusz Najdora o Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu.
O stworzeniu tej szkoły mówi się w mieście od lat. Przez ten czas wykluwały się już różne koncepcje co do jego kształtu. Ostateczna jest taka: centrum edukacji ma powstać w oparciu o Zespół Szkół Mechanicznych, Zespół Szkół Budowlanych i Samochodowych oraz Centrum Kształcenia Zawodowego. - Te szkoły nie są tu „z kapelusza”, bo równie dobrze mogłyby być też Ekonomik i Odzieżówka. Mechanik i Budowlanka stworzą tę szkołę, bo mają bardzo pokrewne branże. Przecież czasami jest tak, że i w jednej, i w drugiej kształci się mechanika samochodowego - mówi Eugeniusz Kurzawski, dyrektor wydziału edukacji.
Tłumaczy też, dlaczego centrum edukacji nie zostanie stworzone również w oparciu o Zespół Szkół Elektrycznych. Powody są w zasadzie dwa. Pierwszy: na warsztaty dla „elektryków” nie jest potrzebny ciężki sprzęt, jak w przypadku „mechaników”, więc pracownie będzie można zrobić przy ul. Dąbrowskiego. Drugi powód: dziś w Elektryku uczy się prawie 700 uczniów. Gdyby miała ona dołączyć do centrum, stałoby się ono molochem. A urzędnicy nie chcą robić ogromnej szkoły.
Jak plany urzędników odbierają szefowie szkół, które mają stworzyć centrum? Grażyna Sławińska z CKZ jest nastawiona pozytywnie, ma jednak wątpliwość: - Zawody budowlane odbiegają od mechanicznych - mówi „GL”.
- Te branże nawet ze sobą nie kooperują - dodaje z kolei Janina Grzecznowska, dyrektorka Mechanika. W rozmowie z „GL” nie ukrywa, że szkoła chciała rozwijać się samodzielnie. Powody? Nie tylko te związane z kultywowaniem tradycji (Mechanik to najstarsza szkoła zawodowa w mieście). - Najbardziej efektywne są te placówki, do których chodzi maksymalnie 500-700 uczniów. W centrum edukacji będzie ich więcej - mówi.
W sprawie centrum odzywają się też pracodawcy
- 1/3 wszystkich przedsiębiorstw w regionie to firmy z branży metalowej, a nas urzędnicy nie zapytali jeszcze, jakich zawodów najbardziej potrzeba ba rynku - mówił nam wczoraj Andrzej Graczykowski, prezes Lubuskiego Klastra Metalowego.
Rozmowy z pracodawcami urzędnicy planują niebawem
Na razie nie mają jeszcze aktualnej dokumentacji architektonicznej (przygotowana dwa lata temu koncepcja Leszka Horodyskiego prawdopodobnie wyląduje w koszu). Przetarg na nią ma zostać ogłoszony jeszcze w tym roku. - Pierwsza łopata powinna zostać wbita wiosną 2018 r. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, zajęcia mogłyby ruszyć 1 września 2019 r. - mówi szef wydziału edukacji.