– Wtedy, w sobotę każdy przyzwoity prawnik powinien tam być, żeby obecnością wyrazić swoje stanowisko – mówi o udziale w Marszu Tysiąca Tóg prokurator Damian Gałek ze stowarzyszenia Lex Super Omnia. Gdyby marsz znów się odbył, wziąłby w nim udział, pomimo tego, że nie wie, czy za chwilę nie dostanie orzeczenia dyscyplinarnego.
W poniedziałek, 13 stycznia 2020 roku Radio RMF FM podało, że „Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze zażądała oświadczenia od podległego jej prokuratora z Nowej Soli w sprawie udziału w „Marszu Tysiąca Tóg” przeciwko ustawie dyscyplinującej sędziów. W informacji podano, że to pierwszy taki przypadek po manifestacji środowisk prawniczych przeciwko kontrowersyjnej ustawie dyscyplinującej sędziów autorstwa Prawa i Sprawiedliwości.
Czy Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze zabrania prokuratorom z rejonówek brać udział w takich akcjach jak Marsz Tysiąca Tóg? Zapytaliśmy, czy jeden z prokuratorów miał napisać oświadczenie w takiej sprawie. Jeszcze nie znaliśmy jego nazwiska.
– Nieprawdą jest by zażądano od prokuratora „oświadczenia w sprawie udziału w Marszu Tysiąca Tóg”. Udział prokuratorów okręgu zielonogórskiego w marszach i protestach nie jest przedmiotem jakiekolwiek postępowania w ramach prokuratur okręgu zielonogórskiego – napisał w odpowiedzi Łukasz Wojtasik, pełniący funkcję naczelnika Wydziału IV Organizacyjno-Sądowego w Prokuraturze Okręgowej.
Okazuje się, że trzeba było inaczej zadać pytanie.
Odmówiłem złożenia takiego oświadczenia – przyznaje prokurator
– W poniedziałek, 13 stycznia 2020 roku, o godz. 13.00 otrzymałem polecenie, by złożyć do godziny 14.00 tego samego dnia bezpośredniemu przełożonemu oświadczenie, czy, a jeśli tak, to w jakich okolicznościach, używałem urzędowego stroju prokuratora w dniu 11 stycznia 2020 roku. Pismo zawierające takie żądanie adresowane było do Prokuratora Rejonowego w Nowej Soli, a pochodziło z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Mając na uwadze, że pismo z tak wyrażonym stanowiskiem powinno zawierać sformułowanie, iż jest to polecenie służbowe lub inne zgodne z ustawą Prawo o prokuraturze, że powinno wskazywać na określoną podstawę prawną, a tej nie zawierało, jak i nie zawierało okoliczności faktycznych, na podstawie których miałbym być zobowiązany do złożenia takiego oświadczenia, odmówiłem. Mój bezpośredni przełożony poinformował o tym Prokuratora Okręgowego – wyjaśnia sytuację prokurator, który znalazł się w opisanej przez ogólnopolskie radio sytuacji.
To Damian Gałek. Zgadza się na rozmowę, ale pod warunkiem, że będzie się wypowiadał wyłącznie jako przedstawiciel Stowarzyszenia Lex Super Omnia, do którego należy. To stowarzyszenie razem ze Stowarzyszeniem Sędziów Polskich „Iustitia” oraz innymi zrzeszeniami prawniczymi zorganizowało Marsz Tysiąca Tóg. Pracuje w Prokuraturze Rejonowej w Nowej Soli. Tam, jak podkreśla, od początku zajmuje się ściganiem przestępców. Nie piastował żadnych funkcji, nie ma takich ambicji, a to zarzuca się stowarzyszeniu, że zrzesza „byłych szefów nomenklatury odsuniętej od władzy”.
– Jestem prokuratorem, członkiem stowarzyszenia Lex Super Omnia, które zrzesza prokuratorów z całego kraju. Jednym z naszych celów statutowych są działania prokonstytucyjne zmierzające do wzbudzenia świadomości wśród obywateli i członków wymiaru sprawiedliwości, czym jest konstytucja i prawo – tłumaczy.
Prokurator przyznaje, że treść pisma, które dostał, była głęboko przemyślana, zawierała specyficzne sformułowania języka prawniczego. Potraktował je w związku z tym w sposób niejednoznaczny. – Nie wiedziałem, czy jest kierowane do mnie jako członka wolnego, legalnie działającego stowarzyszenia, w związku z legalnie realizowanym zgromadzeniem, przeprowadzonym zgodnie z funkcjonującymi przepisami prawa, czy jako do prokuratora – przyznaje.
Pytanie przełożonego dotyczyło użycia togi. Ale ważny jest kontekst. – Nie mówimy o marszu tysiąca prawników, nie tysiąca butów prawników, ale właśnie tysiąca tóg. Każdy z członków palestry, każdy sędzia, prokurator, podchodzi do swojego stroju urzędowego z wielkim pietyzmem. To jest coś, na co się pracuje przez wiele lat swojej pracy zawodowej i nauki – wyjaśnia nasz rozmówca.
Co się stało w Warszawie?
W sobotę, 11 stycznia 2020 roku przez centrum Warszawy przeszedł Marsz Tysiąca Tóg, w którym wzięło około trzydziestu tysięcy osób. Szli m.in. sędziowie, adwokaci i prokuratorzy, chociaż tych akurat było najmniej. – Podchodzili do nas obywatele, sędziowie, adwokaci wypowiadali słowa uznania, co do naszego zawodu, co do prokuratorów Lex Super Omnia – podkreśla prok. Damian Gałek. – Uważam, że w tym dniu, każdy przyzwoity prawnik powinien tam być. To był dzień, w którym każdy prawnik powinien zwerbalizować swoje stanowisko, nie w rozmowach w kuluarach korytarzy sądowych, ale właśnie tam swoją obecnością.
Nasz rozmówca zapewnia, że nie chodziło o żadną walkę, o żadną politykę, a wypełnianie słów przysięgi, zgodnie z którą do obowiązków prokuratora należy dbanie o prawo.
– Po wielokroć każdy z prawników, dzień w dzień, kiedy staje do wykonywania swoich obowiązków, gdy waha się, nie wie, jakie podejmować decyzje procesowe, które są ciężkie, ważkie, decydują o losach szeregu ludzi, powinien sięgnąć do roty przysięgi. Prawo, konstytucja, przepisy powszechnie obowiązującego prawa i dobro ludzi to jest dobro nadrzędne – zaznacza przedstawiciel Stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Poprzez udział w marszu prawnicy z całej Polski, a także sędziowie z Europy i tysiące mieszkańców zaprotestowało przeciwko tzw. ustawie kagańcowej, o której organizatorzy marszu na Facebooku napisali, że „ma ograniczać swobodę wypowiedzi sędziów i karać ich surowo w sposób bardzo uznaniowy”.
Przedstawiciel stowarzyszenia Lex Super Omnia podkreśla, że już teraz członkowie stowarzyszenia spotykają się z restrykcjami. Wobec nich są stosowane zabiegi o charakterze dyscyplinującym. Znane są sprawy prokuratora Mariusza Krasonia, prezesa naszego stowarzyszenia Krzysztofa Parchimowicza związanego domem rodzinnym z ziemią lubuską, wiceprezesa Darka Korniluka, Ewy Wrzosek i wielu innych prokuratorów stowarzyszenia.
Niepokojący ciąg zdarzeń dotyczących prawników
Prokurator Gałek zaznacza, że problem dotyczy nie tylko korporacji prokuratorskiej. – Mówię tu też o przyjaciołach ze stowarzyszeń sędziowskich, których twarzami są sędziowie znani z przekazów krajowych, np. o: Waldku Żurku, Igorze Tulei, Bartku Przymusińskim, Olimpii Małuszek, Krystianie Markiewiczu. Nie chcę mówić o nich patetycznie, ale to wyjątkowi ludzie, a działanie wobec nich jest wyliczone na spowodowanie określonego procesu ich woli. Potrafię zrozumieć, co oni czują. Kierują się ideałami, dobrze rozumianym interesem społecznym, a w określonym układzie zdarzeń stają przed sądem dyscyplinarnym. Jak ten stan wpływa na procesy woli sędziów? – zadaje pytanie nasz rozmówca.
– Żyjemy w społeczeństwie, tak je nazywam – Mam talent – mówi dalej. – Oczekuje się, by o tym, czy ktoś jest dobry, czy zły decydowało naciśnięcie guzika. Tutaj w codziennym życiu mamy szarą rzeczywistość z różnymi odcieniami szarości, ale wymiar sprawiedliwości, to jest biel i czerń. Ktoś, kto jest sędzią, musi podjąć olbrzymie wyzwanie, musi orzec o tym, czy prokurator ma rację i przedstawił właściwe dowody i wymierzyć karę lub uniewinnić oskarżonego. Z orzeczeniami sądu się nie dyskutuje. Wyroki może zaskarżać prokurator lub obrońca, inne strony procesu. W inny sposób się z nimi nie powinno polemizować. A dzisiaj dyskusja o wyrokach, o Wymiarze Sprawiedliwości sprowadza się do plebiscytu. A sprawiedliwość nie podlega plebiscytowi.
Co dalej z prokuratorami i sędziami?
– Co się jeszcze wydarzy, nikt z nas nie wie, musielibyśmy operować projekcją przyszłości. Nie wiem, jaki będzie mój dalszy los zawodowy, ale to nie wpłynie, na to, czy stowarzyszenie będzie działało – mówi przedstawiciel stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Na pytanie, czy się obawia jakichś reperkusji odpowiada: – Są rzeczy, których się obawiam w życiu, to: utrata honoru, przyzwoitości, dobrego imienia, szacunku swojej rodziny, ojca, żony i syna. Ponieważ nie boję się przestępców, to tym bardziej nie obawiam się swoich przełożonych, którzy tak jak i ja, z nimi walczą. Różnimy się jednak na pewno sposobem rozumienia praworządności i funkcji Prokuratora we współczesnym, demokratycznym państwie prawa.
– Czy wziąłby pan udział w takim marszu, wiedząc, co się może stać? – pytamy dalej.
– Kategorycznie tak. To jest oczywiste. Ale mówimy o przyszłości, której ja nie znam. Nie wiem, czy nie dostanę orzeczenia dyscyplinarnego. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu obywateli nie powinno się to wydarzyć. Ale to nie jest coś, co wywiera na mnie jakiś szczególny wpływ – wyjaśnia prok. Gałek i podkreśla, że niepokojące jest to, że układa się to w jakiś ciąg szeregu zdarzeń podejmowanych wobec członków stowarzyszenia prokuratorów, a najbardziej, że działaniami tymi obejmowani są też członkowie ich rodzin. – To mnie niepokoi, ale nie w taki sposób, aby wpływało na mój proces woli. W 1989 roku kończyłem liceum lotnicze w Zielonej Górze. Wtedy wolne stowarzyszenia korporacyjne nie mogły działać. W tamtych realiach to było abstrakcyjne. Teraz biorąc udział w marszu, wypowiadając się jako przedstawiciel stowarzyszenia prokuratorów, nie naruszam prawa, nie wpływam tymi działaniami na jakieś decyzje o charakterze procesowym, nie powinienem zatem się spotykać z jakąkolwiek represją, zarówno ja, jak i inni prokuratorzy stowarzyszenia.