Polityka „zero tolerancji” przynosi skutki. Z mieszkania socjalnego przy ul. Wróblewskiego wyeksmitowano pierwszą osobę, której zachowanie godziło w zasady sąsiedzkiego współżycia.
O mieszkaniach socjalnych przy ul. Długiej zrobiło się głośno, gdy w ogólnopolskich mediach nagłośniony został temat demolowania lokali przez samych lokatorów. W całym kraju dyskutowano wówczas, komu powinno się pomagać, a kto na tę pomoc nie zasługuje. W efekcie magistrat podjął decyzję o utworzeniu specjalnej komisji weryfikacyjnej, która miała „prześwietlać” potencjalnych lokatorów nowych lokali socjalnych na ul. Wróblewskiego.
I wszystko działało bez zarzutu... do minionego poniedziałku
- W trybie natychmiastowym wszczęta została procedura eksmisji mieszkańca, który przed niespełna miesiącem wprowadził się do mieszkania socjalnego przy ulicy Wróblewskiego. Tak jak miasto zapowiadało: zero tolerancji dla zachowań zakłócających mir domowy, zniszczeń i pogwałcenia zasad współżycia sąsiedzkiego - czytamy we wpisie na facebookowym profilu Nowej Soli. Osoba, o której tu mowa wróci tam, skąd przybyła, czyli do „socjalu” na ul. Staszica. Decyzja jest nieodwołalna.
Chcemy uniknąć takich sytuacji:
Jednym z członków wspomnianej komisji weryfikacyjnej jest st. insp. Jacek Baranowski z nowosolskiej straży miejskiej, który osobiście sprawdza, jak wygląda sytuacja na ul. Wróblewskiego. - Co jakiś czas przychodzimy z wizytami... Nie z wizytacjami, tylko z wizytami. Jak dzielnicowy - opowiada. - Po prostu chcemy uniknąć takich sytuacji, jakie miały miejsce na ul. Długiej. Chcemy ograniczyć zjawiska patologiczne - wyjaśnia. - Dlatego z bolącym sercem przyjmujemy do wiadomości takie zachowania. Ale reakcja była błyskawiczna i niech to będzie przestroga dla innych. Jak się coś dostaje, to powinno się to szanować - kwituje strażnik dodając, że z całej awantury samo mieszkanie na szczęście wyszło bez szwanku.
J. Baranowski podkreśla, że sito selekcji jest tak gęste, jak tylko może być.
- Pochylamy się nad każdym jednym przypadkiem, na końcu tego całego filtra jest nawet prezydent miasta - mówi. Ale nawet mimo takich środków ostrożności, nigdy nie ma stuprocentowej pewności, co do osób, którym przydzielane są mieszkania. - Problem tkwi też w tym, że niektóre osoby, którym chciałoby się przydzielić lokal, wcale tego nie chce. Tłumaczą się m.in. tym, że takiego mieszkania nie można wykupić. A jak wiadomo, każdy chce mieć własne cztery kąty - tłumaczy strażnik.
Więcej o pierwszej eksmisji z budynku na ul. Wróblewskiego i sytuacji w mieszkaniach socjalnych przeczytasz w najbliższym wydaniu „Tygodnika Nowej Soli”.