Nikt się gróźb prezesa nie boi [komentarz]
Najwyższe władze rządzącego nam sprawiedliwie PiS przygotowały śmiały plan, który ma zdusić w zarodku wewnętrznych zwolenników dojnej, to znaczy, dobrej, zmiany.
Otóż prezes będzie jeździł po kraju i w każdym powiecie spotka się z członkami PiS. Będzie ich pytać, jakie miejsca zajęli w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa i ile z tego mają? Na rękę lub na konto. Jeszcze nie wiadomo, czy osoby z rad nadzorczych otrzymają od prezesa błogosławieństwo za to, że tak ochoczo i z takim zaangażowaniem włączyły się w realizację obietnic wyborczych PiS z kampanii prezydenckiej i parlamentarnej, czy też - spotka ich nagana przed partyjnym szeregiem.
Oczywiście, to scenariusz wymyślony zza redaktorskiego biurka, ale tęgie głowy w PiS już zastanawiają się, jak ukrócić dojną zmianę w partyjnych szeregach. Już tyle razy opisywaliśmy, jak to kolejni „Misiewicze” obsiadają spółki Skarbu Państwa, traktując je jak należny im łup, że wydawało się, iż znajdzie się w końcu jeden mądry i uczciwy, który przerwie i ucywilizuje ten proceder. Bynajmniej, choć w kampanii wyborczej mowa była o szeregach czystych i ideowych. Żadne afery miały się ich nie imać. A tu tymczasem „Rzeczpospolita” opisała, że w spółce EuRoPol Gaz zarząd i rada nadzorcza zgarnęła prawie dwa miliony złotych za zysk wypracowany w ubiegłym roku! Jest tylko jedno „ale”, to nie obecni prezesi wypracowali ten zysk, a rada nadzorcza - zdaniem mediów - przepracowała w ubiegłym roku raptem tydzień. Bajeczny przypadek!
Czy pamiętacie Państwo, co politycy PiS mówili kiedyś o „ośmiorniczkach” Radosława Sikorskiego? Jakie wtedy mieli usta pełne frazesów? Teraz Jarosław Kaczyński grozi wypalaniem gorącym żelazem przypadków nepotyzmu i kolesiostwa. Patrząc na to, jak wygląda obsadzanie rad nadzorczych, to nikt się gróźb prezesa nie boi. Naprawdę działacze PiS są tacy odważni?