Gorzowianki wolały uniknąć konfrontacji z CCC Polkowice, ale los z nich zadrwił i to właśnie odwieczne rywalki stanęły im na drodze do medalu
Runda zasadnicza to już zamknięty rozdział. Dla InvestInTheWest AZS AJP Gorzów była ona bardzo udana: z 22 meczów 15 zakończyło się po myśli akademiczek, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie minimalna, dwupunktowa porażka w Bydgoszczy, czy też zaskakująca przegrana z beniaminkiem w Ostrowie Wlkp. Mało tego, nasze jako jedyny zespół w ekstraklasie nie przegrały pojedynku w domu. Taka postawa ekipy prowadzonej przez trenerski duet Dariusz Maciejewski - Robert Pieczyrak rozbudziła apetyt nie tylko wśród kibiców, ale też samych zawodniczek i ich opiekunów.
- Naszym celem był awans do play offu i to się udało. Długo zajmowałyśmy trzecie miejsce i chyba stąd taki mały niedosyt, bo ostatecznie skończyłyśmy pozycję niżej. Skomplikowałyśmy sobie tym samym trochę życie, bo CCC Polkowice wydaje się być groźniejszym przeciwnikiem niż Artego Bydgoszcz, z którym mogłyśmy się zmierzyć w ćwierćfinale - mówiła Aleksandra Pawlak, skrzydłowa gorzowskiego zespołu.
W podobnym tonie wypowiedział się Pieczyrak. - Nasza mentalność jest taka, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Cel postawowy, czyli awans do najlepszej ósemki, został przez nas bardzo szybko zrealizowany. Okazało się, że możemy pokusić się o walkę o coś więcej, stąd też pewne ruchy, które wykonaliśmy, aby grać jeszcze lepiej, w tym transfer Oli Pawlak z Widzewa Łódź w trakcie sezonu - stwierdził drugi trener akademiczek.
Sporym kapitałem InvestInTheWest AZS_AJP jest to, że jest niepokonany u siebie. To psychologiczny atut, choć w Gorzowie zdają sobie sprawę, że play off rządzi się swoimi prawami, a CCC to dużo mocniejszy zespół niż jeszcze jesienią, gdy przegrywał mecz za meczem i jego awans do ósemki był nawet przez chwilę zagrożony. Dość powiedzieć, że polkowiczanki przegrały tylko dwa z dziesięciu ostatnich spotkań.
- Chyba tylko kibice cieszą się z faktu, że trafiliśmy na Polkowice. Czeka nas bliski wyjazd, a w hali powinno być bardzo głośno. To jest dla nas najbliższy przeciwnik, ale z drugiej strony bardzo trudny. Zresztą w tegorocznym play offie będzie wszystko możliwe i myślę, że każdy wynik jest możliwy. Utrzymaliśmy się w „czwórce”, takie było założenie w drugiej rundzie. O to też nie było nam łatwo. Teraz koniecznie chcemy zostać w strefie medalowej, ale najpierw trzeba wygrać rywalizację z CCC - mówił Maciejewski.
Z racji wyższego miejsca w tabeli po rundzie zasadniczej gorzowianki będą miały atut własnego parkietu. W ćwierćfinale, tak samo jak w kolejnych rundach play offu, rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Pierwsze dwa mecze odbędą się w naszej hali w sobotę i niedzielę, następny i ewentualny czwarty tydzień później na wyjeździe. Gdyby półfinalista nadal nie był znany, decydujące starcie 29 bm. w Gorzowie.
Zdaniem wielu szkoleniowców ekstraklasy CCC to obecnie najsilniejszy zespół w lidze, zatem gorzowiankom będzie bardzo trudno obronić niepokonaną twierdzę. „Pomarańczowe” to w końcu były euroligowiec, który może skupić się już tylko na walce o mistrzostwo Polski. Taki zresztą był cel tej drużyny, stąd też ciekawe transfery i liczne zmiany trenerów. - Czekają nas duże emocje, liczymy na kibiców i ich głośny doping. Będziemy walczyć - zapowiedział Pieczyrak.