Nikt nie sprawdził, czy były wiceszef tajnej służby nie mówił za dużo

Czytaj dalej
Fot. Fot. Krzysztof Kapica
Marcin Rybak marcin.rybak@gazeta.wroc.pl

Nikt nie sprawdził, czy były wiceszef tajnej służby nie mówił za dużo

Marcin Rybak marcin.rybak@gazeta.wroc.pl

Historia pewnego spotkania w sali weselnej. Prokurator na prywatnym obiedzie z biznesmenami plotkuje o służbowych akcjach. Po latach biznesmeni trafiają na ławę oskarżonych, a on do władz CBA...

Nazwisko dzisiejszego wiceszefa CBA Grzegorza Ocieczka pojawia się w aktach wrocławskiego śledztwa dotyczącego korupcji w supermarketach. Brał? Dawał? Łapał skorumpowanych? Nic z tych rzeczy. W jednym z protokołów znaleźliśmy opowieść o obiedzie, w którym uczestniczyć miał Ocieczek i ludzie z biznesu. Jeden z gości opowiedział policji jakoby Ocieczek dużo mówił o służbowych akcjach. Nikt nie sprawdził, czy to był naprawdę on, oraz czy przypadkiem nie powiedział za dużo.

Rok 2009: Grzegorz Ocieczek, wojskowy prokurator (wcześniej był wiceszefem ABW), pojawił się na biznesowym obiedzie w sali weselnej w SPA w Bielsku-Białej. „Opowiadał o jakichś akcjach służbowych i anegdoty o jakichś politykach” - powie rok później wrocławskiej policji jeden z uczestników obiadu w SPA.

Rok 2016: biznesmeni i menedżer, uczestniczący w tym obiedzie, zasiadają na ławie oskarżonych o korupcję w sieci hipermarketów Kaufland. Menedżer z Kauflandu Paweł S. miał brać łapówki, a biznesmeni - jako zorganizowana grupa przestępcza - dawać je. Grzegorz Ocieczek dziś zasiada w fotelu wiceszefa CBA.

Wiosną 2010 roku zaczęło się śledztwo w sprawie korupcji w hipermarketach. Wtedy to wrocławscy policjanci zatrzymali menedżera Pawła S. Zajmował się wprowadzaniem na sklepowe półki Kauflandu wód, napojów i alkoholi. Wpadł na kontrolowanym przyjęciu łapówki. Został aresztowany, do wszystkiego się przyznał i zaczął „sypać”. Sporo miejsca w jego wyjaśnieniach zajmuje firma D. z Górnego Śląska. Szczególnie, że - jak się okazało -Paweł S. jeździł eleganckimi samochodami użyczonymi mu przez tę firmę.

Mieli być pośrednikami. Ktoś, kto chciał sprzedać do sieci swój towar, kontaktował się z firmą D. i za jej pośrednictwem płacił łapówkę Pawłowi S. Tak mniej więcej przedstawił to aresztowany menedżer. Taką też wersję przedstawia prokuratura w akcie oskarżenia. Przesłano go sądowi kilka tygodni temu. Dwaj przedstawiciele firmy D. częściowo przyznają się do zarzutów. Dwaj, w tym jej szef Krzysztof S. - zaprzeczają, że uczestniczyli w korupcyjnym procederze.

Podczas jednego z przesłuchań - w czerwcu 2010 r. - Paweł S. opowiedział o swojej wizycie w siedzibie firmy D. Była wiosna 2009, sobota. Firma zorganizowała imprezę dla dzieci. Paweł był na niej ze swoim synem. Dzieci się bawiły, a Paweł S. został zaproszony na obiad do sali weselnej SPA w Bielsku-Białej. Oprócz niego pojawiło się trzech szefów i wspólników firmy D. W tym prezes Krzysztof S. No i jeszcze jeden gość.

Paweł S. opowiedział o nim tak: „Została mi przedstawiona osoba (...) jako były i przyszły szef ABW ogólnopolskiego. (...) Odebrałem, że ten mężczyzna i Krzysztof S. doskonale się znali. S. zwracał się do tego mężczyzny po nazwisku w stylu: Cieczek, Pocieczek, Ocieczek nie jestem w stanie dokładnie przytoczyć tego nazwiska. Nie wiem, czy rozpoznałbym tego człowieka ze zdjęcia. Ten człowiek przy tym obiedzie ciągle mówił. Opowiadał o jakichś akcjach służbowych, anegdoty o jakichś politykach. (…).

Skąd pomysł, że „Cieczek, Pocieczek, Ocieczek” to Grzegorz Ocieczek? Rzeczywiście w latach 2006-2007 Ocieczek był funkcjonariuszem ABW, m.in. jej wiceszefem. Pochodzi z Górnego Śląska. Przed pracą w ABW był prokuratorem w Katowicach. Od 2007 do 2010 r. był prokuratorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Grzegorz Ocieczek nie ma szans nie znać się z Krzysztofem S., szefem firmy D. Obaj działają w tym samym klubie sportowym w Sosnowcu. To klub karate.

- Jak pan opisze tę historię, to Ocieczkowi z automatu powinni wszcząć kontrolę na podstawie ustawy o dostępie do informacji niejawnych - mówi były oficer policji i były funkcjonariusz CBA.

Jednak ani policja, ani prokuratura nie zainteresowały się opowieścią o człowieku, przedstawianym jako były funkcjonariusz, który na prywatnym obiedzie rozmawia o służbowych akcjach. „O jakich akcjach służbowych opowiadał”? „Co mówił?”. O to nie zapytano. Śledczy - co wynika z lektury akt - nie uznali nawet potrzeby przesłuchiwania Ocieczka jako świadka w sprawie supermarketów.

Czy należy więc wszczynać kontrolę? Certyfikat dający dostęp do informacji niejawnych przyznaje ABW. Ta służba ma też prowadzić wspomniane kontrole. Szef sejmowej komisji do spraw służb specjalnych poseł Marek Opioła tłumaczy nam, że w 2009 roku Grzegorz Ocieczek był prokuratorem. Zgodnie z ustawą o informacji niejawnej, jest zwolniony z mocy prawa z obowiązku poddania się procedurze sprawdzającej przez ABW.

Mówiąc wprost - ABW nie kontroluje prokuratorów. Oni ustawowo mają dostęp do tajemnic. Gdy jesienią ubiegłego roku Grzegorz Ocieczek został wiceszefem CBA, było prowadzone postępowanie o przyznanie mu dostępu do tajemnic. - Gdyby - mówi Marek Opioła - ABW wiedziała o tej historii z obiadem w Bielsku-Białej, to powinna sprawę jakoś ocenić.

A czy teraz należałoby wszcząć kontrolę? - Komisja - mówi poseł Opioła - nie może wchodzić w rolę organu wydającego zgodę na dostęp do informacji niejawnych.

Trzeba więc wszcząć kontrolę dotyczącą dostępu do informacji niejawnych? Prawie miesiąc temu wysłaliśmy pytania w tej sprawie do ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Dostaliśmy informację, że „korespondencja” od nas została oficjalnie zarejestrowana. Odpowiedzi nie ma. Przeszło miesiąc temu przesłaliśmy do służb prasowych CBA pytania do Grzegorza Ocieczka. Odpowiedzi nie ma do dziś.

Autor Marcin Rybak

Marcin Rybak marcin.rybak@gazeta.wroc.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.