Nikt już nie jest im straszny
Wspaniałe popisy Stevana Milosevicia czy Markeitha Cummingsa nie mogą zatrzeć faktu, że to drużyna pokonała Stelmet Zielona Góra.
To bez wątpienia największy sukces w krótkiej historii ekstraklasowej Polskiego Cukru. Niewielu było optymistów, gdy okazało się, że nie może zagrać Łukasz Wiśniewski. A ci ostatni zwątpili, gdy niewiele mógł pomóc drużynie kolejny z liderów, Maksym Kornijenko.
Trener Jacek Winnicki miał jednak plan na ten mecz i to było decydujące. Nie uwzględnił w nim Maksyma Kornijenki, który mało trenował po kontuzji, za to kluczowe role odgrywali Stevan Milosević, Markeith Cummings i Tomasz Śnieg.
Środkowy był największym rozczarowaniem w pierwszej części sezonu. Pierwszą rundę zakończył z marnymi statystykami (4 pkt i 5 zb.), bywało, że trener Winnicki na długo rezygnował z jego usług. Teraz może stać się filarem drużyny w play off, co pokazał mecz ze Stelmetem. Może to kwestia konkurencji po przybyciu Seana Denisona?
W każdym razie przeciwko Stelmetowi grał z zaangażowaniem, jakiem jeszcze u tego gracza nie widzieliśmy. Zupełnie zdominował środkowych mistrza Polski, a bez jego zbiórek w ofensywie zapewne zwycięstwa by nie było.
Cummings także w ostatnich tygodniach wyraźnie wchodzi na wyższy level. Debiutujący w Europie skrzydłowy w pierwszej części sezonu miewał lepsze mecze, ale popełniał także sporo błędów i miał skłonności do mało przemyślanych - delikatnie mówiąc - akcji. 28 punktów w Tarnobrzegu wyraźnie go uskrzydliło. W niedzielę zagrał bardzo dobrze w obronie, przynajmniej dwie jego akcje zapewne znajdą się w top 10 weekendu TBL.
A Śnieg? Wielu dziennikarzy pytało, po co taki gracz w Toruniu? Dziś znamy odpowiedź. Choćby po to, aby w ostatniej kwarcie wyłączyć rzuty Łukasza Koszarka, a trafienia z półdystansu w ważnych momentach (4/6) były z jego strony miłym bonusem. To główny bohater drugiego planu w niedzielnym meczu, choć nie można zapomnieć o pozostałych graczach.
To kolejny ważny element zwycięskiej układanki - zagrał cały zespół bez wyjątku i nikt nie zawiódł na parkiecie. Krzysztof Sulima walczył jak lew pod koszami i w kilku sytuacjach kapitalnie podawał do kolegów. Danny Gibson był podwajany, ale nie dał się tym razem sprowokować do zbyt wielu indywidualnych akcji. Z gry miał tylko 2/11, ale przecież nie zawsze będzie zdobywał 25 pkt w meczu. W ważnych momentach wymuszał faule (5/6 z wolnych) i przede wszystkim ułatwiał zdobywanie punktów kolegom (10 asyst).
Polski Cukier wygrał także na trybunach. Ponad cztery tysiące kibiców wreszcie dało się wciągnąć na zabawy i trzeba docenić wkład dopingu fanów w świetną grę podczas ostatniej kwarty. Frekwencja w tym roku spadła w Toruniu (choć wciąż jest numerem 3 w lidze po Zielonej Górze i Włocławku), ale czas odwrócić tą tendencję. Do końca rundy jeszcze m.in. hitowe mecze z Polfarmeksem Kutno i Anwilem Włocławek, więc jest szansa na dalszą budowę zainteresowania.
Opinie
Jacek Winnicki, trener Polskiego Cukru | - Zdajemy sobie sprawę jak Stelmet potrafi zagrać, to najlepszy zespół w Polsce. Stanęliśmy jednak na wysokości zadania, kilka razy wracaliśmy do gry. Najlepiej zagraliśmy w ostatniej kwarcie, zwłaszcza w defensywie udało nam się zatrzymać Stelmet na 15 punktach. Cieszmy się chwilę, ale musimy zejść na ziemię. Mamy często problemy z zespołami niżej notowanymi i teraz już musimy koncentrować się na wyjazdowym meczu w Sopocie. Nie możemy zmarnować tego zwycięstwa. |
Saso Filipovski, trener Stelmetu | - Po trzech kwartach prowadziliśmy i wydawało się, że kontrolujemy mecz. W ostatniej częsci pozwoliliśmy jednak torunianom zagrać ich grę, zwłaszcza w ataku. Najgorsze w statystykach jest to, że tak przegraliśmy deskę. Wszyscy moi środkowi łącznie dostarczyli drużynie jedną zbiórkę w ataku, gdy po drugiej stronie sam Milosević miał ich 8. To był powód przegranej. Zdecydowanie za dużo pozwoliliśmy gospodarzom zdobyć punktów. Gratulacje dla Polskiego Cukru, walczył bardziej niż my i zasłużenie wygrał. |
Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu | - Przez trzy kwarty wszystko było dobrze, graliśmy całkiem nieźle. Chwila nieuwagi wystarczyła, żeby gospodarze zdobyli 8 punktów z rzędu, co dodatkowo pobudziło kibiców i cały zespół z Torunia. Na wyjazdach samym atakiem nie można wygrać meczu. W końcówce decydowały jedna, dwie akcje, a tego chcieliśmy uniknąć. Mieliśmy problem ze zbiórkami, rotacją, dużo lepsza powinna być obrona. |