Doktor Jarosław Chmielnicki nigdy nie zapomni, gdy jako sześciolatek ujrzał na etażerce w domu kolegi kilka modeli samochodowych. Ogromne wrażenie i informacja, że samemu można zrobić prawdziwe cudeńka, były początkiem hobby, które stało się największą pasją koneckiego lekarza. Od tamtego momentu minęło ponad pół wieku. Przez ten okres internista pracujący na co dzień na Oddziale Gastoenterologicznym Szpitala Specjalistycznego świętego Łukasza w Końskich wykonał około dziesięciu tysięcy pięknych modeli samochodów, samolotów, okrętów, statków, czołgów i innych pojazdów.
Modele na półkach, w szafkach, regałach
Wnętrza domu koneckiego lekarza od razu mówią o tym, że mieszka w nich człowiek ogarnięty pasją modelarską. Wszędzie – na półkach, regałach, w szafkach widoczne są kolorowe modele pojazdów. Niektóre są mikroskopijnych rozmiarów, inne, jak choćby okręty, na tyle duże, że dobrze widoczne są ich najdrobniejsze szczegóły od armat, szabel marynarzy po urządzenia nawigacyjne. Wszystkie zrobił sam, bo, jak mówi, to hobby jest najlepszym sposobem na związany z zawodem lekarza stres. – Ale to także doskonały sposób na poznawanie historii danego typu pojazdu, ich twórców i epoki, w której żyli – mówi Jarosław Chmielnicki.
Lekarz z ogromna wiedzą
Z zapartym tchem słuchamy doktora, który jest prawdziwą encyklopedią. O każdym swym modelu może opowiadać bez końca. Zna tajniki powstawania łodzi, okrętów, czołgów czy ciężarówek. Potrafi z opowieści wyłuskać ciekawostki interesujące także dla tych, dla których motoryzacja jest mało ciekawa. – Gdy nie było Internetu, wiedzę czerpałem przede wszystkim z czasopism takich jak „Mały Modelarz” czy „Modelarz” – zdradza. – Gdy spodobał mi się jakiś model, nie tylko go wykonywałem, ale starałem się o nim jak najwięcej dowiedzieć. Szukałem książek i specjalistycznych czasopism, wymieniałem się informacjami z innymi modelarzami. Teraz jest znacznie łatwiej, bo obszerne czytelnie i biblioteki zastąpiło jedno niewielkie urządzenie, jakim jest komputer.
Hobby uczy cierpliwości, dokładności, precyzji
Modelarstwo od najmłodszych lat pasjonuje pana Jarosława. – Hobby uczy cierpliwości, bo niekiedy jeden model powstaje wiele tygodni – kontynuuje konecczanin. – Uczy także precyzji, bowiem przy wykonywaniu modelu niezwykle ważny jest każdy milimetr. Trzeba dokładnie liczyć i zwracać uwagę na wiele elementów, jak choćby rodzaj materiału, z którego powstaje model. Te materiały obecnie są bez problemu dostępne. Kiedyś można je było upolować w składnicach harcerskich i na giełdach. Ale brakowało wszystkiego – od pędzelków po farby. Mimo to wiele osób bawiło się w modelarstwo. Teraz jest to zanikające hobby, a szkoda, bo daje ono naprawdę wiele korzyści. Gdyby nie ono pewnie nie miałbym tak rozległej wiedzy historycznej.
Tato konstruował „Papamibile”
Po kim doktor Chmielnicki odziedziczył upodobanie do konstruowania maleńkich i całkiem dużych modeli? – Mój tato, Antoni Chmielnicki był w latach 60. minionego wieku głównym konstruktorem w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Starachowicach – odpowiada lekarz. – Był także dyrektorem Zakładu Doświadczalnego, a następnie Ośrodka Badawczo Rozwojowego FSC Starachowice. Kierował pracami konstrukcyjnymi przy powstawaniu kilku modeli ciężarówek. Jesteśmy bardzo dymni z taty, który także w kwietniu 1979 roku pracował przy budowie „Papamobile”, którym podróżował po naszym kraju papież Jan Paweł II podczas swej pierwszej pielgrzymki. Oczywiście w swej kolekcji mam także i te pojazdy.
Modelarstwem zajmuje się także młodszy brat pana Jarosława, kielecki prawnik Paweł Chmielnicki. – Niestety, moje dzieci Ania i Paweł jak na razie nie są zainteresowane modelarstwem – zdradza hobbysta. – Może przekonają się do niego w późniejszym wieku.