Niezwykła historia. Jak Kielczanin staje się idolem [ZDJĘCIA]
Kielczanin Jacek Skrzypczak ma szansę zostać Idolem 2016. Nie w branży muzycznej – Jacka w konkursie organizowanym przez Fundację Szansa dla Niewidomych nominowali niewidomi, których od kilku lat oprowadza na wycieczkach, z którymi jeździ na rowerowe rajdy a nawet spływy kajakowe.
Jacek Skrzypczak , 54 lata, wiceprezes i założyciel Stowarzyszenia Ziemia Świętokrzyska, przewodnik turystyczny. Jego działalność została doceniona przez Polski Związek Niewidomych, który w 2013 roku przyznał mu odznaczenie Przyjaciel Niewidomego. Wolontariusz Fundacji Szansa dla Niewidomych i Polskiego Związku Niewidomych. Teraz Jacek Skrzypczak został nominowany do nagrody IDOL 2016 w konkursie organizowanym przez Fundację Szansa dla Niewidomych w ramach Międzynarodowej Konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND. Głosowanie trwa do 20 listopada.
Jacek Skrzypczak przewodnikiem świętokrzyskim został 35 lat temu i poznawanie regionu jest jego pasją. W domu ma ponad 3 tysiące książek, bo region to pojęcie bardzo pojemne. - Znajomi śmiali się, że ja mogę oprowadzać z zamkniętymi oczami i może dlatego trafiłem na niewidomych – zastanawia się Jacek. W rodzinie tylko brat chrzestnej, Janusz Jagodziński, prezes Związku Niewidomych ma problemy ze wzrokiem. Jednak to nie on zaproponował Jackowi pracę z niepełnosprawnymi.
- To było kompletne zaskoczenie, grupa takich osób z Mikołowa na Śląsku szukała przewodnika, który jeździ na rowerze i poprowadzi ośmiodniowy rajd po Górach Świętokrzyskich – opowiada. - Pasowało mi to, bo rower lubię, trasy znam. Potem śmiałem się, że łatwiej było podjąć taką decyzję nie wiedząc w co wchodzę. I nie myślę o uczestnikach rajdu, ale warunkach na świętokrzyskich drogach. Wiedzą o tym wszyscy rowerzyści,
W tym pierwszym rajdzie, bo potem były kolejne, brało udział 16 osób na tandemach. Pary: osoba niewidoma lub niedowidząca i osoba sprawna. Taka jazda wymaga zgrania, ale grupa, która przyjechała do Kielc, była bardzo zżyta.
-Zwiedzaliśmy wszystko tak jak uczestnicy zwykłego rajdu. Okazało się, że problemy ze wzrokiem nie są barierą. Potem wytłumaczono mi, że to zależy od rehabilitacji. Osoby dobrze zrehabilitowane są ciekawe świata, otwarte. Wychodzą z domu. Chcą poznawać nowe miejsca.
To właśnie było dla niego największym zaskoczeniem. Osiem dni spędzili razem jeżdżąc, biwakując a Jacek był zdumiony ich samodzielnością, patrzył jak przygotowują posiłki, jak robią sobie psikusy np. dolewając zupy niewidzącemu koledze a ten nadziwić się nie mógł, że takie duże porcje podają.
-Z nimi można było wejść wszędzie, do jaskini – proszę bardzo, przecież nawet jak wyłączą tam światło oni nie zauważą różnicy. Zadziwiająca jest ich orientacja w przestrzeni, umiejętność oceny – mówi Jacek.- Pamiętam jak w czasie zwiedzania podziemi, któryś z panów powiedział o ich rozmiarze. Bo osoby niewidzące zwracają uwagę na to, co my pomijamy: odgłosy, powietrze, zapachy, one pozwalają się orientować. A kiedy jeden z naszych rajdowiczów postanowił popływać w pińczowskim zalewie osoby widzące stały na brzegu i krzyczały: w prawo, w lewo. Kierowały nim by wrócił do brzegu.
To po tym, tak pozytywnym doświadczeniu zaczął zapraszać niewidomych na wycieczki po Kielcach. Przyznaje, że na początku te grupy wzbudzały zainteresowanie. Przed wizytą w muzeach dzwonił i ustalał czego będą mogli dotknąć, bo podstawą poznania jest dotyk. Dzisiaj z dumą mówi, że Kielce są bardzo przyjazne osobom niewidomym. Wszędzie ich przyjmują i wiele rzeczy można wybraillować, czyli poznać dotykiem.
-To tak jak w muzeum socjalizmu w Kozłówce, gdzie wręcz jest zachęta do dotykania eksponatów – mówi Jacek. Znacznie gorzej jest w Krakowie. - Spędziłem tam ostatnio 3 dni i niestety muszę stwierdzić, że Kraków nie ma pojęcia o tyfloturystyce. Kiedy poszliśmy do muzeum Matejki, wiadomo, że to także obrazy wręcz nas pytano, po co tam idziemy, przecież oni tego nie zobaczą. Także najnowsze muzeum pod Sukiennicami nie jest dostosowane do potrzeb osób niewidzących. Nie ma miniatur, które można by dotknąć, opisów braillem. Kiedy umawiałem naszą wizytę, a było nas 30 osób zaproponowano nam zwiedzanie o 8 rano by nie przeszkadzać innym. Dopiero po rozmowie przyjęto nas o normalnej porze. Za to w Piwnicy pod Baranami mieliśmy specjalny koncert, na który zjechały osoby niepełnosprawne z całej Polski.
Jacek bardzo żałuje, że tak wspaniały krakowski zabytek jak ołtarz Wita Stwosza nie doczekał się wersji dla niewidomych. -
To byłoby niesamowite przeżycie móc dotknąć miniatury ołtarza, poznać te niesamowite figury, ich twarze
- mówi.
W trakcie wycieczki poznawali też pomniki, ale wiadomo, że Kościuszki czy wawelskiego smoka dotknąć się nie da. - Dlatego na każdą wyprawę przygotowujemy tyflografikę by każdy mógł poznać chociaż dotykiem zwiedzane miejsca. W ten sposób zbieramy materiały przydatne dla kolejnych grup.
W sierpniu 2010 roku w Kielcach z inicjatywy Jacka otwarto pierwszy szlak Dotykiem i smakiem poznajemy świętokrzyskie. Wiedzie on spod Kiełka, przez park, muzeum Stefana Żeromskiego do alei Zasłużonych Artystów. Na otwarciu aktor kieleckiego Kubusia Zdzisław Reczyński grał na gitarze i śpiewał pod Grechutą, Okudżawą, Lenonem a uczestnicy wycieczki mogli dotykać ich twarzy. Członkowie Dziedzictwa Kulinarnego przygotowali poczęstunek świętokrzyskimi specjałami. Do dzisiaj tym szlakiem, przeszło bardzo wiele grup. Piekarnia Piekiełko częstuje uczestników chlebem, macą.
Jacek bardzo chętnie odwiedza z niewidomymi skansen w Tokarni, bo Muzeum Wsi Kieleckiej przygotowało specjalną ścieżkę dla niewidomych. W kieleckim Geoparku Jerzy Jędrychowski uatrakcyjnił zwiedzanie opracowując zestaw minerałów specjalnie dla nich, w Sandomierzu radość daje makieta zamku a w Pińczowie wykonana przez więźniów makieta synagogi.
- I tylko czasami spotykamy się z cierpkimi uwagami tak jak na krętych schodach w Bramie Opatowskiej – po co niewidomi wchodzą na taras widokowy? A oni po prostu chcą.
Jacek jest przekonany, że ludzie zdrowi nie uświadamiają sobie jak wiele osób ma problemy z widzeniem, w Polsce to 1,5 miliona, w województwie świętokrzyskim 5 tysięcy osób. - Rozmawiałem o tym z biskupem Florczykiem. Prosiłem by przygotować dla niewidomych chociaż jeden kościół na przykład kapucynów przy ul. warszawskiej, bo tam nie ma jeszcze posadzki. Można wyznaczyć ścieżkę, można dać im możliwość udziału w drodze krzyżowej. Biskup obiecał pomóc.
Jacek Skrzypczak spędził z niewidomymi 120 przewodnickich dniówek. Zapotrzebowanie, bo wieść o takich wycieczkach i przyjaznym świętokrzyskim rozniosła się, jest coraz większe. - Dlatego na wiosnę z Geoparkiem zorganizowaliśmy kurs dla przewodników – mówi i cieszy się, że mimo, że zajęcia były odpłatne przyszło ponad 50 osób chcących dowiedzieć się jak współpracować z taką grupą.
Latem wybrał się na spływ kajakowy z niewidomymi, to było zupełnie nowe doświadczenie, ale Jacek nie boi się takich wyzwań. Teraz chce nauczyć się języka migowego, bo jak zauważył ludzie niesłyszący i niemówiący mają gorzej niż niewidomi. - Oni są odcięci od świata, niewidomy jest jednak między ludźmi – mówi i zwraca uwagę, że wycieczki osób niepełnosprawnych działają mobilizująco na tych, którzy tracą sprawność i np. są zagrożeni ślepotą. – Taka perspektywa podcina skrzydła, człowiek popada w depresję a na wycieczce przekonuje się, że nie widząc też można żyć i cieszyć się.
Może i za ten optymizm niewidomi nominowali Jacka do tytułu Idol 2016 w kategorii osobowość w konkursie organizowanym przez Fundację Szansa dla Niewidomych w ramach Międzynarodowej Konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND. - Już sam fakt nominacji to dla mnie powód do dumy. Jestem wśród osób, które robią bardzo dużo dla innych
W pierwszych dniach grudnia w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie Jacek poprowadzi na międzynarodowej konferencji panel dyskusyjny o tyfloturystce: smakiem i dotykiem poznajemy nie tylko świętokrzyskie.