Niezłomny bohater z Nowej Soli został odznaczony
Ludwik Konopacki, ostatni żyjący w powiecie nowosolskim Żołnierz Wyklęty, został odznaczony Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości.
- Wszyscy koledzy już poumierali, zostałem sam... – wspominał w miniony piątek Ludwik Konopacki, ostatni żyjący w powiecie nowosolskim Żołnierz Wyklęty. 90-letni mężczyzna za swoją działalność na rzecz ojczyzny został odznaczony Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości, który przyznał mu prezydent Andrzej Duda.
- Dziękuję za walkę na rzecz niepodległości podczas wojny i w latach powojennych. Jak wiemy wielu ludzi reżim pochłonął, a pan był tą osobą, która aż do wolnych wyborów stała niezłomnie na posterunku – mówił wicewojewoda lubuski Robert Paluch, który w imieniu prezydenta wręczył wspomniane wysokie odznaczenie państwowe.
Przypomnijmy: nasi Czytelnicy poznali historię pana Ludwika dzięki Lesławowi Urbanowskiemu, z nowosolskiej Jednostki Strzeleckiej, który dokumentuje historię podziemia niepodległościowego w pow. nowosolskim. To właśnie on, w rozmowie z „Gazetą Lubuską”, z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, przypomniał w ubiegłym roku naszej społeczności o tym, że wśród nas żyje jeden z ostatnich „Niezłomnych”.
- Dopiero od 1990 r. można było zacząć mówić o takich bohaterskich historiach, jaka miała miejsce z pana udziałem – komentował w piątek także wicewojewoda, który odwiedził 90-letniego mężczyznę w jego domu w Nowej Soli.
Jak wspominał z kolei pan Ludwik, do Armii Krajowej zapisał się jako 17-latek. Z historii udokumentowanej wcześniej przez L. Urbanowskiego wiemy, że należał do oddziału leśnego dowodzonego przez ppor. inż. Jerzego Węgierskiego ps. „Antek”, wchodzącego do 14. pułku ułanów, będącego w strukturze Dzielnicy Wschodniej Okręgu AK Lwów.
Pan Ludwik Konopacki, do Armii Krajowej zapisał się jako 17-letni chłopak
16 czerwca 1944 r., w godzinach popołudniowych, pododdział przebywający w lesie koło Kopiatyna został okrążony przez esesmanów. Podczas walk Ludwik Konopacki został ciężko ranny - w wyniku porażenia odłamkami poranione miał obie dłonie, a odpryski kamieni pozbawiły go prawego oka. - Trzymałem CKM obiema rękami – pokazywał w piątek L. Konopacki, unosząc w górę przedramiona. - Nagle Niemcy wystrzelili z moździerza. Kula przeszła mi przez obie dłonie, a ziemia, która odbiła się podczas wystrzału trafiła mi w oko – wspomina. Być może, gdyby leczenie przebiegało w innych warunkach, nie doszłoby ostatecznie do takiego finału. Konopacki był leczony w piwnicach konspiracyjnego szpitala we Lwowie. - Byli tam leczeni niemieccy żołnierze, nie mogłem leżeć z nimi na sali – opowiadał tragiczną historię, która zakończyła się amputacją obu dłoni. Po operacji, w tajemnicy przebywał w zakonie franciszkanów.
Okazuje się jednak, że brak obu dłoni i jednego oka, nie był dla naszego bohatera dużym problemem. - Starałem się o pracę w „jajczarni” w Nowej Soli, ale zobaczyli, że jestem bez rąk i nie przyjęli. Pojechałem więc do Zielonej Góry, do ówczesnego wojewody. I dostałem pracę. Przez wiele lat byłem portierem w tym zakładzie – wspominał po latach Konopacki.
Po wojnie Ludwik Konopacki nie zaprzestał działalności konspiracyjnej i niepodległościowej. W styczniu 1948 r. skontaktował się z nim por. Antoni Wojtowicz znany z okresu działalności w AK i zaproponował wstąpienie do WiN. L. Konopacki od roku 1948 pełnił funkcję kierownika punktu kontaktowego placówki Kożuchów – Mirocin. Zadaniem Ludwika Konopackiego, który w WiN otrzymał pseudonim „Łoś”, oprócz zbierania informacji na temat działalności Urzędu Bezpieczeństwa w stosunku do byłych żołnierzy AK na terenie placówki, było przyjmowanie od por. Wojtowicza meldunków, które następnie dostarczał osobiście w zalakowanych kopertach do punktu kontaktowego Komendy Eksterytorialnego Inspektoratu WiN we Wrocławiu. Swoją działalność kontynuował do 1953 r., tj. do roku rozwiązania struktur organizacyjnych WiN. Nigdy nie ujawnił swojej działalności w AK i WiN.
6 września 1990 r. L. Konopacki został przyjęty jako członek zwyczajny do Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wielkopolska w Poznaniu.