Nietrzeźwy idzie z donosem na pijanego
Wygląda na to, że pijani kierowcy są częstymi gośćmi na komendach policji. Najciekawsze jest to, że niekiedy sami przyjeżdżają na nie samochodami.
Pijani kierowcy są plagą polskich dróg. Z policyjnych statystyk wynika, że w 2016 roku w województwie lubelskim odnotowano 97 wypadków z winy sprawców pod wpływem alkoholu. Zginęło w nich 14 osób.
Kierowca, nim ruszy w trasę, może się zbadać za pomocą alkomatu. Większość posterunków w naszym regionie jest już w nie zaopatrzona. Warto jednak zapamiętać: za kółkiem siadamy dopiero po badaniu.
Pijany przyjechał na komendę
Całkowitym brakiem rozwagi i zdrowego myślenia wykazał się 23-letni mieszkaniec Radzynia Podlaskiego, który w styczniu 2014 r. postanowił przezornie sprawdzić swój stan trzeźwości. W tym celu udał się na pobliski komisariat policji, gdzie „dmuchnął” w alkomat. Po przeprowadzonym w obecności policjantów badaniu okazało się, że mężczyzna był pijany - miał blisko promil alkoholu.
Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na posterunek 23-latek przyjechał... własnym samochodem. To nie koniec, w aucie czekał na niego trzeźwy pasażer, który posiadał prawo jazdy.
Mieszkaniec Radzynia do domu już nie wrócił samochodem, ponieważ policjanci zabrali mu prawo jazdy i postawili zarzuty. Za jazdę na podwójnym gazie groziły mu nawet 2 lat więzienia.
Slalomem na badania alkomatem
Równie pomysłowy był mieszkaniec Hrubieszowa, który w tym roku postanowił zbadać się w miejskiej komendzie. 29-latek miał ponad 2 promile alkoholu.
Był tak pijany, że badanie pomagał mu wykonywać dyżurny policjant. Ten chciał już wypuścić nietrzeźwego w powrotną drogę do domu, kiedy kątem oka spostrzegł, że kamera na budynku posterunku nagrała pechowego 29-latka.
Na nagraniu policjant zauważył bowiem, że mężczyzna chcący sprawdzić swoją trzeźwość, na badanie jechał... rowerem. Oczywiście wężykiem.
Nieroztropny kierowca tłumaczył, że wcale nie jechał rowerem, tylko się na nim „odpychał jak na hulajnodze”. Zaprzeczyło temu jednak nagranie i 29-latek stanął przed sądem, gdzie odpowiadał za kierowanie rowerem po procentach.
Pijany syn ratował pijaną matkę
1,7 promila alkoholu w organizmie miała mieszkanka Końskowoli, którą zatrzymali do kontroli funkcjonariusze puławskiej drogówki. 48-latka nie miała także prawa jazdy. Została przewieziona przez mundurowych do policyjnego aresztu.
Na ratunek matce przyjechał autem jej 21-letni syn. Chwiejnym krokiem wszedł na komendę i zażądał spotkania z rodzicielką. Policjanci jednak wyczuli od niego alkohol. Po badaniu okazało się, że w alkomat „wydmuchał” 0,9 promila.
Matkę i syna musiał odebrać więc ktoś inny. Po dwoje pijanych kierowców przyjechał ich znajomy. Ten na szczęście był akurat trzeźwy.
Kieliszek dla odwagi
Jednak największym wyczynem może się pochwalić mieszkaniec Niemiec pod Lubartowem.
W kwietniu ub. roku na komisariat w Niemcach przyjechał swoim renaultem 62-letni mężczyzna. Funkcjonariuszom powiedział, że chce zgłosić zawiadomienie o przestępstwie.
Zbrodniarzem miał być jego szwagier, który, z relacji mężczyzny, miał jeździć samochodem po alkoholu. W czasie przyjmowania zgłoszenia dzielnicowy wyczuł od 62-latka odór alkoholu. Kazał mu więc przebadać się alkomatem. To wykazało, że mężczyzna miał promil alkoholu w organizmie.
Mieszkaniec Niemiec tłumaczył się policjantom, że alkohol spożywał tuż przed przyjazdem na komendę. Dlaczego? Trunek miał mu dodać odwagi w donosie na własnego szwagra. Mało tego, mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów uprawniających do kierowania pojazdami, za co dodatkowo odpowiedział przed sądem.