Niestety, puchar nie dla zielonogórzan
W Dąbrowie Górniczej zakończył się finałowy turniej Pucharu Polski. W meczu o to trofeum Stelmet BC zmierzył się z Rosą Radom. Niestety, wygrali rywale
Po efektownym piątkowym zwycięstwie z Asseco Gdynia 86:62 okazało się że rywalem naszego zespołu w walce o finał będzie Anwil Włocławek, który pewnie pokonał Polfarmex Kutno 75:66. Zapowiadała się ciekawa konfrontracja. Okazało się jednak, że Stelmet jest zbyt mocny.
Anwil Włocławek - Stelmet BC Zielona Góra 59:87 (31:16, 13:16, 23:16, 20:11)
Stelmet BC: Zamojski 20 (1), Mat. Ponitka 16 (2), Borovnjak 10, Koszarek 8 (2), Moldoveanu 5 oraz: Hrycaniuk 10, Gruszecki 6 (2), Djurisić 5, Szewczyk 4 (1), Marc. Ponitka 2, Bost 1.
Anwil: Skibniewski 15 (1), Jelinek 13 (1), Tomaszek 9, Dmitriew 5 (1), Andjusić 5 (1) oraz: Diduszko 7, Stelmach 4, Bristol 1, Diduszko, Oguchi i Łączyński po 0.
Wydawało się, że tym razem zielonogórzanie mogą mieć problemy, bo Anwil zapowiadał walkę o finał.
Nasz zespół jedn ak wyszedł na parkiet bardzo skoncentrowany, pewny siebie i zmotywowany. Stąd Stelmet dosłownie po kilku minutach rozwiał szanse rywali. Już w 9 minucie, po rzucie Karola Gruszeckiego wynik brzmiał 31:13. Anwil był na deskach. Potem Stelmet BC spokojnie kontrolował sytuację. Owszem, rywale starali się, próbowali. Kilka razy odrabiali część strat, raz nawet potrafili zejść do dziewięciu punktów. Zielonogórzanie jednak dawali się wyszumieć Anwilowi, przyspieszali i szybko ich przewaga wracała do 18-20 punktów.
- Mówiliśmy przed meczem, że musimy zagrać najlepsze spotkanie, żeby pokonać Stelmet. Byliśmy daleko od tego. Wynik pokazuje różnicę między nami. Stąpamy twardo po ziemi, wiemy gdzie jesteśmy - tłumaczył po spotkaniu cytiwany na stronie PLK trener Anwilu Igor Milicić. - Zagraliśmy dobrze w obronie przez 40 minut. Byliśmy skoncentrowani w ataku, mieliśmy też dobrą skuteczność - dodał Saso Filipovski - Mogę być zadowolony, że wygraliśmy z dobrym zespołem. Zrobiliśmy drugi krok - najtrudniejszy czeka nas jutro. Musimy zagrać na 120 proc.
We niedzielnym finale rywalem Stelmetu była, podobnie jak przed rokiem w Gdyni, Rosa.
Zespół z Radomia wprawdzie męczył się z Polskim Cukrem Toruń wygrywając 67:65, ale w półfinale bardzo pewnie pokonał Energę Czarnych Słupsk 80:71.
Finał zapowiadał się więc bardzo ciekawie
Zaczęliśmy z wielkimi problemami. W pierwszej kwarcie nic nam nie wychodziło. Rosa trafiała za trzy, a my straszliwie pudłowaliśmy z dystansu (zero trafień za trzy na sześć prób). Zasadniczo jednym zawodnikiem który grał to co zawsze był Mateusz Ponitka. Wyglądało to już bardzo źle kiedy Rosa w 8 min po trójce C.J. Harrisa prowadziła już 22:8. Na szczęście mieliśmy trochę lepszą końcówkę i odrobiliśmy nieco strat.
W drugiej kwarcie rozgorzała zacięta walka
Zielonogórzanie wreszcie trafili za trzy za sprawą Przemysława Zamojskiego i byli już bardzo blisko. Oba zespoły grały nerwowo, było wiele strat, chaosu i niecelnych rzutów. Rosa prowadziła, Stelmet gonił. Niemal równo z syreną kończącą pierwszą połowę skuteczna dobitka Dejana Borovnjaka pozwoliła nam wyrównać stan meczu na 31:31. To zapowiadało spore emocje w drugiej połowie.
Niestety nasi wyszli po przerwie rozkojarzeni i znów seryjnie gubili piłki.
To pozwoliło Rosie na objęcie prowadzenia. Graliśmy źle i coraz gorzej. Po osobistych Michała Sokołowskiego w 29 min Rosa wygrywała już 50:38, po chwili było już 55:42. Na początku czwartej kwarty byliśmy ju ż 15 punktów do tyłu. I tak było, niestety, do końca. Stelmet był nieskuteczny, pudłował, a rywale trafiali. Tak więc niespodzianka stała się faktem. Rosa wygrała ten mecz zasłużenie i puc har pojechał do Radomia
Stelmet BC Zielona Góra - Rosa Radom 64:74 (22:17, 9:14, 11:24, 22:19)
Stelmet BC:
- Zamojski 12 (2), Mat. Ponitka 12, Moldoveanu 9 (2), Borovnjak 8, Koszarek 0, oraz: Bost 9 (1), Gruszecki 8 (1), Djurisić 4, Hrycaniuk 2
Rosa Radom:
- Harris 23 (3), Thomas 13, Zajcew 13 (2), Sokołowski 5, Witka 3 (1 oraz: Szymkiewicz 8 (2), Bonarek 5 (1), Jeszke i Hajrić po 2, Adams 0