Ziki nie było, bo nie było komarów. A co było? Łzy szczęścia i rozpaczy, skandale duże i małe, rodziły się młode gwiazdy, a stare odchodziły. Nasi korespondenci podsumowują brazylijskie igrzyska.
A jak Afery
Nie ma co ukrywać – w polskim obozie afera goniła aferę i nie myślimy tu już nawet o skandalu dopingowym. Najpierw Polski Związek Pływacki nie zgłosił Konrada Czerniaka do startu, później kolarka Małgorzata Wojtyra została skreślona, chociaż wywalczyła kwalifikację. Swoich trenerów i związki krytykowało też kilku innych zawodników.
B jak Bańki
Okazało się, że sposoby naszych babć mogą wspomagać proces regeneracji u profesjonalnych sportowców. Tak przynajmniej wydaje się amerykańskim pływakom, którzy w olimpijskim basenie wyróżniali się bordowymi plamami na plecach i ramionach. Wynikami również. Bańki stawiano też naszej Ewie Swobodzie. Kto by pomyślał, że całe polskie pokolenia wyprzedzą w czymś Michaela Phelpsa.
C jak Copacabana
Serce igrzysk, plaża tętniąca życiem od świtu do świtu. Do tego ustawiono na niej stadion do siatkówki plażowej, z widokiem na Atlantyk. Nic dziwnego, że tylko na normalną siatkówkę bilety sprzedawały się lepiej. Nawiasem mówiąc, pogłoski o tym, że Cariocas, czyli mieszkańcy Rio, grają tu w piłkę są mocno przesadzone. Oni tu grają głównie w siatkę.
D jak Drużyna
Który to już raz pokazali, że nie można ich skreślać. Po porażkach w grupie obrażali się na dziennikarzy, ale jak przyszło co do czego, to pokazali charakter i wbili się do czwórki. Szkoda, że niedzielnym meczem o brązowy medal skończyła się epoka, w której piłka ręczna wyszła u nas z cienia innych sportów.
E jak Epidemia Ziki
Każdy robił dobrą minę, ale gdzieś myślał o tym, że może zarazić się roznoszonym przez komary wirusem. Okazało się jednak, że Ziką w Rio trudno się zarazić, bo właściwie... nie ma komarów. Mimo to wszystkim rozdawano spray na komary.
F jak Fawele
Jeden z symboli Rio, ale nie igrzysk. Wtopione w krajobraz o wiele bardziej niż zbudowane na igrzyska obiekty. Kiedy podróżowało się na zawody, a za oknem autobusu migały kolejne dzielnice ceglanych, krzywo wybudowanych ruder, można było dojść do wniosku, że to właśnie w Rio fizycy wpadli na teorię o istnieniu światów równoległych.
G jak Guanabara
Zatoka, z której wyciągano medale (nam się nie udało) i śmieci. Najwięcej było oczywiście tych ostatnich. Najbardziej zanieczyszczony akwen w historii olimpijskich zmagań żeglarzy, a jednocześnie jeden z najpiękniejszych, z Głową Cukru wyrastającą ni stąd ni zowąd z ziemi. W Rio bardzo lubią takie kontrasty.
H jak Hasło Igrzysk
Um Mundo Novo, czyli Nowy Świat. Nie za bardzo wiadomo, co autor miał na myśli, chyba że owym nowym światem ma być dzielnica Barra z parkiem olimpijskim, marzenie dewelopera. Tu miejscami było widać 12 miliardów dolarów wydanych na igrzyska. Furorę podczas igrzysk robiło jednak inne hasło, „Fora Temer!” (Temer won!), które skandowano nawet na ceremonii otwarcia. Adresatem apelu był Michel Temer, p.o. prezydenta Brazylii. Nowy świat, ale problemy stare.
I jak Internet
Przestrzeń, w której polscy zawodnicy komunikowali się z trenerami i związkami sportowymi. Z reguły były to bardzo osobiste wiadomości o smutku, rozczarowaniu i złości, w które autorów wpędziły złe, ich zdaniem, decyzje szkoleniowe. Każda notka z olimpijskiej książki skarg i zażaleń wywoływała w kraju euforię dystrybutorów internetowego kontentu, a psuła atmosferę w Rio. Pokolenie nowych mediów nie zna już idiomu „wyjaśnić coś w cztery oczy”.
J jak Jedzenie
Stołówka w wiosce olimpijskiej, delikatnie mówiąc, nie karmiła za dobrze. Nic dziwnego, że ustawiały się kolejki do McDonalds’a. Najmniej problemów miała Oktawia Nowacka, która jest weganką, czyli je właściwie tylko rośliny. Jej medal może rozpropagować weganizm w polskim sporcie i nie tylko.
K jak Kontuzje
Kilkoro sportowców w Rio doznało koszmarnych kontuzji. Nasza kolarka górska Katarzyna Solus-Miśkowicz złamała obojczyk, ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co spotkało choćby ormiańskiego ciężarowca Andranika Karapetjana, którego łokieć nie wytrzymał obciążenia sztangą i wygiął się w drugą stronę.
L jak Lochte
Amerykański pływak Ryan Lochte wygłupił się jak uczeń gimnazjum chowający dzienniczek przed rodzicami. Razem z trzema kolegami poszedł mocno w tango, niszcząc toaletę na stacji benzynowej, a później zgłosił, że został napadnięty przez policjantów-przebierańców. Zapomniał tylko ustalić wspólnej wersji z kompanami i prawda szybko wyszła na jaw.
Ł jak Łzy
Szczęścia i dramatu. Płakały z radości nasze wioślarki, płakał z żalu po przegranym półfinale Karol Bielecki. W ogóle łez było na tych igrzyskach sporo, a wszystkie telewizje świata już zdążyły pokazać, jak po decydującym o złotym medalu strzale z rzutu karnego ze wzruszenia popłakał się Neymar.
M jak Maj(k)a
Wszystkie nasze Majki świetnie jeżdżą na rowerze. Rafał Majka zdobył brązowy medal na szosie, Maja Włoszczowska srebrny w cross country. Teraz każde dziecko w Polsce chce być jak Majka, nie ma znaczenia która (który).
N jak Nandrolon
Część diety braci Adriana i Tomasza Zielińskich, naszych ciężarowców, którzy przyjechali do Rio po medale, ale wyjechali zanim zdążyli wyjść na pomost. Środek, który zdecydowanie lepiej wpływa na rozbudowę masy mięśniowej niż poranna owsianka, ale ta druga ma taką przewagę, że można mieć jej podwyższony poziom (w żołądku) i nikogo to nie obchodzi. Ostatecznie stanęło na tym, że wszyscy najedliśmy się wstydu.
O jak Odkupiciel
Z góry Corcovado miał dobry widok na wioślarsko-kajakarski tor, a Natalia Madaj stwierdziła wręcz, że Cristo Redentor czuwał nad jej i Magdy Fularczyk-Kozłowskiej osadą. Idąc tym tropem, należałoby zapytać: Jezu, czemu tych złotych medali w Rio mamy tak mało?
P jak Pokemony
Wirus popularności gry na smartfony, którą zaraził się świat, opanował też olimpijczyków. Na życzenie sportowców uruchomiono jej wersję na Rio, co może tłumaczyć rozkojarzenie niektórych w trakcie walki o medale.
R jak Rozczarowanie
Choć za nami najlepsze – pod względem liczby medali – polskie igrzyska w XXI wieku to jednak rozczarowań było sporo. Paweł Fajdek miał zdobyć złoto, a nie wszedł do finału, a innego pewniaka do medalu Adama Kszczota sparaliżowało na ostatnich metrach półfinału. Zawiedli siatkarze, a na oddzielny rozdział zasługują pływacy i tenisiści. Pierwsi mówili o trzech medalach, a nie przebili się do finałów, drudzy z siedmiu meczów wygrali jeden.
S jak Siatkarze
Miało być cudownie, a wyszło jak zawsze, czyli siatkarze stłukli rywali grupowych, po czym gładko przegrali ćwierćfinał. Tym razem jednak była jedna różnica – to nie media pompowały balon, a sami zawodnicy mówiący, że „nawet srebro ich nie ucieszy”. Pewności siebie nie brakowało, zabrakło umiejętności.
T jak Transport
Największa zmora tych igrzysk, czyli tzw. transport olimpijski. Zagubieni na przystankach sportowcy i dziennikarze czekający to był stały obraz w Rio. Brak czterech kolejnych autobusów będących w rozkładzie przestał dziwić po kilku dniach. A jak już przyjechał to trzeba się było mocno trzymać, bo kierowców zatrudniono chyba z wyścigów Formuły 1.
U jak Usain Bolt
Sprinter z Jamajki swoim fenomenem i popularnością zasłania resztę rywali i konkurencji. Zdobył kolejne trzy złote medale i niektórzy być może odetchnęli z ulgą, że to były jego ostatnie igrzyska. Skończyła się piękna epoka. Czas na nowych olimpijskich bohaterów, ale heros takiego formatu, rozpalający publiczność na zawołanie, prędko się nie pojawi.
W jak Włodarczyk
Słaba płeć? Taa... Anita Włodarczyk tak huknęła młotem, że gdyby startowała w konkursie mężczyzn to też zdobyłaby złoto i to z wielką przewagą! Oczywiście trzeba pamiętać, że młot kobiet jest sporo lżejszy od męskiego, ale i tak do tej pory nie zdarzyło się, by panie miały wyniki lepsze od panów.
Z jak zapach Rio
To nie jest mistrzowska kombinacja, którą mogliby do buteleczek zamykać producenci perfum. Woń ścieków przełamana nutą oceanicznej bryzy i stęchłego ręcznika. Nieustannie wierci w nosie, trudno przywyknąć. Nawet po spędzeniu tutaj blisko trzech tygodni.
Ż jak Żołnierze
Było ich na ulicach więcej niż podczas wojskowych przewrotów. Uzbrojeni po zęby – zainteresowani tematem mieli pełen przegląd oferty produkującej broń brazylijskiej firmy Imbel – pilnowali w Rio porządku. Bezpieczniej być chyba nie mogło. Teraz 25-tysięczna armia z dnia na dzień zniknie z ulic, a do miasta wróci codzienność. Mieszkańcy obawiają się tego momentu.
Przemysław Franczak, Paweł Hochstim
z Rio