Niepolitycznie: Rozgrywający Tomaszewski
Nie ma wciąż oficjalnych wieści na temat tego czy Chińczycy po odwołaniu przetargu rzeczywiście dali sobie spokój z zainwestowaniem w terminal kolejowy w Łodzi, czy nie. Tego wciąż nie wiadomo, wiadomo natomiast po całej tej aferze, że łódzcy radni PiS nie wiedzą co się dzieje w ich własnej partii.
Ja wiem, że „hierarchia partyjna”, wiem, że „trzeba znać swoje miejsce w szeregu”, i właśnie dlatego tak mnie rozbawiła sekwencja zdarzeń po stronie po PiS w tej „chińsko-polskiej aferze przeładunkowej”.
Otóż widzę w jednej z telewizji dwóch radnych PiS, którzy odmawiają komentarza i odsyłają dziennikarzy z pytaniami do Agencji Mienia Wojskowego. Afera bowiem polega na tym, że jest była jednostka wojskowa przy ul. Pryncypalnej, którą chcą kupić Chińczycy i zbudować tam terminal kolejowy. Tyle że AMW odwołała przetarg, a według Gazety Wyborczej oznacza to wycofanie się z inwestycji, czemu winien jest nadzorca AMW, minister Antoni Macierewicz, bo zanim ministrem został, w Kanadzie opowiadał, że ta inwestycja to spisek przeciw Polsce. Jednak AMW w informowaniu mediów wyręczył radny Włodzimierz Tomaszewski twierdząc, że to za przyczyną jego interwencji odwołano przetarg, bo był nieograniczony i mógł się po grunty przy Pryncypalnej zgłosić każdy, kogo tylko stać i przebić Chińczyków. A następny przetarg ma być łączony, dlatego Macierewiczowi trzeba dziękować, miast oczerniać. Tu oczywiście jest pytanie o brak wyobraźni i „fachowość” specjalistów z AMW, którzy nie wzięli pod uwagę tej nieograniczoności przetargu i marnują kolejne miesiące. Ale mnie ze śmiechu sponiewierało co innego.
Tomaszewski nawet nie należy do PiS, ba, w zeszłym roku pozbawiono go fotela wiceszefa klubu. Groteskowy to twór ten PiS, skoro takie wpływy ma w nim ktoś z zewnątrz i - być może nieintencjonalnie ale jednak - rozgrywa kolegów radnych z klubu PiS.