To nie tydzień, ale już dwa mijają od 70. urodzin prezydenta Zaleskiego. Świętowanie zostało udokumentowane na sympatycznym zdjęciu wypuszczonym w internetach.
Na nim prezydent, w towarzystwie jednej z wnuczek, zdmuchuje świeczki. Oczywiście tworzące siedemdziesiątkę. Działo się to podczas urlopu. Bo urlop prezydenta Zaleskiego na urodziny to żadna sensacja. Nie jest tajemnicą, że taki manewr stosuje od lat. Nie było go więc w ostatni rocznicowy dzień choćby na konferencji prasowej. Zastępstwo zapewnił niezawodny jak zawsze wiceprezydent Fiderewicz. Za to prezydenckie urodziny stały się okazją, by znów podywagować, co z obsadą w kolejnej kadencji najważniejszego fotela w Toruniu.
Od prezydenta Zaleskiego deklaracji w sprawie startu w kolejnych wyborach dotąd nie usłyszeliśmy i zapewne szybko nie usłyszymy. Bo też do końca obecnej, wydłużonej przecież do pięciu lat kadencji jest jeszcze ponad rok. A może i więcej. Słychać przecież, że kolejne wybory samorządowe mogą zostać przesunięte na rok 2024. Bo jesienią 2023 roku zejdą się z parlamentarnymi.
Przypomnieć nie zaszkodzi, że przeszkód formalnych w starcie prezydenta Zaleskiego nie będzie. Choć rządzi Toruniem od 20 lat, to limit dwóch kadencji na tym stanowisku obowiązuje od 2018 roku. Czyli od obecnej kadencji.
Prezydenta Zaleskiego przez dwie dekady poznaliśmy dobrze, jego wyborcze wyniki pamiętamy, więc dla wielu znacznie ciekawsze jest pytanie, z kim - jeśli wystartuje - miałby w najbliższych wyborach rywalizować. Albo po prostu: kto może wystartować. No, więc w PiS-ie wydają się coraz mocniej stawiać na urzędującego od stycznia wiceprezydenta Móla. Choć zapewne radny Klabun też byłby gotów wystartować. Tyle że wiceprezydent Mól jest mocny swymi kontaktami, przede wszystkim z czasów pracy w administracji rządowej, choć nie tylko. Prowadził przecież czerwcowe spotkanie w Toruniu z prezesem Kaczyńskim. A ten - jak się okazało - zna nawet sytuację rodzinną wiceprezydenta. Przed tygodniem wiceprezydent stał z kolei za wizytą w Toruniu ministra Adamczyka od infrastruktury. Trudno jednak wyobrazić sobie ostrą rywalizację wiceprezydenta Móla z prezydentem Zaleskim. Skończy się to raczej na czułych słówkach między szefem a podwładnym. Oczywiście dobrze znanych z dwóch poprzednich kampanii, w których pisowskim konkurentem prezydenta Zaleskiego był wiceprezydent Rasielewski. Czyżby więc w przypadku wiceprezydenta Móla mamy obecnie budowę kapitału na nieco dalszą przyszłość?
A co z potencjalnym kandydatem z PO? Będzie nim inny prezydencki zastępca, czyli wiceprezydent Gulewski? Tu czule być nie może, bo przyjaźń z ludźmi z PO uchodzi przecież za szorstką. Wspomnieć też trzeba, że w ostatniej kampanii prezydent Zaleski musiał reagować na manewry konkurującego z nim wtedy posła Lenza z PO. Przejął więc wtedy szybko jego pomysł z budową mostu tymczasowego przez Wisłę na czas remontu starej przeprawy (potem niezrealizowany) i przebił go koncepcją kolejki linowej kursującej między brzegami Wisły (też dotąd niezrealizowaną).
A może w kolejnej kampanii w podobny sposób wojowałby poseł Myrcha? To jego wielu obserwatorów toruńskiego życia samorządowego widzi jako najmocniejszego kandydata PO na prezydenta Torunia. Pytanie, czy byłby skłonny porzucić politykę krajową, w której zdobył już rozpoznawalność oraz życie w stolicy i jej okolicy?
Jest też oczywiście pytanie o kandydatów innych opcji, czyli choćby lewicy czy tak zwanego czynnika społecznego, tego opozycyjnego wobec prezydenta Zaleskiego. Tu jednak do kandydowania nadal nie ma kogo przymierzyć.