Niemożliwe? A jednak! W 1919 r. Białystok leżał na... Białorusi
Przez około miesiąc. Tuż przed 19 lutym 1919 r., kiedy miasto przeszło w ręce rodzącej się Polski. Do Białegostoku przyjechał wtedy Konstanty Jezowitom, który ogłosił się naczelnikiem miasta.
Białoruś ogłosiła niepodległość wcześniej niż Polska, bo już 25 marca 1918 roku. Nastąpiło to wbrew woli Niemców, którzy od 1915 roku (kiedy wschodni front I wojny światowej przesunął się na linię Wilno-Dźwina) mamili Białorusinów perspektywą utworzenia własnego państwa.
W czerwcu 1917 roku pozwolili nawet na powstanie Centralnej Rady Białoruskiej. - Niemcy sprzyjali jednak bardziej Ukraińcom i Litwinom. Tym pierwszym chcieli dać Polesie, drugim powiaty: sokólski, bielski i białostocki. Dlatego też Białorusini postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Ogłosili niepodległość i stwierdzili, że wspomniane ziemie wchodzą w skład ich państwa - mówi białoruski działacz społeczny i historyk Oleg Łatyszonek.
W styczniu 1919 roku do Białegostoku przyjechał z Grodna wysłannik białoruskiego rządu - wojskowy Konstanty Jezowitow. Zaraz ogłosił się naczelnikiem miasta. - Jako że „w cywilu” był nauczycielem zaczął wprowadzać w polskich szkołach lekcje historii Białorusi - opowiada Łatyszonek.
To był bodaj jedyny sukces naczelnika. Choć białoruskie szkoły powstały w Krynkach czy Augustowie, w Białymstoku nie było ani jednej. Za zgodą Niemców funkcjonowało za to szkolnictwo polskie.
Jezowitow nie zdążył wprowadzić jakiejkolwiek formy administracji. Również w styczniu 1919 roku do Białegostoku przybył komisarz rządu polskiego Ignacy Mrozowski. I to właśnie jemu Niemcy zaczęli przekazywać władzę.
Po 19 lutym 1919 roku, kiedy do Białegostoku wjechało polskie wojsko, Konstanty Jezowitow musiał uciekać w głąb Białorusi.
Skoro więc białoruski rząd miał tu tak słabe umocowanie, dlaczego uznał że Białystok i okolice powinny znaleźć się w granicach ich kraju? - O ile w samym mieście od Białorusinów liczniejsi byli Żydzi, Polacy, Niemcy i Rosjanie to ludność wsi z trzech wspomnianych powiatów mówiła przeważnie po białorusku. Szczególnie przed tzw. bieżeństwem - mówi Oleg Łatyszonek.
Jak wiadomo, w 1915 roku wskutek niepowodzeń w walkach z Niemcami władze carskie rozpętały akcję propagandową wzywającą ludność cywilną do natychmiastowej ewakuacji w głąb Rosji. Aby nakłonić do wyjazdów, straszono mordami i gwałtami, jakich miała doznać z rąk Niemców ludność prawosławna. Wielu uwierzyło i uciekło porzucając dorobek swego życia.
- Bieżeństwo całkowicie zmieniło strukturę etniczną tych ziem. Z terenów trzech wspomnianych powiatów uciekło ok. 900 tys. ludzi. Skalę zjawiska pokazuje fakt, że w okolicach Bielska Podlaskiego zostało tylko 150 białoruskich rodzin - tłumaczy historyk.
Białoruski rząd może nie zdawał sobie sprawy, że na wsiach nie przeważają już Białorusini? Albo wiedział, ale nie zdawał sobie sprawy, że bieżeństwo miało aż taką skalę? Tego się nie dowiemy. Wiadomo za to, że białoruska rada działa po dziś dzień na emigracji.
- Ma siedzibę w USA. Przewodzi jej białoruska działaczka Iwonka Surwiłła. Jest głową państwa na uchodźstwie, tak jak dla Polaków był prezydent Ryszard Kaczorowski - mówi Oleg Łatyszonek.
O ile Kaczorowski w 1990 roku złożył urząd na ręce Lecha Wałęsy to Surwiłła nie zrobiła tego na rzecz władz wykluwającej się z ZSRR Białorusi.
- Rząd emigracyjny od początku był nieufny w stosunku do nowych władz. Nawet jeszcze przed tym jak rządzić zaczął Aleksandr Łukaszanka - tłumaczy historyk.
Co ciekawe, amerykańska rada ma taką samą nazwę jak ta w 1918 roku. Czyli: Centralna Rada Białoruskiej Republiki Ludowej. Jako że wśród ówczesnych białoruskich władz dominowali socjaliści, państwo które 25 marca 1918 roku ogłosiło niepodległość nazywało się Białoruską Republiką Ludową. W sobotę minie 99 lat od tych wydarzeń.