Niemowlę wpadło do kanału w porcie
3,5-miesięczna Oliwia, która wraz z wózkiem wpadła do wody, jest w stanie ciężkim.
Wózek, w którym znajdowało się dziecko, stoczył się w sobotę do kanału z falochronu w miejscu znajdującym się powyżej pomnika usteckiej syrenki.
Tego samego dnia 3,5-miesięczna Oliwia została przetransportowana helikopterem ze szpitala w Słupsku do specjalistycznego ośrodka dziecięcego w Gdańsku. Lekarze zadecydowali o wprowadzeniu niemowlęcia w stan śpiączki farmakologicznej. Dziewczynka jest w stanie ciężkim.
Równolegle toczy się policyjne postępowanie, które ma wyjaśnić, jak doszło do tej tragedii. Ze wstępnych wciąż ustaleń wynika, że wózek z dzieckiem stoczył się w stronę kanału, uderzył w położony niżej betonowy próg i wpadł do wody. W tym miejscu portu nie ma barierek zabezpieczających. Rodzice, którzy wraz z drugim, kilkuletnim dzieckiem byli obok, do uzdrowiska na wczasy przyjechali z Krakowa.
W czasie tragedii obok szedł też około 50-letni słupszczanin, który spacerował wraz z żoną. Natychmiast skoczył na ratunek do wody. To jemu udało się wyciągnąć dziecko na brzeg. Szybko zjawić miały się też służby ratownicze, które rozpoczęły akcję reanimacyjną niemowlęcia. Zdaniem policji, obecnie nie jest pewne, czy zawiniła nieuwaga rodziców, którzy prawdopodobnie robili w tym czasie zdjęcia przy pomniku syrenki, przypadek czy też niesprawny hamulec dziecięcego wózka.
Być może wątpliwości rozwieje nagranie monitoringu z kamer Kapitanatu Portu Ustka, które trafiło w ręce funkcjonariuszy.
– Nasze postępowanie prowadzimy pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo życia i zdrowia dziecka – powiedział nam w niedzielę komisarz Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
– Rodzice nie zostali jeszcze przesłuchani, nie składali wyjaśnień.
Do sprawy wrócimy.