Zapaść publicznej służby zdrowia powoduje, że miliony Polaków korzystają z usług różnych uzdrowicieli. Już w 2012 roku przyznawał się do tego w badaniu OBOP prawie co czwarty z nas.
Chory kręgosłup? Też pomagam. Co drugi klient ma zaburzony kręgosłup. U brata też chory? Zapraszam oboje. Cena za wizytę: 100 złotych - zachęca pan Daniel. I szybko uściśla: „100 złotych od osoby”.
Moc z pokolenia na pokolenie
Pan Daniel ma gadane niczym mistrz marketingu bezpośredniego. Tymczasem jest „tylko” mistrzem bioterapii, jak się przedstawia. Prowadzi w gabinet na zapleczu dawnego zakładu przemysłowego.
To ten sam gabinet, w którym przyjmował jego ojciec, Krzysztof K., skazany przez sąd karny, w 2014 roku, uzdrowiciel. Mężczyzna doprowadził na skraj kalectwa 6-letnią dziewczynkę. Prawomocnym wyrokiem toruńskiego sądu miał na 3 lata zamknąć swoją uzdrowicielską działalność. Czy to zrobił? Można mieć wątpliwości.
Krzysztof K. zmarł w marcu ubiegłego roku. Gdy rozmawiam z jego synem, jako potencjalnie zainteresowana uzdrowieniem kręgosłupa, sam zdradza niepokojące fakty.
- Tata już pani nie przyjmie, ale ja mogę pomóc. Mam doświadczenie, bo praktykowałem z ojcem przez trzy lata przed jego śmiercią - mówi pan Daniel.
Potwierdza to, o czym głośno było nie tylko w Toruniu. Skazany Krzysztof K. nie przestał uzdrawiać. Swą „cudowną mocą” obdarowywał kolejne osoby. Rzecz jasna, nie za darmo.
Podczas procesu sądowego wyszło na jaw, że ten 53-letni wówczas mężczyzna, „leczący” ludzi energią od ponad dwudziestu lat, to tak naprawdę mechanizator rolnictwa.
Tata już pani nie przyjmie, ale ja mogę pomóc. Mam doświadczenie, bo praktykowałem z ojcem przez trzy lata przed jego śmiercią
Tytuł bioenergoterapeuty zdobywał dopiero... w trakcie trwania sprawy sądowej. Cudowną moc w rękach i umyśle Krzysztof K. rzekomo odziedziczył po swej matce - znachorce.
Po ratunek do Krzysztofa K. przyjeżdżali ludzie najróżniejszych profesji: od krawców po nauczycieli. Za wizytę płacili 50-100 zł. Uzdrowiciel energią swych rąk „leczył” ich obolałe kręgi, migoczące przedsionki, a nawet nowotwory.
Cuda czynił przez telefon
O tym, jakim zaufaniem klientów cieszył się Krzysztof K., najlepiej świadczą zeznania, które w sądzie złożyli rodzice 6--letniej dziewczynki.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień