Niemcy nie poradziły sobie z falą migrantów i zaszkodziły Europie. Jedność Starego Kontynentu jest dziś poważnie zagrożona
31 sierpnia 2015 roku kanclerz Angela Merkel wypowiedziała słynne słowa: „poradzimy sobie”. Wyrażała w ten sposób przekonanie, że silna i dobrze zorganizowana Republika Federalna Niemiec potrafi przyjąć setki tysięcy przybyszów.
Chodziło o ludzi z krajów ogarniętych wojną, którym jej kraj miał zapewnić pobyt, bezpieczeństwo i rozwój. Po trzech latach od tego optymistycznego twierdzenia bilans dla Niemiec, dla Europy i dla samej pani kanclerz, której pozycja uległa osłabieniu, wypada źle, a „poradzimy sobie” należy opatrzyć dużym znakiem zapytania.
Właściwie te znamienne słowa pierwszy wypowiedział ktoś inny - dzień wcześniej użył ich minister finansów Wolfgang Schäuble, mówiąc o dramatycznie zwiększającej się fali uciekinierów zmierzających przez Bałkany do Niemiec. Oznacza to, że rządzący w Berlinie, nie tylko Merkel, byli zdecydowani na przyjęcie imigrantów, a umacniały ich w tym doświadczenia minionych lat, kiedy Republika Federalna poradziła sobie z kryzysem bankowym, odejściem od energii atomowej i zjednoczenie Niemiec. Liczyli, że skoro tak wiele osiągnęli, dadzą radę i temu wyzwaniu. Przeliczyli się.
Dwa kroki w przód, jeden w tył
Jest taka procesja w Echternach, mieście leżącym w Luksemburgu, ale na granicy z Niemcami i o niemieckich korzeniach, która kroczy do przodu, lecz także trochę do tyłu. Po trzech latach od dotarcia fali uchodźców i imigrantów, po niekontrolowanym przyjmowaniu przybyszów i stopniowym wyhamowywaniu tego rozpędu Niemcy wrzucili bieg wsteczny, co bardzo dokładnie ukazują liczby.
Samo utrzymywanie starających się o azyl i tych, którym azylu odmówiono, kosztowało w 2016-2017 ponad 15 mld euro
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień