Niemcy nas nie obronią
Głęboki pacyfizm Niemców jest piękną ideą, ale na trudne czasy - nie najlepszą.
Niemcy są przeciwni wysyłaniu swoich żołnierzy z pomocą do Polski lub krajów nadbałtyckich w ramach NATO - wynika z sondażu niemieckiej Fundacji Bertelsmanna, opublikowanego przez TVN24.
- Zawsze uważałem, że - niestety - państwa Europy zachodniej są tak bardzo nasycone ideologią pacyfizmu, wynikającą z traumy II wojny światowej - nawet jeśli nie były agresorem, jak Niemcy, że nie bardzo moglibyśmy liczyć na nie, gdyby doszło do realnego konfliktu zbrojnego - uważa dr Zbigniew Girzyński, historyk z toruńskiego UMK. - Po I wojnie światowej trauma Francuzów i Anglików była tak duża, że byli w stanie zbudować linię Maginota, żeby się w niej schować, ale nigdy nie byli w stanie umierać za Gdańsk - jak to się wtedy mówiło. Dziś mamy podobną sytuację - w sprawach bezpieczeństwa sugerowałbym związki ze Stanami Zjednoczonymi, Turcją czy z innymi krajami Europy środkowo - wschodniej. U tych partnerów moglibyśmy znaleźć zrozumienie dla naszej sytuacji. Na pomoc Portugalczyków, Francuzów czy Niemców - raczej nie liczyłbym - powątpiewa Zbigniew Girzyński.
Dr Sławomir Sadowski, politolog z UKW w Bydgoszczy, zwraca uwagę, że Niemcy są narodem głęboko pacyfistycznym - stąd niechęć do wysyłania swoich żołnierzy. Drugą kwestią jest wychowanie żołnierzy Bundeswehry w głębokiej kontrze do Wehrmachtu i jego militarystycznej tradycji - podkreśla dr Sadowski. - W dalszym stopniu w Niemczech pokutuje teza, że w Europie nie ma wroga. A kryzysy nie wymagają demonstracji zbrojnej, bo ona mogłaby sprowokować potencjalnego przeciwnika. Od tego jest NATO, żeby stosować zasadę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Niemcy muszą pamiętać, że przez 50 lat ich bezpieczeństwo gwarantowało NATO - żołnierze amerykańscy, brytyjscy, Francuzi i Holendrzy. Odpowiedzialność Zachodu powinna być większa.
„Wielki brat” sugerował?
Redaktor Juliusz Sabak z portalu Defence 24 przypomina, że w ubiegłym roku media informowały o problemach ze sprawnością sprzętu w niemieckiej armii. - Być może były to medialne naciski w celu zwiększenia funduszy - zastanawia się red. Sabak. - Gotowość bojowa zawsze jest tematem drażliwym. Niemcy zredukowali ilość sprzętu i starają się poprawić jakość. Warto też spojrzeć na to szerzej. Niedawno w Europie gościł prezydent Obama. Może zasugerował, żeby Niemcy bardziej przyłożyli się na wschodniej flance NATO? Może stąd takie sondaże?
Jedni robią interesy, a drudzy się boją
- Trwa geopolityczna gra ponad głowami społeczeństw - proponuje kolejny trop prof. Janusz Golinowski, politolog z UKW w Bydgoszczy. - Niemcy dawno temu przeżywali katharsis wojenny. Zwracam uwagę, że to w Polsce następuje duża mobilizacja, żeby bronić się przed enigmatycznym zagrożeniem, które - póki co - nie istnieje. To Polska raczej występuje w roli „dywersanta” - nie tyle Zachodu, co Stanów Zjednoczonych. I rozhisteryzowana część patriotów próbuje na siłę wbić Polaków w określoną rolę obrońców. Tylko przed kim? Oczywiście przed Rosją, ale chyba bardziej chodzi tu o mobilizację w warunkach wojny informacyjnej.
- Polacy patrzą na to bardziej idealistycznie, w myśl hasła: za naszą i waszą wolność. A to w praktyce nie działa - podkreśla prof. Janusz Golinowski. - Zachód jest sceptyczny. Nie boi się Rosji. Ma inne problemy - tam dominującą sprawą jest żywioł islamski. Zachód zastanawia się, jak żyć obok siebie mając w perspektywie to, że jutro możemy wylecieć w powietrze, bo nastąpi zamach terrorystyczny.