Niektórzy rowerzyści jeżdżą bez głowy. Zobacz długą listę grzechów cyklistów
Katalog złych, nieodpowiedzialnych, a nawet bezrozumnych zachowań rowerzystów, jest równie długi, jak kierowców aut osobowych. Włos jeży się na głowie, nawet gdy jedzie się w kasku.
Nagłe, niesygnalizowane wjeżdżanie ze ścieżki na przejazd rowerowy, albo co gorsza na przejście dla pieszych tuż przed maską rozpędzonego auta, zajeżdżanie drogi innym rowerzystom, brak oświetlenia gdy jest już ciemno. Wymieniać można długo…
Rowerzysta zatrzymuje się przy prawej krawędzi ścieżki rowerowej. Czyli prawidłowo. Rozmawia przez „komórkę”, a gdy kończy rusza i zjeżdża ku lewej krawędzi. Nawet nie spogląda, czy przypadkiem z tyłu ktoś nie nadjeżdża. To niestety nagminne zjawisko na trasach rowerowych.
Jeśli od tyłu z dużą szybkością nadjeżdża inny jednoślad, kraksa jest właściwie nieunikniona. Rzecz jasna cząstka winy jest także po stronie nadjeżdżającego, który nie wziął pod uwagę, że ten stojący zachowa się nieracjonalnie. Rada jest jedna: zwolnić, ostrzec dźwiękiem dzwonka albo donośnym „uwaga!”.
Niebezpieczny jest pas rowerowy wydzielony z asfaltowej promenady w bydgoskim Myślęcinku (największym parku miejskim w kraju). Zagrożenie czai się wszędzie, bo jeżdżący promenadą rolkarze bardzo często nagle wjeżdżają na pas rowerowy. Robią to także małe dzieci na rowerkach, nie dość pilnowane przez rodziców. I pieszym, i biegaczom to się zdarza.
Ci, którzy pojawiają się na pasie rowerowym, nawet nie raczą odwrócić głowy, by sprawdzić czy nic im nie grozi.
Pas dla rowerów powinien być zdecydowanie wyraźniej, najlepiej stałymi elementami bezpieczeństwa, oddzielony od deptaka. Tak samo źle jest wszędzie – w Bydgoszczy, regionie, kraju – gdzie sąsiadują ze sobą ścieżka rowerowa i chodnik. - Nie odnotowujemy wypadków na naszej promenadzie, ale przyjmujemy tę uwagę i zastanowimy się co zrobić, aby zwiększyć bezpieczeństwo – zapewnia Sandra Tyczyno, rzecznik LPKiW.
Rowerzyści bez świateł
Po zapadnięciu zmroku dużym zagrożeniem są rowerzyści, którzy nie mają oświetlenia, a często jest tak, że nawet odblasków. Najwięcej takich osobników można spotkać krótko po tym, jak robi się ciemno, bo wydawało im się, że zdążą wrócić do domów zanim słońce schowa się za horyzont. Nie zdążyli.
Komisarz Robert Jakubas z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy przypomina, że każdy rower musi być wyposażony w lampki – białe z przodu i czerwone z tyłu, i mogą to być pulsujące światła, które wyraźnie odróżniają rower od innych pojazdów. Fakt, że rowery sprzedawane są w większości bez oświetlenia, nie zwalnia kupujących od obowiązku wyposażenia się w nie. W ciągu dnia wystarczą odblaski z przodu i z tyłu.
- Zachęcam rowerzystów nie tylko do wyposażania się w oświetlenie, ale też w kamizelki i elementy odblaskowe – dodaje komisarz.
Element odblaskowy jest widoczny w światłach samochodowych z ponad 100 metrów, co daje kierowcy czas na wykonanie bezpiecznego manewru. Kamizelka odblaskowa jest dostrzegana z jeszcze większej odległości. - Sam dużo jeżdżę rowerem i bardzo często obserwuję nieracjonalne zachowania cyklistów. Jedna z ostatnich takich sytuacji: zatrzymuję się przed przejazdem rowerowym, aby przepuścić nadjeżdżające auta. W tym momencie zza moich pleców wyskakuje z impetem inny cyklista, nic nie robiąc sobie z zagrożenia. Samochody hamują z piskiem opon. Gdyby nie czujność kierowców, statystyki wypadków zapełniałby się w ekspresowym tempie. Oczywiście w stosunku do wielu kierowców mam podobne uwagi, bo wszystko zależy od tego kto prowadzi dany pojazd – człowiek rozsądny i znający przepisy, czy wręcz przeciwnie. Przydałyby się bardziej stanowcze działania policji. Stówka za jedno wykroczenie, stówka za drugie z pewnością ostudziłyby gorące, a może całkiem głupie głowy i może dzięki temu ocaliłyby czyjeś życie.