Niech żywe karpie nie tracą nadziei
Chociaż konsumenci są coraz bardziej świadomi, nadal zdarzają się przypadki znęcania nad karpiami. Klub Gaja wznawia kolejną edycję kampanii społecznej „Nie kupujmy żywych karpi” oraz apeluje do wszystkich obywateli o to, by zgłaszali policji przypadki znęcania się nad tymi królewskimi rybami.
W Polsce, przynajmniej kilka razy w ciągu lata, obchodzone są dni karpia. Ostanie jest święto listopadowe. Potem, do końca roku dni karpia się już nie obchodzi, zapewne dlatego, że ryba ta, zgodnie z tradycją, jest stałym elementem wigilijnej wieczerzy.
Jeszcze kilka lat temu, żywe karpie sprzedawano w bardzo niehumanitarny sposób. Ryby trzymano w niewielkich basenach w różnych sklepach, bez wody i bez względu na warunki atmosferyczne sprzedawano je wprost z samochodów dostawczych lub rozkładano na twardych blatach targowiskowych stosik.
Na szczęście dzięki wysiłkom wielu ludzi niektóre zwyczaje się zmieniają - żywe ryby są sprzedawane coraz rzadziej, ponieważ konsumenci są coraz bardziej świadomi i wiedzą, że karpie tak jak inne istoty czują ból.
Zocha w zoo
Jeden z największych karpi od półtora roku mieszka w pawilonie akwarium i terrarium bydgoskiego Ogrodu Zoologicznego.
- Zocha, tak ma na imię nasz karp, waży dziś 20 kilogramów i jest najcięższą rybą w zoo - mówi Tamara Samsonowicz, kierownik Ogrodu Zoologicznego w Bydgoszczy. - Kiedy do nas przyjechała, trochę się bała i chowała, ale teraz jest dumną królową zbiornika, która majestatycznie pływa w całym akwarium. Ustępują jej liny oraz trocie. Nawet dorosłe węgorze czują przed nią respekt.
Wszystkie ryby, które mieszkają w Myślęcinku, nie lubią obcych. Kilka tygodni temu filmowaliśmy (powstawał tam odcinek naszego programu „Kudłatych świat”) ich zachowanie. Ryby bez względu na gatunek bały się kamery; chowały się i przestawały żerować. Dopiero po dłuższym czasie oswajały się z dziwnym urządzeniem.
- Ryby jak każda istota odczuwa stres - tłumaczy Tamara Samsonowicz. - Kiedy są odławiane, transportowane i umieszczane w ciasnych basenach, przeżywają traumę.
Klub Gaja apeluje
Karpie niezwykle silnie odczuwają ból, bo ich skóra jest bardzo wrażliwa. Ryba cierpi nawet wtedy, kiedy ociera się o ściany basenów. Dlatego też członkowie Klubu Gaja nie ustają w prowadzeniu działalności na rzecz tych ryb.
- W okresie przedświątecznym wciąż mamy do czynienia z niehumanitarnym traktowaniem karpi: są trzymane bez wody, stłoczone, pakowane żywe do worków foliowych, ranione. Mimo tego, że karpie chroni ustawa o ochronie zwierząt i Sąd Najwyższy w 2016 roku wydał orzeczenie potwierdzające, że przetrzymywanie ryb bez wody jest znęcaniem się nad nimi, wciąż mamy do czynienia z peerelowskim zwyczajem sprzedaży żywego karpia - czytamy w apelu Klubu Gaja. - Dlatego jak co roku namawiamy konsumentów, by nie kupowali żywych ryb i reagowali na ich cierpienia. Apelujemy także o przestrzeganie prawa.
W najbliższy poniedziałek (11 grudnia) przedstawiciele Klubu Gaja wspólnie z adwokatką Karoliną Kuszlewicz (prowadzącą sprawy karpi) złożą w tej sprawie list otwarty do premier Beaty Szydło.
Klub Gaja przy wsparciu instytucji, aktorów, dziennikarzy i obywateli apeluje do konsumentów, by nie kupowali żywych karpi. Namawia ich do świadomej konsumpcji, która pozwala ograniczyć męczarnie świątecznego karpia. Kampanię „Jeszcze żywy KARP” od lat wspierają aktorzy, m.in. Magdalena Popławska, Maja Ostaszewska i Bartłomiej Topa.
- Są już sieci handlowe, które nie sprzedają żywych karpi. Jednak nadal w wielu miejscach transportuje się i sprzedaje żywe ryby w pojemnikach bez wody, pakuje się je do foliowych worków i okleja ceną! A to jest złamanie prawa - uważa Klub Gaja i apeluje o to, żeby zgłaszać na policję przypadki znęcania się nad rybami.
Jak dowiedzieliśmy się, jedną z sieci, które nie prowadzi sprzedaży żywych ryb, jest Biedronka.