Niech prasa nie urządza mi życia [rozmowa]
Beata Kozidrak przeżywa teraz ważny okres. Choć wyprowadziła się z rodzinnego Lublina, nie straciła energii. Wyrusza w trasę koncertową i nagrywa nową płytę, która ma być bardzo osobista.
- Nowy rok, nowe plany. Może jakieś postanowienia?
- Nie mam postanowień. Wyznaczyłam sobie zawodowe cele, które chcę zrealizować w tym roku.
- Porozmawiajmy więc o pracy zawodowej. W internecie są już informacje o dużej trasie koncertowej.
- 14 lutego zaczynam trasę koncertową po największych miastach w Polsce. Będę śpiewać również w Wielkiej Brytanii dla Polonii. Na koncertach wystąpię w trzech odsłonach. Pierwsza odsłona to Beata Solo. Zaśpiewam piosenki z solowych albumów, w tym piosenkę z mojej nowej płyty, którą właśnie nagrywam. W kolejnej odsłonie, akustycznej, przypomnę fanom piosenki z poprzednich albumów, ale w nowej aranżacji. I trzecia to typowo rockowe brzmienie. Do tych trzech odsłon będą specjalnie dostosowane scena i wizualizacje. I będę często się przebierać. Strojami, odpowiednim oświetleniem podkreślę charakter tych odsłon. Myślę, że zaskoczę fanów kolorem włosów. (śmiech) Poza tym wyświetlane będą krótkie filmy, pokazujące, jak się zmieniałam, a wraz ze mną - moja muzyka. Sporo pracy przede mną.
- Zdradzi pani co nieco na temat nowej płyty?
- To będzie moja trzecia solowa płyta. Zaczęłam nagrywać ją w tamtym roku, a ukaże się jesienią. W najbliższych dniach nagrywam teledysk. Mam sesje zdjęciowe. Nowe utwory podobają się moim znajomym, przyjaciołom. Mówią, że zaskoczę nimi swoich fanów. Teksty są kobiece, w nowoczesnej muzycznej aranżacji. Myślę, że każda kobieta odnajdzie w nich swój świat. Przygotowuję 10-11 piosenek. Mam bardzo dużo pomysłów. Nastał fajny okres w moim życiu. Bardzo płodny. Dobrze mi się pisze i pracuje. Mam już pomysł na tytuł płyty, ale nie zdradzę go jeszcze. Może to będzie tytuł pierwszego singla.+
- Inspiracje do utworów czerpie pani pewnie z własnych doświadczeń?
- Tak, z mojego życia, ale również innych osób. Przebywam z kobietami. Znam osoby, które życie w jakiś sposób doświadczyło. Ale dostaję też dużo maili i listów od różnych ludzi. Wydaje mi się, że wzbudzam zaufanie, bo szczególnie kobiety często mi się zwierzają.
- Radzi im pani, odpisuje na listy?
- Staram się. Wiele lat temu dostałam list od kobiety, która opisała mi swoje trudne i zawiłe życie. Napisała mi również, że ceni moje teksty. Ale zaniepokoiła mnie, bo napisała, że nie widzi w swoim życiu nadziei, światełka w tunelu. Wysłałam jej moje duże zdjęcie, a z tyłu napisałam do niej pokrzepiające słowa, prosto z serca. Napisałam po prostu, że warto żyć, że życie jest wspaniałe i czeka ją jeszcze wiele pięknych chwil. I proszę sobie wyobrazić, że dwa lata temu na koncercie zjawia się ta młoda kobieta z moim zdjęciem.
- To pewnie popłakałyście się obie?
- Tak, wpadłyśmy sobie w ramiona. Bardzo wzruszające i piękne spotkanie. Wszyscy się przypatrywali, jak płakałyśmy.
- Słyszałam, że słowa piosenek zapisuje pani w swoim słynnym notesie, który leży przy łóżku?
- Tak. Dawniej zapisywałam ciekawe pomysły, słowa czy całe teksty w notesie, teraz w tablecie. Idę z postępem. (śmiech)
- Jakie przeboje zapisała pani w tym notesie?
- Wiele, np. utwór „Plama na ścianie”. Wieczorem, kładąc się spać, miałam już melodię w głowie, a nad ranem napisałam praktycznie cały tekst.
- W tym roku mija 38 lat, odkąd pani występuje. Wydawałoby się, że nie jest łatwo po tym czasie zaskoczyć czymś nowym. A jednak wciąż pisze pani nowe piosenki, na koncertach pojawiają się tłumy. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu?
- Trudne pytanie. Wydaje mi się, że zależy to od człowieka. Mój zawód nie przestaje być moją pasją. Nie umiałabym bez niego żyć. Gdy odpoczywam, to tęsknię do koncertów, do ludzi. Nie mogę się doczekać, kiedy znów zacznę tworzyć. Poza tym w tej pracy ciągle poznaję nowych ludzi, pozytywnych, fantastycznych, którzy zarażają mnie swoją dobrą energią. Każda kolejna płyta to dzielenie się sobą, tym, co czuję w danej chwili. Przekazuję w ten sposób ludziom moje myśli, emocje. W moich piosenkach każdy znajdzie coś dla siebie. Dla jednych ważnych będzie kilka słów, dla innych - cały tekst. I dla mnie, jako artystki, to wielka nagroda, tak jak chwile, gdy ludzie na moich koncertach śpiewają całe piosenki, a ja mogę milczeć. Fantastyczne uczucie, nie da się go opisać. Kiedy widzę, że moja muzyka robi na nich wrażenie, czuję, że jest to dla mnie coś w rodzaju oczyszczenia. Zdarza się, że gdy wychodzę na scenę, ludzie wstają z miejsca.
- Oddają pani hołd?
- Tak, wyrażają szacunek. To są bardzo wzruszające chwile. To podziękowanie za to, że tyle lat dzieliłam się z publicznością moją energią. Wspaniałe jest to, że na moje koncerty przychodzą młodzi ludzie, kolejne pokolenia. Dziennikarze pytają mnie często, dlaczego. Może po prostu moje piosenki mają mądre teksty, są normalne, ponadczasowe. Niedawno śpiewałam „Co mi Panie dasz?”. I zorientowałam się, że on wciąż jest aktualny, mimo upływu tylu lat. Ludzie na koncercie też to wyczuli. Polska zmienia się. Myślę tu o polityczno-społecznych zmianach. Nie wiemy, co może się wydarzyć.
- Czuje pani niepewność w związku z tym, co się dzieje w kraju?
- Bardzo. Myślę, że nie tylko ja.
- Ostatnio prasa rozpisuje się o Beacie Kozidrak. O tym, że się pani rozwiodła, że wyprowadziła do Warszawy. A także o pani córce.
- Prasa urządza mi moje prywatne życie, jak chce. Piszą czasami głupoty. Wystarczy, że spotkam się ze znajomym na kawie i ktoś może napisać, że mam nowego partnera. Szkoda tylko, że nikt z prasy nie zadzwoni do mnie i nie zada mi kilku pytań, zanim ukaże się tekst. Musiałabym często żądać sprostowań i chodzić po sądach, a sprawy sądowe ciągną się długo. Jest to stresujące. Sprostowania z kolei napisane są drobnym drukiem gdzieś na końcu strony. Ludzie zdążą zapomnieć, o czym jest artykuł, a tu nagle pojawia się jakieś wyjaśnienie. Jestem osobą publiczną, wiem, jak działa show-biznes, i w pewnym sensie przyzwyczaiłam się do tego, że ludzi interesuje moje życie prywatne. Ale jednak to jest moje życie. I nie chcę o nim opowiadać. Chcę, by uszanowano moją prywatność. Odpowiem tak: mam życie artystyczne, piękne, barwne, i normalne, codzienne. A jak w każdym życiu są dobre i złe chwile. Mam nadzieję, że jak ukaże się moja nowa płyta, to dziennikarze o niej będą pisać, a nie o moim mężu i rodzinie. Denerwuje mnie, że artykuły dotyczą moich bliskich. Oni nie są na to przygotowani, ponieważ nie są osobami publicznymi.
- Ale informacja, że wyprowadziła się pani z Lublina do Warszawy, to nie plotka?
- Ja mam kilka domów. Mogę zamieszkać, w którym chcę. Nawet w Hiszpanii. Nie muszę się tłumaczyć. Poza tym mam taką pracę, że stale się przemieszczam. Jestem obywatelką świata.
- Znajdzie pani w tym roku czas na odpoczynek?
- Może z całą rodziną polecimy do ciepłych krajów. Chciałabym jeszcze raz odwiedzić Kubę. Lubię też spędzać czas w moim domu w Hiszpanii. Nie odpoczywam długo, bo tęsknię za pracą. Zresztą regeneruję się szybko, bo jestem z natury cholerykiem. Tamten rok był intensywny, ten też się zapowiada, więc przyda się chwila relaksu.
Rozmawiała: Dorota Krupińska