Niebezpieczne odpady znikają z Poznania
Magazyn przy św. Michała z dnia na dzień pustoszeje. Znikają toksyczne substancje. Ich utylizacją zajmuje się firma Remondis, która wygrała przetarg. Zwozi je do Częstochowy.
Jak dowiedział się „Głos Wielkopolski”, trwa już wywóz odpadów niebezpiecznych z magazynów przy ulicy św. Michała. Rozpoczął się na początku czerwca.
Przypomnijmy, że przetarg na likwidację magazynu wygrało konsorcjum spółki Remondis z Warszawy z firmą Mo-Bruk z miejscowości Korzenna, zajmującej się między innymi zagospodarowaniem odpadów nieorganicznych, palnych i medycznych.
Firmy wyceniły swoją usługę na kwotę ponad 8,6 miliona złotych. W budżecie miasta zarezerwowano z kolei 9 milionów złotych na ten cel.
Do końca listopada
Akcja, teoretycznie, zakrojona jest na szeroką skalę. Teren firmy Chemia SA, gdzie znajdują się magazyny, cyklicznie kontrolowany jest przez policję, a także pracowników Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Nad całą akcją czuwa prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego składowania niebezpiecznych substancji w Wielkopolsce.
W praktyce sytuacja wygląda tak, że teren wywozu nie jest zabezpieczony, a pod niebezpieczne magazyny może podejść każdy.
To, ile udało się już wywieźć, pozostaje tajemnicą pracowników Remondisu, którzy odsyłają do dyrekcji WOŚ. - Jesteśmy nadzorowani przez policję, urząd miasta. Co tydzień wysyłamy raporty - ucina Ewa Lubicka, kierownik Remondisu.
Przetarg przewiduje utylizację 4,5 tysiąca ton odpadów. W magazynach jednak wciąż sporo jest beczek wypełnionych toksycznymi substancjami. Jedna część jest już opróżniona.
- Potwierdzam, że wywóz odpadów jest prowadzony. Niestety, więcej informacji nie możemy udzielić ze względu na prowadzone śledztwo - mówi Piotr Szczepanowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że likwidacja magazynu ma potrwać do końca listopada. Dowiedzieliśmy się też, że toksyczne odpady z Poznania trafiają między innymi do spalarni Remondisu w Częstochowie. Te, których nie można w ten sposób zutylizować, trafiają do innych miejsc, gdzie następuje ich likwidacja.
Rakotwórcze substancje
Co jest w beczkach? Prokuratura, między innymi na podstawie kart przekazania odpadów, ustaliła, że znajdują się tam toksyczne, rakotwórcze substancje - opary benzenu, ksylenu, a także toluen.
- Dowiedzieliśmy się, że firma, która zajmowała się zbieraniem tych odpadów z całej Polski, nie zwracała uwagi na charakter substancji i mieszała je ze sobą. Jest to więc ciężkie zadanie, by ustalić, co dokładnie znajduje się w magazynie - mówi osoba, znająca kulisy śledztwa.
W celu ustalenia, jakie zagrożenie dla ludzi i dla środowiska stanowi magazyn przy św. Michała, prokuratura powołała biegłego, który pobiera próbki substancji z niektórych pojemników. Wpłynie to na zarzuty, jakie zostaną postawione nieuczciwej firmie. Także pracownicy firmy Remondis badają, co znajduje się w beczkach, by wiedzieć, w jaki sposób to unieszkodliwić.